- No nie wiem. Raz mówisz, że zostajesz, a chwilę później, że wychodzisz. Kobiety to zmienne istoty.
- A faceci to idioci, nigdy nie wiedzą czego chcą. - przysunęłam się do niego bardziej. - Gadacie na nas, a zachowujecie się gorzej niż baba z okresem. - moja dłoń nieoczekiwanie spoczęła na jego torsie.
Mój palec wskazujący, zakończony długim, szpiczastym pazurem w kolorze brzoskwiniowym przejechał kilka razy w górę i w dół. Chłopak uśmiechnął się pod nosem. Po chwili zdałam sobie sprawę, że nie powinnam tego robić, ale nie mogłam się powstrzymać. Zawsze lubił jak go delikatnie drapałam albo po prostu jeździłam paznokciami po skórze. Sprawiało m to przyjemność, wtedy tak fajnie mruczał. Sam nagle niespodziewanie chwycił mnie ku dołu pleców przyciągając do siebie i po prostu ugryzł mnie w szyję. Zaśmiałam się głośno splatając dłonie na jego karku. Wszystkie granice, które dotychczas sobie narzuciliśmy zostały złamane. Czułam, jakby nic między nami kompletnie się nie zmieniło. Troszczył się o mnie jak wcześniej. Rozmawiał ze mną jak wcześniej. Po prostu był taki jak wcześniej. Idealny.
- Czy Ty nie byłaś czasem chora? - powiedział nie przerywając tego co robił.
- Nadal jestem. W dodatku miałam spać, ale ktoś definitywnie mi przeszkadza. - kąciki moich ust wykrzywiły się w łobuzerski uśmiech.
- Dobra. - puścił mnie i uniósł ręce ku górze. - Już daje ci spać. - wstał z łóżka.
- Noooo James. - jęknęłam przekręcając się na brzuch.
- Przykryj się. - chwycił za kołdrę i przykrył moje odkryte stópki, - Zaraz jutro pójdziesz do szkoły. - pogroził mi palcem.
- Jasne. - prychnęłam podkulając nogi.
Brunet popatrzył na mnie wymownie po czym zabrał się za sprzątanie po Maliku i ogarnianiem całego tego syfu, który panował w pokoju. Uważnie śledziłam go wzrokiem, a gdy spoglądał na mnie szybko zamykałam oczy by myślał, że grzecznie śpię. Jednak nie było to możliwe gdyż nie wytrzymywałam ze śmiechu. Po czasie nawet nie zorientowałam kiedy sama z siebie zasnęłam. Obudziły mnie promienie słoneczne padające przez okno prosto na moją twarz. Otworzyłam powoli oczy. W mieszkaniu panował niecodzienny porządek. Przekręciłam się na prawy bok przeciągając się przy okazji. Czułam się już o niebo lepiej niż wczoraj, pewnie to jakaś chwila słabości. Na stoliku nocnym stał biały talerzyk, a na niej znajdowała się moja ukochana bagietka z czosnkiem. Obok zaś duży kubek z kakao. Podparłam się na wyprostowanych rękach uśmiechając sama do siebie. Moja ulubiona forma śniadania. Czym prędzej zabrałam się za nie krusząc niemiłosiernie. Kakao było już ciupke zimne, ale nie przeszkadzało mi to zbytnio, takie było najlepsze. Gdy w spokoju zjadłam, a mój brzuszek był już pełen położyłam się na nim. Chwyciłam za mój kochany różowy iphone 7 plus i zaczęłam przeglądać wszystkie media społecznościowe. James zaktualizował story na snapie, ciekawe. Kilknełam w kółko przy nazwie użytkownika i moim oczom ukazało się moje zdjęcie jak śpię z godziną siódmą trzydzieści i podpisem 'cutieee'. Co za głupek. Przecież on ma w telefonie milion moich zdjęć jak śpię, To jego fetysz. Oberwie mu się jak wróci. Nagle klamka poszła w dół,a w drzwiach pojawił się James.
- Nie śpisz? - spytał kładąc się obok mnie.
- A ładnie to tak robić mi zdjęcia jak śpię? - warknęłam.
- Jakbyś mnie nie znała. - położył dłoń na mojej kości ogonowej i zaczął gładzić tak, jakby chciał mnie tym uspokoić.
- Czasem nie powinieneś być w szkole? - uniosłam jedną brew i lekko przymrużyłam oko.
- Odwołali lekcje. A ty jak się czujesz?
- Jak nowo narodzona. - na mojej twarzy pojawił się szeroki banan.
- Super. Więc możesz już wracać do siebie. - brunet popatrzył na mnie wymownie.
- A co jeśli nie chcę? - przysunęłam się do niego.
Dżejms? Szybciutkooo.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz