- Hood, zabierz stąd swoje kundle. - podeszłam do płotu gdy dostrzegłam Calum'a.
Psy zaczęły radośnie merdać ogonami na mój widok.
- Mam rozumieć, że spacerowanie po akademii jest zakazane. - chłopak posłał mi ironiczne spojrzenie.
Uśmiechnęłam się sztucznie i przeszłam pod płotem. Essix czy jak jej tam zaczęła po mnie skakać o mało nie brudząc mnie tymi swoimi ujebanymi łapami.
- Chcesz się przejść z nami? - zaproponował Hood odciągając owczarka odemnie.
- Mogę. - odparłam obojętnie.
Ruszyliśmy dalej pastwiskami kierując się w stronę zagajnika za akademią. Essix i Briggan całą drogę radośnie szczekały i były zainteresowane wszystkim, co dzieje się w około za to ja nie odezwałam się do bruneta ani słowem. Gdy dotarliśmy do lasu Calum spuściły psy, by mogły pobiegać sobie luzem, a potem usiadł obok mnie na lekko zniszczonej, postarzałej ławce.
- Siedzenie w telefonie to dla ciebie spacer? Dla zdrowia? - zwrócił mi uwagę śmiejąc się.
- Tylko coś sprawdzam. - uniosłam wzrok znad ekranu swojego iphona i wbiłam w niego piorunujące spojrzenie.
- Musisz być taka niemiła Saint? - położył prawą rękę na oparciu ławki.
- Nie jestem niemiła. - mruknęłam chowając telefon do kieszeni bezrękawnika z Eskadronu.
- Wcale. - chłopak parsknął śmiechem przewracając oczami. - Mam nadzieję, że kiedyś się dowiem dlaczego wszystkich nas tak nienawidzisz.
- Calum to wcale nie jest tak. - przeniosłam wzrok na niego.
- To jak?
- To nie tak, że was nie lubię. - odparłam. - W większości was kompletnie nie znam. Luke jest śmieszny, ale czasem po prostu irytują mnie jego zachowania. Z Niallem i jego dziewczyną to całkiem inna sprawa,a to, że jestem taka w stosunku do ciebie no cóż, taka po prostu jestem.
Brunet zamyślił się przez chwilę wbijając wzrok w ziemię. Niezręczną chwilę przerwał Briggan trzymający w pysku patyk i aż proszący się o to, by ktoś się z nim pobawił.
- Czekaj, o co chodzi z Niall'em i Charlotte? - ocknął się i zaczął dopytywać.
- Hood, i tak już za dużo powiedziałam. - westchnęłam ciężko. - Idę się pobawić z Briggan'em. - zabrałam patyk i wstałam z ławki.
Pomachałam kilka razy patykiem, na co wilczak zaczął szczekać wesoło. Rzuciłam kij najdalej jak umiałam, a chwilę później pies był już przy mnie spowrotem. Zabawa trwała,a Calum przyglądał się nam ciągle tak jakby myśląc, że wrócę tam i opowiem mu tą nieszczęsną historię w całości. Nagle znikąd pojawiła się Essix. Nie wiem gdzie łaziła, ale była cała mokra. Widząc, jak bawię się w najlepsze z jej młodszym kolegom suczka zaczęła po mnie skakać chcąc przejąć patyk.
- Es idź stąd! - próbowałam odgonić psa, ale na to wszystko dołączył się Briggan i w efekcie nieszczęsne psiska przewróciły mnie i o mało nie zalizały na śmierć.
Brunet szybko zareagował podbiegając i zapinając swoich przyjaciół na smycz.
- Starczy tego. - pomógł wstać mi z ziemi. - Idziemy do domu.
- Spójrz tylko jak ja wyglądam! Głupie kundle. - warknęłam zezłoszczona patrząc po sobie.
- Jakbyś wyszła z wybiegu. - rzucił uśmiechając się łobuzersko. - Ubłocone bryczesy są teraz modne.
- Daruj sobie. - strzepałam ręce.
Udaliśmy się w drogę powrotną do akademii. Wilczak pomimo tego, że szedł na smyczy starał się ciągle dorównać mi kroku. Pogładziłam go po głowie. Szczerze powiem, że polubiłam go. Może Cal pozwoli mi go częściej wyprowadzać.
- Słodki jest. - rzuciłam.
- A silny jak byk. - odparł Hood.
- Nie wygląda. - zaśmiałam się patrząc na wbrew pozorom drobnego psiaka.
- Chcesz się przekonać? - posłał mi zaciekawione, pytające spojrzenie wyciągając w moją stronę rękę ze smyczą.
Bez chwili zastanowienia chwyciłam za skórzany pasek. Rzeczywiście, pies miał siłę, w dodatku ciągnął niesamowicie.
- A nie mówiłem?
- Zwracam honor. - odparłam przyśpieszając kroku by nadążyć za nadpobudliwym wilczkiem. - Cal, co robisz dziś wieczorem? - wtrąciłam.
- Jak zwykle - nic.
- Pani Ruby mówiła mi, że dziś wieczorem w MU odbędzie się maraton filmowy. Będziesz?
Calum? Marie nie jest brunetką XD
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz