- Umiem sobie sama zrobić śniadanie - oburzyła się jak małe dziecko
- Nie wątpię ale sama powiedziałaś że dzisiaj jest jeden z tych gorszych dni więc dopilnuję żebyś grzała łóżko. Poza tym jestem ci to winien
- Winien? Za co? - jednak nie odpowiedziałem, ruszyłem do kuchni i poszperałem w lodówce
- Wolisz jajecznicę czy naleśniki?
- Naleśniki będą idealne - usłyszałem z pokoju.
Wyjąłem z lodówki dwa jajka i mleko po chwili odnalazłem w jednej z szafek mąkę i cukier. Zacząłem łączyć składniki w całość po kilkunastu minutach udało mi się sklecić coś w miarę płynnego i jednolitego. Wyjąłem patelnię i zacząłem smażyć pierwszego naleśnika, poczułem jak mój telefon wibruje. Znów on. Zacisnąłem szczękę tym razem jednak odebrałem:
A: Czego chcesz Miles?
M: Co tak grzecznie? To już nie mogę wiedzieć co się dzieje u mojego braciszka?
A: Nie udawaj, że cię to obchodzi
M: Nie bądź taki opryskliwy Al - usłyszałem śmiech brata
A: Nie dzwoń do mnie więcej - rozłączyłem się nie dając mu dojść do słowa. Cisnąłem telefon na szafkę obok na moje nieszczęście odbił się od blatu i spadł na ziemię
- Wszystko okej? - usłyszałem głos za sobą, June stała w kuchni opierając się o framugę drzwi
- Czemu wstałaś? - odwróciłem się do niej - Połóż się zaraz przyniosę ci jedzenie - podszedłem do miejsca, w którym spadł telefon i podniosłem go ekran był na szczęście cały, usłyszałem tylko ciche westchnięcie dziewczyny, odwróciła się i podreptała w stronę łóżka. Dokończyłem smażyć naleśniki. Położyłem je na jednym talerzu i na tacy. Dołożyłem bitą śmietanę w spreju i dżem truskawkowy. Zaniosłem wszystko do pokoju dziewczyny i usiadłem obok niej na łóżku, które pod moim ciężarem zapadło się nieco.
- Smacznego - uśmiechnąłem się do niej i nałożyłem na jeden naleśnik sporą ilość dżemu, zawinąłem i udekorowałem niezbyt ładnie bitą śmietaną. Dziewczyna przekroiła naleśnik na pół ja wziąłem jedną część a ona drugą
- Nieźle kucharzysz - zaśmiała się połykając jedzenie
- Nie tylko kucharze nieźle - puściłem jej oko. Zjedliśmy resztę w cisz. Przyniosłem potem sok i napiliśmy się z butelki, nie przeszkadzał nam ten drobny brak kultury
- Kto dzwonił? - spytała June gdy taca już leżała na ziemi a my siedzieliśmy na łóżku
- Mój brat - powiedziałem krótko - Nie mam z nim za dobrych kontaktów
- Zrozumiałam - odpowiedziała - O co jesteście skłóceni
- Raczej o kogo - westchnąłem - Nie chcesz tego słuchać...
- Ja opowiedziałam Ci o moim chłopaku, ty też możesz mi powiedzieć swoją historię
- Jaką tam historię. To przeszłość o której chciałbym zapomnieć.
- Opowiedz mi
- Też kogoś straciłem ale nie tak jak ty ona żyje ale ją straciłem. To samolubne ale wolałbym być na Twoim miejscu stracić ją ale wiedzieć że mnie kochała
- Uwierz mi nie chciał byś tego czuć - powiedziała smutnym głosem - Zostawiła cię?
- Tak można tak to nazwać. Poznałem ją gdy miałem siedemnaście lat. Brook. Byliśmy idealną parą, wszystko robiliśmy razem. Myślałem że to ta jedyna, wiesz że będziemy kiedyś mieszkać razem, dzieci i te sprawy. W wieku 21 lat pojechałem na wymianę do Hiszpanii sam bo Brook była w grupie francuskiej. Studiowaliśmy na tej samej uczelni. Byłem tam tydzień a powrót przewidywany był na niedzielę, coś jednak się pomieszało i wróciliśmy dzień wcześniej. Szybko zaniosłem walizkę do swojego pokoju i chciałem do niej pojechać aby ją odwiedzić, dom był otwarty a w środku było strasznie cicho. Zdziwiłem się gdyż jeśli nikogo nie ma dom zawsze był zakluczony więc ktoś musiał być w środku. Stwierdziłem, że to mój brat Miles siedzi w pokoju. Poszedłem się z nim przywitać i oznajmić że idę się spotkać z Brook. Wparowałem do jego pokoju bez pukania, wiem że powinienem zapukać ale dobrze że tego nie zrobiłem chociaż może uniknął bym tego co stało się następnie
- Zobaczyłeś ich?
- Łatwo się domyślić prawda? - zaśmiałem się gorzko - Byli tam i robili to kur*a nie zapomnę tego chyba do końca życia. Rzuciłem się na Miles`a z pięściami. Tak go tłukłem, nie mogłem się powstrzymać gdyby Brook nie rozbiła mi butelki na głowie mógł bym go zabić. Miał złamany nos, pękniętą szczękę i oba łuki brwiowe. Mi została tylko blizna po rozbitej butelce - chwyciłem dłoń June i przyłożyłem do tyłu głowy tuż nad karkiem, były tam gęste włosy ale lekkie zgrubienie wciąż było wyczuwalne - Najgorsze w tym wszystkim jest to, że Brook była z Miles`em od prawie pół roku. Pół roku pieprzyła się z nim za moimi plecami a ja nic nie zauważyłem tak byłem zaślepiony miłością do niej. Chociaż dzisiaj nie wiem czy to była miłość czy przywiązanie, które nie pozwoliło mi powiedzieć o niej złego słowa.
- Naprawdę ci to zrobiła? I twój brat?
- Tak - spojrzałem na nią - dlatego ograniczyłem kontakty z nim do minimum a do Brook nie odezwałem się od tamtego czasu. Wyprowadziłem się z domu po tamtym zdarzeniu. Mieszkałem chwile u dziadków ale nie mogłem zagrzać sobie tam miejsca, wyprowadziłem się do kawalerki, pracowałem ale i tak ciężko było mi się utrzymać w końcu przyjechałem tutaj.
- I masz nadzieję że tutaj będzie okej?
- Jak na razie jest całkiem nieźle nie licząc choroby Mitra - zaśmiałem się - Ale proszę cię abyśmy nie rozmawiali o moim bracie. Nie warto
- Jasne stary masz moje słowo - uśmiechnąłem się do June
- Idę posprzątać bałagan jaki zostawiłem w kuchni a ty odpocznij za chwilę do ciebie wrócę - poczochrałem jej włosy i wstałem z łóżka. Zabrałem pustą tacę i ruszyłem do kuchni zabrać się za pomywanie. Nie było tego dużo ale mąka wyschła i ciężko było ją zmyć. Po jakimś czasie jednak udało mi się. Pogratulowałem sobie w duchu i wróciłem do June. Zabrałem z jej stolika butelkę z sokiem i wypiłem kilka łyków
- Mam pomysł! - krzyknęła June tak tak głośno, że prawie się zakrztusiłem sokiem
- Boże cóż cię tak ożywiło? - zapytałem z uśmiechem
- Może zagramy w butelkę? Pytanie czy wyzwanie tylko szczerze, co ty na to?
- Jak dla mnie bomba - puściłem jej oko a raczej próbowałem wywołując tym śmiech June
- Dobra daj butelkę - wyciągnęła rękę w stronę już prawie pustej butelki, odkręciła ją i dopiła resztę płynu, zakręconą butelkę położyła na stolik który przysunąłem bliżej środka łóżka.
- Ja kręcę pierwszy - złapałem butelkę, którą dziewczyna nie ostrożnie trzymała w dłoniach
- Dlaczego niby?
- Bo jestem twoim gościem - zaśmiałem się, dziewczyna udała obrażoną ale nie zaprotestowała po chwili spojrzała jednak na mnie jak na debila
Przepraszam ale ten gif jest taki śmieszny, że musiałam xd |
- O co ci chodzi?
- Jest nas dwoje po jakie cholerstwo mamy kręcić butelką skoro wypadniesz albo ja albo ty i nie ma innej opcji. Przecież sam sobie nie zadasz pytania - dotarło do mnie po chwili że dziewczyna miała kompletną rację i wybuchnąłem niepohamowanym śmiechem do którego dołączyła June.
- Dobra to zadam ci po prostu pierwszy pytanie okej?
- A skąd wiesz, że nie chcę wyzwania co?
- A chcesz?
- No dobra nie chce
- June matko - zaśmiałem się - No dobra więc powiedz mi...Czy jesteś w stanie znów kogoś pokochać?
June? Dawaj stara xd
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz