- Myślę że z czasem potrafił bym kogoś pokochać - zamyśliłem się chwilę - Chociaż boję się, że znów spotka mnie to samo. Zdrada czy kłamstwo. Boje się odrzucenia. I nie wiem czy przez to wszystko umiałbym zaufać komuś w pełni
- No ale jakbyś poznał jakąś dziewczynę, która by się w tobie zakochała a Ty w niej to chyba potrafiłbyś jej zaufać?
- Pewnie po jakimś czasie tak - stwierdziłem patrząc na dziewczynę, która wciąż trzymała ręce nad moją głową, wyczułem jednak, że jej uścisk lekko zelżał. Wykorzystałem ten moment i zgrabnym ruchem przekręciłem ją tak, że to ona teraz leżała pode mną. Starałem się być delikatny. Nie wiedziałem jak mam się wobec niej zachowywać. Nie chciałem sprawiać by ból, który odczuwała nasilał się przez na przykład mój dotyk. Dziewczyna była lekko zszokowana tą dynamiką ale uśmiechała się - No co bylem niezły w te klocki - zażartowałem
- Boże Alar - następnego ruchu jednak się nie spodziewałem, w jednej sekundzie poczułem jak June uderza mnie kolanem w krocze. Nie mocno ale jednak poczułem. Osunąłem się na kanapę obok niej.
- Masz za swoje - zaczęła rechotać
- June jesteś okrutna - jęknąłem łapiąc się za krocze - Jak mogłaś
- Trzeba sobie radzić Alar - znów się uśmiechnęła
- No tak zawsze macie nad nami przewagę wy kobiety - westchnąłem i podniosłem się do pozycji siedzącej.
- Dobra dawaj pytanie - klepnęła mnie po ramieniu
- Dobra czekaj chwile to musi być trafne pytanie - zastanowiłem się chwilę, ciężko było mi cokolwiek wymyślić - Wiem, a więc June lubisz się bawić?
- Bawić? W jakim sensie? - spytała lekko zdziwiona
- No wiesz - odwróciłem się do niej z lekkim uśmiechem - Bez żadnych zobowiązań... konsekwencji czysta zabawa i przyjemność- patrzyłem prosto w jej duże oczy. Czekałem na jej reakcje.
June? Obiecuję, że następne będzie lepsze :c
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz