Wzięłam bagaże ze swoimi ciuchami i udałam się pod swój pokój z numerem . Z tym akurat nie miałam problemu. Riley od razu wskoczył na łóżko i zaczął się rozglądać. Czasem zachowywał się jak szczeniak. Położywszy torby w jednym miejscu, doszłam do wniosku, że nie mam ochoty rozpakowywać tego wszystkiego. Zawróciłam w stronę drzwi i zawołałam huski'ego do siebie. Chciałam zobaczyć hale i parkury. Byłam ciekawa jak wygląda reszta obiektu, chodź i sama stajnia jak i akademiki już zrobiły na mnie pozytywne wrażenie. Z akademika było widać szkole, a za nią stajnie. Po drogiej stornie drogi, którą szłam rozciągały się zielone pastwiska. Niedaleko było widać parkur, a potem ukazała mi się dość duża hala. Ciekawość wzięła górę i weszłam do środka. Spodziewałam się, że ktoś może tam ćwiczyć, ale okazało się, że na środku stał jakiś chłopak, a jego kary koń zwinnie uniknął skoku. Przyznam, że pierwszy raz widziałam, że koń w taki sposób omija przeszkodę. Zaśmiałam się, a Riley uniósł na mnie swoje szaroniebieskie oczy. Chłopak odwrócił się gdy usłyszał mój śmiech. Wierzchowiec zatoczył jeszcze jedno koło i podbiegł do właściciela. Okazało się, że to ten sam chłopak, którego prosiłam o pomoc w znalezieniu stajni. Kary, silny i pełen energii ogier stał niepewnie w miejscu gdy podchodziłam powoli bliżej.
Stanęłam przed chłopakiem i koniem, który zażucił łbem i parsknął. Widać miał niezły temperament. Lubiłam takie konie. Wpatrywałam się w konia, aż nagle z zamyślenia wyrwał mnie głos nieznajomego:
- Co w nim takiego zobaczyłaś?- spytał unosząc jedną brew do góry
Potrzasnelam głową i spojrzałam na rozmówcę. Wzruszyłam ramionami w odpowiedzi. Dobrze wiedziałam, że może to zirytować chłopaka.
- A tak wogóle Casey jestem- przedstawiłam się, przerywając kolejną ciszę
- Erik, a on to Immortal Flame- wskazał na ogiera
Lekko się uśmiechnęłam
*Następny dzień*
Poranny trening skokowy. Miałam nadzieję, że przez pobyt tutaj pod szlifujemy tą dyscyplinę, tak aby nie sprawiała nam większych trudności. Lubiłam być gotowa na czas, a na pierwszy trening nie miałam zamiaru się spóźniać. Wzięłam siodło i ogłowie ruszając następnie do boksu kasztana. Koń stał w kącie i z daleka obserwował co się dzieje. Zobaczywszy mnie przy boksie, postawił uszy i zarżał cicho. Weszłam do środka, a Intencion łaskawie, zdecydował się podejść. Pogładziłam jego aksamitną sierść na szyi. Szybkimi ruchami wyczyściłam wałacha i chwyciłam w dłonie ciemno zielony czaprak, następnie czarne siodło i ogłowie. Chwyciłam wodze i wyprowadziłam konia z boksu. Nigdzie nie widziałam jeźdźców, ani przygotowanych koni. Boże. Może znów coś pomerdałam. Jak się okazało moje podejrzenia się sprawdziły. Gratulacje Casey. Za moimi plecami usłyszałam lekko rozbawiony głos:
- Wybierasz się gdzieś?
Odwróciłam się powoli i ujrzałam Erika. Wypuściłam głośno powietrze z płuc.
- Już nigdzie- westchnęłam i wprowadziłam zdezorientowanego Intenciona do boksu
Jedynie cieszyłam się, że skoki do których nie byłam chętna się nie odbędą.
Erik?
Tak, tak wiem - do dupy :|
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz