- To nie powinno być trudne - szepnęłam do mojego wspaniałego wierzchowca. Poprawiłam się w siodle i ruszyliśmy. Na początku szło nam całkiem dobrze, choć i tak musiałam porządnie się namęczyć, aby utrzymać Fantome'a w ryzach. Byłam już pewna wygranej, kiedy zaczęło się robić coraz gorzej. W ostatecznym rozrachunku, wyszło mi 12 punktów karnych. Podjechałam do Alistaira.
- Zrobiłaś to specjalnie - pokiwał głową.
- Kto normalny przegrywa specjalnie? Ja się muszę dowartościowywać, a nie przegrywać specjalnie! - oburzyłam się.
- No już, spokojnie, stara - pogłaskałam mojego konia po szyi. - To co...
- Druga runda? - zapytaliśmy na raz i wybuchnęliśmy śmiechem.
- Tylko teraz, musi to być pojedynek właścicieli - wyszczerzył się.
- Pojedynek w samo południe - uniosłam brew.
- Otóż to. Nawet dam ci fory i pozwolę wybrać dyscyplinę, bo nie wiem, na ile możesz sobie pozwolić.
- Na tyle, aby nie zacząć pluć krwią.
- Plujesz krwią?! - wydarł się.
- Cóż... jeszcze mi się nie zdarzyło, ale podobno byłabym w stanie.
- Jesteś przerażająca - szepnął.
- Ktoś musi - odparłam szeptem. - Potrafisz pływać?
- Tak... czy ty? Naprawdę? - jego wzrok dokładnie zlustrował moje ciało, przekręciłam oczami.
- To jedyne co mi pomaga, zamiast szkodzić.
- Niech będzie. To na ile?
- Optymalnie na sto metrów - odparłam całkiem spokojnie. - To jak sir?
- To będzie dla mnie zaszczyt, wygrać z tobą, madame - ukłonił się. - A co z karą?
- Wykonanie wszystkich figur ujeżdżeniowych, wymyślonych przez wygranego.
- Proste - prychnął.
- Mały haczyk - uśmiechnęłam się. - Będziesz musiał jechać w tym, w czym pływałeś.
- Mam nadzieję, że pływasz w bikini - wyszczerzył się.
* * *
Wpadłam do pokoju... tak... wpadłam... chyba delikatnie weszłam, bo przecież mi nie wolno biegać. Podeszłam do szafy, z którego wyciągnęłam strój do pływania, aby było ciekawiej zdecydowałam się na dwuczęściowy. Wcisnęłam się w niego i założyłam na to leginsy oraz luźną bluzkę. W końcu nie zamierzam paradować w tym, przez pół Uniwersytetu. Złapałam za biały ręcznik, który dawniej brałam na zawody pływackie, czepek i ruszyłam w stronę basenu. Cały czas męczyło mnie to, że ten chłopak wydawał się taki pewny siebie. Jednak nawet jeśli pływał, to nie znaczy, że poradzi sobie ze mną. Tylko ten ból... Wróciłam się do pokoju i wzięłam kilka tabletek przeciwbólowych. Tak dla pewności.
Kiedy weszłam na banes, czekał tam już Alistair, siedział na krawędzi basenu, w samych kąpielówkach i moczył sobie nogi. O jak słodko, przekręciłam oczami. Podeszłam do ławki, zdjęłam buty, leginsy i na końcu bluzkę. Odwróciłam się do chłopaka. Gapił się na mnie z otwartymi ustami.
- Wow - odparł krążąc po mnie wzrokiem.
- Aż tak się moje blizny rzucają w oczy? - zapytałam. Znalazł je wreszcie. Zatrzymał się na tej gorszej... na tej od biodra...
- Przy takiej całości, nie rzucają się w oczy.
- Jasne, mówisz tak, żeby nie sprawić mi przykrości - podeszłam i usiadłam obok niego, zaczęłam związywać włosy w kok.
- Oj nie...
- Jedno słowo i masz w twarz, i uważaj, bo ci ślina cieknie.
- Ej! Może troszeczkę milej? - zapytał.
- Przepraszam... po prostu...
- Masz obsesję na punkcie swojego ciała i swoich blizn - dokończył.
- Owszem i nie przeszkadza mi to - wstałam. - W dwie strony po jeden raz.
- Doskonale. Przygotuj się na porażkę - założyłam czepek. - Serio?
- No co, nie zamierzam suszyć tych włosów - prychnęłam. - Okey, odliczaj.
Cztery, trzy, dwa, jeden... wpadłam pod wodę, aby po chwili zaczerpnąć powietrza. Pływanie to taka magiczna czynność, podczas której myślisz tylko o oddechu. Nic innego się nie liczy, czujesz muskającą twoją skórę wodę, słyszysz bicie własnego serca, odbijasz się z całych sił i wracasz. Całe sto metrów wolności... wolności, bo wiesz, że wszystko zależy od ciebie. A cel jest jeden. Wygrana.
Przetarłam dłonią twarz.
- Wygrałam - zaczęłam się śmiać w niebogłosy. Zrzuciłam czepek i położyłam się na wodzie.
- To co ja miałem zrobić?
- Odpuszczę ci tą jazdę w samych kąpielówkach, ale masz u mnie dług.
- Nie wiem, co gorsze.
- Decyduj - uśmiechnęłam się.
Alistair?
Hahahahaha xD
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz