piątek, 7 kwietnia 2017

Od Olivii C.D. Lewisa

Zastanowiłam się przez chwilę i ręką strzepnęłam kurz z znalezionego wcześniej w siodlarni toczka. Założyłam go i odchyliłam głowę lekko do tyłu, by łatwiej wyregulować zapięcie. Rozejrzałam się na boki, by nieco rozgrzać szyję i dopiero wtedy zdecydowałam się, by przejechać się po tych średnio interesujących łączkach, o których wcześniej mówił Lewis.
Musnęłam delikatnie bok Phillipe'a piętą, a on od razu ruszył, chłopak poprowadził nas w stronę bramy, przyspieszyliśmy do kłusa. Dałam nieść się miękkiemu krokowi wałacha i rozglądałam się ciekawie po okolicy. Chciałam wszystko jak najdokładniej zapamiętać, by potem nie musieć się pytać wszystkich gdzie, co, i jak.
Zapięłam jedną ręką guzik mojego szarego płaszcza, chciałam skoczyć z tym pudłem do pokoju i przy okazji przebrać się w bardziej sportowe ubranie, ale Lewis najwyraźniej nie lubił czekać i nie miałam na to czasu. Co prawda, obiecałam sobie wcześniej, że nie będę jeździła w takich ubraniach, ale przecież w akademii jeździeckiej nikt nie będzie mi robił problemu, że coś pachnie koniem.
Średnio interesujące łączki miały swój urok, a przynajmniej dla mnie. Lekki, ale chłodny wiatr targał, zeszłoroczną trawą i młodziutkimi listkami na pojedynczych drzewach, a tu i ówdzie pojawiły się wiosenne kwiaty. Wyprostowałam się i wystawiłam twarz do słońca, wjechaliśmy na polną drogę. Phillipe strzygł z zainteresowaniem uszami i przyglądał się otoczeniu. Po jakimś czasie znudził nam się kłus i przeszliśmy do leniwego galopu, uwielbiałam dźwięk stukania kopyt o podłoże, uspokajał mnie i rozluźniał bardziej niż muzyka.
Wjechaliśmy do niezbyt gęstego lasu, a ja chciałam przerwać panującą między nami ciszę i już miałam zadać Lewisowi jakieś pytanie, ale wtedy on odezwał się pierwszy.
- Znałaś się wcześniej z panią Ruby? - spytał obojętnym tonem. Uśmiechnęłam się lekko kącikami ust.
- Można tak powiedzieć, spotkałyśmy się kilka razy na konkursach.
- Nie chce mi się w to wierzyć - mruknął.
- Nie jako rywalki, była w jury na zeszłorocznym jesiennym Grand Prix w Köln'ie i miałam okazję dostać parę razy jej gratulacje - odparłam.
- Nie brała udziału?
- Zawody dla juniorów, osiemnastkę mam dopiero pod koniec tego miesiąca- wytłumaczyłam szybko.
- Musiałaś trochę trenować, skoro miałaś podium - zauważył, jego ton w dalszym ciągu pozostawał niezainteresowany, jeszcze chwila i zdążę się przyzwyczaić.
 - Trochę - mruknęłam. - Właściwie to byłam w OMR, może coś kojarzysz? - zerknęłam na niego pytająco.
- Pełna nazwa? - westchnął.
- Ost-Mitarbeiten Reitkunst - wyciągnęłam rękę do przodu i pogładziłam Phillipe'a po szyi. Niecierpliwił się już i miał ochotę wreszcie poszaleć, ale skoro miałam jakiś temat z Lewisem, to musiał jeszcze chwileczkę poczekać.
- Faktycznie, słyszałem, ale dawno - zastanowił się - ale ty nie jesteś Niemką. Chociaż czekaj, wspominałaś wcześniej, że byłaś na jakimś wyjeździe czy coś w tym rodzaju.
- Tak, mieszkałam w Berlinie przez ostatnie dwa lata i się tam szkoliłam.
- OMR ma chyba lepszy poziom niż MU, dlaczego wróciłaś? - uniósł lekko brwi. Zmieszałam się trochę.
Image result for horse gif tumblr
- Stęskniłam się za rodziną - wymyśliłam na poczekaniu, mój głos brzmiał nawet przekonująco. Lewis nie skomentował. Przyspieszył trochę i już po chwili pędzili wraz z Santiago pięknym, szybkim galopem. Również dałam Fifiemu sygnał, by zaczął ich gonić, ale nie chciałam by się przesadnie przemęczał po podróży, dlatego skróciłam mu nieco wodze. Zatrzymaliśmy się po kilku dobrych minutach w szczerym polu, na jakimś wzgórzu. W oddali majaczyły się budynki i pola uprawne. Wzięłam głęboki oddech i odgarnęłam włosy z twarzy.
- Może opowiesz o jakimś miejscu, które zwiedziłeś i było ciekawsze od tego? - zagaiłam unosząc brew. Lubiłam podróżować, i chętnie bym posłuchała.

Lewis?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz