sobota, 1 lipca 2017

Od Maxim C.D Edwarda

Wiem, co on knuje. Myśli sobie, że jestem taka łatwa. Znajdź szybko wymówkę Maxim, szybko! Ah tak! Na niebie są ciemne, burzowe chmury, więc trzeba go odgonić:
- Definitywne nie. Jak pewnie nie zauważyłeś, na niebie są burzowe chmury, a mój pies Ciapek, boi się burzy.
- To przyjdź z nim do mnie nocować. - Nadal nalegał.
- Chętnie odpłacę ci się pysznym śniadaniem.
- No nie daj się prosić.
Dość! Mam go dość! Naprawdę teraz mu się wydrę w twarz! Wyprzedziłam go na Diakonie, zajechałam mu drogę i gwałtownie zahamowałam:
- Co ty sobie myślisz? - Obniżyłam głowę, a włosy zakryły mi twarz.
- Co? O czym ty mówisz? - Wystraszył się chyba.
- Myślisz, że jestem taka łatwa co?
- ...
- Teraz rozumiem... wszystko stało się jasne.
- Co? -Był ciupkę poddenerwowany.
-Ty to robiłeś tylko dlatego, by się ze mną przespać, tak? To bycie miłym. Podrywanie mnie. Pocieszanie i spędzanie wspólnie czasu...
- Ja.. nie..
- Tak, znam takich, jak ty. Zaznajamiasz się z dziewczyną, ona łapie do ciebie zaufanie. Później mały seksik i koniec znajomości.
- Ja...
- Nie skończyłam... Ja myślałam, że jesteś inny. Ale najwidoczniej się myliłam.
- ...
- Najwidoczniej byłam głupia, gdyż nie zauważyłam tego od razu. Bo niby po co taki chłopak ja Ty, chciałby się dobrowolnie zaznajamiać z taką jak ja? Najwidoczniej obchodzi cię, tylko wygląd i nic więcej.
- Maxim to nie tak...
- A jak?!
- ...
- Mam dość. Wracam do uniwersytetu. -Odwróciłam konia tyłem do niego.
- P-Poczekaj!
Zaczęłam mocno galopować, w stronę uniwersytetu. Wjechałam szybko do stajni, zdjęłam z niego wszystko od uzdy po owijki i wstawiłam konia do boksu. Edward zdążył tylko, zobaczyć jak wchodzę do uniwersytetu, jak zamykam drzwi, nawet na niego nie patrząc. Pospiesznie wbiegłam po schodach, po czym poszłam w stronę mojego pokoju, do którego weszłam. Zamknęłam drzwi na klucz. Wyjęłam z mini lodóweczki kubeczek lodów czekoladowych oraz zimnego browarka, którego wtedy potrzebowałam. Postanowiłam, że od rana zacznę ostry trening z Diakonem, który będę kontynuowała, nie zawracając uwagi na Edwarda. Przebrałam ciuchy i położyłam się na kanapie. Poklepałam miejsce obok mnie, a zaraz po tym Ciapek wskoczył na kanapę. Podszedł do mnie,
machając pociesznie ogonem. Przyciągnęłam go delikatnie do siebie, po czym zasnęłam. Rano wstałam pełna energii, którą miałam zamiar spożytkować w treningu ujeżdżania z Diakonem...

Edwardzie?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz