czwartek, 4 maja 2017

Od Heather C.D. Maureen i Ruth

Nawet nie zauważyłam momentu w którym Mau odpłynęła. Ja sama w tym momencie rozmyślałam o naszym rozstaniu.

Spotykamy się raz na rok. Wtedy zawsze jesteśmy szczęśliwe. Jednak tamtym razem moja dziewczyna nie ucieszyła się na nasze spotkanie. Uniknęła mnie. Wysunęła się z moich ramion. I oznajmiła że to koniec. Byłam wściekła. Serio?! Teraz?! -Nienawidzę cię Mau - to co kiedyś ociekało miłością, dziś stało się gniewem panny Downriver - Nigdy nie próbuj mnie znaleźć. Nie pisz. Nie dzwoń. Jak to ujęłaś? TO KONIEC.Maureen skuliła się i odeszła. Wyjęłam telefon i wykasowałam jej dane. Jej zdjęcia. Wyrzuciłam i spaliłam wszystko co mi kiedyś dała. Zaczęłam spotykać się z Alberto Cavalą. Na blogu plotkarskim wypisałam tajemnice Maureen Rhodes. Sprawiłam jej ból taki jaki ona zadała mi. Będąc.... Niezdecydowaną. Nasz związek miał szansę przetrwać! Zaczęłam pić w różnych klubach, poznałam Ivanę i Joanę. To mnie złamało. A raczej, skoro to ja, zamknęło mnie na cztery spusty. Nikogo już tak naprawdę nie kochałam. Nie widziałam nic prócz alkoholu i jazdy konnej. Alberto mnie kochał. Ja jego nie. Musiałam i z nim zerwać. Już nie mogłam patrzeć jak cierpi z MIŁOŚCI. 
Ruth powiedziała że mam zaprowadzić Maureen do jej pokoju. Niech jej będzie. Mruknęłam kilka niezrozumiałych słów pod nosem i podeszłam do różowowłosej.
-Chodź zdechlaku - powiedziałam ostro - Pokój?
Mau popatrzyła na mnie nieprzytomnie. Mam nadzieję że pamięta chociaż to. Nie zamierzam opóźniać wyjazdu Kyle'a. W końcu musi jechać na Manhattan, wracać na studia.
-31 - odparła cicho i łagodnie.
Tęskniłam za nią. Mimo gniewu. Mimo tego że ją.... Zraniłam. Zraniłyśmy siebie nawzajem, a ja nie zamierzam dłużej rozżalać się nad swoim okropnym losem. Delikatnie podtrzymywałam Maureen w drodze na parking. Najpierw powiadomię przybranego brata. Zauważyłam go przy jego samochodzie. Stał i palił papierosa. Na mój widok i na widok Mau o której tyle mu opowiadałam, nieco się zdziwił, ale o nic nie pytał. Powiadomiłam go że muszę odprowadzić różowowłosą. On podał mi numer mojego pokoju i powiedział że zaniósł walizki. Podziękowałam mu i obiecałam że zadzwonię. Tymczasem Mau, czekała spokojnie. 31. 31. 31. Pfff.... Czemu to musi być tak wysoko. Potarłam obolałe ramię. Dziewczyna nie była taka lekka na jaką może wyglądać. Dotargałam ją na górę i otwarłam jej pokój. Nie za bardzo oglądałam wystrój. Kazałam jej się położyć i na mnie czekać. Torbę z odpowiednimi ziołami powinnam mieć na wierzchu walizki. Popędziłam do 43. Kluczyk wypadł mi z ręki trzy razy. Muszę się uspokoić. Nerwowo otwarłam czerwoną walizkę z napisem Cute Horse. Tam znalazłam kosmetyczkę z odpowiednimi lekami z ziół. Dodatkowo wyciągnęłam beżową szminkę z kieszeni czerwonej bejsbolówki. Biegiem wróciłam do różowowłosej. Podałam jej wszystkie leki jakie miałam aby poczuła się lepiej. Usiadłam na pufie obok łóżka i czekałam na to co wydarzy się dalej. Zapanowała bardzo niekomfortowa cisza.
-Lubisz tą Ruth - stwierdziłam rozcierając ustami szminkę, jakby miała się jak zmyć podczas podawania Maureen ziół.
Dziewczyna milczała. I hate you. I love you. I hate that when i love you. Szybko spojrzałam na sufit. W tej chwili wydał mi się niesamowicie interesujący. Maureen nawet nie wie ile oddałabym za
jeden pocałunek. I zapewne się nie dowie.
-Lubię. Miałam cię nie szukać to nie szukałam - przerwała na chwilę - ale ty i tak jesteś tam gdzie ja.
Uśmiechnęła się słabo. Mi nie było do śmiechu. Mój telefon znowu zabrzęczał. 'Ruth Fitz zaprasza Cię do znajomych na Messengerze'. Zaakceptowałam. Ruth momentalnie zmieniła kolor czatu na żółty. Uniosłam brwi. Czekałam aż coś napisze. I napisała.
Ruth Fitz: Jak tam u Reenie? 
Spojrzałam kątem oka na różowowłosą. Zasnęła.
Heather Downriver: Śpi. Przychodzisz? Muszę się rozpakować.
Ruth Fitz: JUŻ
Przewróciłam oczami. Ruthie wydawała się całkiem spoko. Jeśli... Jeśli będzie dziewczyną Maureen to okej. Mau wyraźnie dała mi znak że z nami już koniec. Możemy zostać po prostu przyjaciółkami. Wpatrywałam się w ekran telefonu. Kolejny brzdęk.
Alberto Cavala: Jak tam w MU? Mój kuzyn tam chodził.
Jak zwykle. Popisuje się. Uśmiechnęłam się mimo woli.
-Co cię bawi? - zapytała Maureen.
Zgasiłam telefon.
-Już nic. Śpij dalej. Zanim wróci Ruth - odparłam spokojnie.

Maureen? Ruth?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz