Pani Ruby zerknęła w moim kierunku.
-Jak będziesz gotowy to zacznij, Calum - powiedziała.
Popędziłem Kanadyjkę do kłusa. Zrobiłem z nią dwa okrążenia, a następnie popędziłem do galopu. Missi była cała spięta. Robiłem co mogłem, aby nieco spuściła z nerwów. Zebrałem ją przed przeszkodą. Klacz zachęcona ostatnim udanym przejazdem po torze do crossu, ochoczo wybiła się do góry. Niesamowite że American Quarter Horse z krwi i kości właśnie skacze przez przeszkody. Starałem się nie rozpraszać tym powodzeniem. Klacz przy ostatniej przeszkodzie zaczęła się napędzać. Szybko wykonałem półparadę, czym samym zaliczyliśmy bezbłędny przejazd. Pani Stewart uśmiechnęła się szeroko. Podjechałem do reszty grupy i pogłaskałem Miss Isipi po szyi. Do końca lekcji wszyscy wykonywali ćwiczenia poprawnie, łącznie ze mną i gniadą klaczą. Nie dało się ukryć, że panna Marie Saint była zawiedziona moim powodzeniem.
***
Razem z Lukiem siedziałem w swoim pokoju. Chłopak usilnie próbował rozdzielić Urazę i Briggan'a, zanim skoczą sobie do gardeł. Godzinę wcześniej blondyn przyszedł do mnie, żeby zapytać o trening skokowy, ale w rezultacie zaczęliśmy gadać o piosence She Looks So Perfect. Przewróciłem się na lewy bok.
-Nie masz czasem spotkać się z Niall'em? - zagadnąłem.
Luke odwrócił się w moją stronę. Uraza skorzystała z okazji i rzuciła się na grzbiet wilczaka.
-Możliwe, Cal - odparł.
Zaśmialiśmy się i wstaliśmy. Zabrałem kotkę z grzbietu psa i włożyłem do ogromnego zielonego transportera. Briggan otrzepał się i wskoczył na łóżko, po czym położył się obok Essix. Przybiliśmy sobie piątkę, a potem blondyn musiał już iść. Na mnie czekała góra lekcji. Uśmiechnąłem się przebiegle do Briggan'a i Essix. Włożyłem książki do czarnej torby z nazwą naszego zespołu i udałem się do biblioteki. Pobiegłem przez dziedziniec. Akurat trafiłem na całkiem miłą panią bo pozwoliła mi wcielić mój plan w życie. Widocznie fanka.... Nie ma się co zastanawiać. Odnalazłem Marie. Usiadłem przy osobnym stoliku i postanowiłem najpierw odrobić połowę zadań domowych i przygotować się na jutrzejszy dzień. Poczekałem jeszcze chwilę. Najpierw cicho nuciłem, ale te ciche nuty przeszły w dużo za głośny na bibliotekę śpiew.
She's a good girl, she's Daddy's favourite
He's saved for Harvard, he knows she'll make it
She's good at school, she's never truant
She can speak French, I think she's fluent
Cos every night she studies hard in her room
At least that's what her parents assume
But she sneaks out the window to meet with her boyfriend
Here's what she told me the time that I caught them
She said to me, forget what you thought
'Cause good girls are bad girls
That haven't been caught
So just turn around and forget what you saw
'Cause good girls are bad girls
That haven't been caught
She's a good girl, straight A student
She's really into all that self-improvement
I swear she lives in that library
ooh ooh ooh ooh
But if you ask her she'll say:
"That's where you'll find me!"
But if you look then you won't find her there
She may be clever but she just acts too square
'Cos in the back of the room, where nobody looks
She'll be with her boyfriend, she's not reading books
She said to me, forget what you thought
'Cause good girls are bad girls
That haven't been caught
So just turn around and forget what you saw
'Cause good girls are bad girls
That haven't been caught
(do da do, da da da do do do do)
Good girls are bad girls
And good girls are bad girls
(do da do, da da da do do do do)
Good girls are bad girls
And good girls are bad girls
Kiedy skończyłem, Marie już chciała wstać. Zabrałem torbę i w aplauzie ze strony kilkorga uczniów, podbiegłem do niej.
-Nadęta jesteś - zaśmiałem się - Nie bierz tego do siebie, ale tamta melodia doskonale cię oddaje panno Saint.
Brunetka przewróciła oczami jakby chciała żebym już sobie poszedł.
-Każdemu sprawiasz takie show? - warknęła - Wolałabym się skupić na lekcjach niż słuchać jak fałszujesz, Hood.
Dziewczyna odeszła pośpiesznie. Wzeuszyłem ramionami i udałem się do stajni. Wypadałoby wyczyścić Missi zanim będzie jeszcze bardziej brudna.
***
Poranny trening westernu można zaliczyć do najlepszych rzeczy jakie spotkały mnie w Morgan University. Potem trzeba było iść aby słuchać marudzenia nauczycieli. Na korytarzu budynku szkolnego rozpoznałem kilka osób z biblioteki. Na którejś przerwie podszedł do mnie Luke.
-Całe MU już wie o twoim pokazie w bibliotece - zaśmiał się.
-Taaa... Nic dziwnego - zawtórowałem mu.
Szliśmy do sali matematycznej. Nagle kątem oka dojrzałem pannę Marie Saint. Zostawiłem Luke'a z Horanem.
-Hej Saint - zagadnąłem - Zastanowiłaś się już czemu nas tak nie lubisz?
Dziewczyna przewróciła oczami już chyba setny raz.
-Zostaw mnie. Wątpię żebym miała powód ci to mówić, Hood - popatrzyła na mnie lekceważąco - Ale owszem, mam powód. A teraz przepraszam, ale idę do biologicznej.
Odepchnęła mnie na bok. Luke uniósł brew.
-Nie wiem co zamierzasz, ale wyczuwam podstęp - powiedział.
Do końca lekcji się nie oddzywałem.
***
Nudzenie się to jednak najlepsza rzecz pod słońcem. Nigdy nie sądziłem że docenię nudzenie się w taki sposób. Rozmyślałem nad tą wielką urazą Marie do Luke'a, Niall'a, Andy'ego, Harry'ego, Louis'a, Zayn'a i mnie. Trzsba przyznać że ignorowanie innych wychodzi jej doskonale. Essix zeskoczyła z fotela i podała mi smycze. Tia. Zapomniałem wyprowadzić na spacer dwa ogromne psy. Przypiąłem smycze do obroży moich pupili i wyprowadziłem z pokoju. Nagi zaniosły mnie pod pastwiska dla koni. Przez długi czas wpatrywałem się w ogrodzenie. W pewnym momencie Briggan zaczął szczekać, a Essix razem z nim.
<Marie? Odpowiada?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz