sobota, 8 kwietnia 2017

Od Christopher'a Cd Yekateriny

Obudziło mnie szczekanie psa na korytarzu. Nie mogłem sobie wyobrazić lepszego budzika. Niechętnie obróciłem na drugi bok i spróbowałem otworzyć oczy. Słońce nie było dla nich litościwe, gdyż od razu uderzyło mnie swoim blaskiem. Zasłoniłem się ręką i drugą sięgnąłem telefon z szafki nocnej. Nacisnąłem przycisk blokady i ujrzałem godzinę 6.27. Sobota, dzień wolny. Może to dobry czas na popracowanie z Kingiem? Jest wcześnie więc być może nikt nie będzie w tym czasie trenował, liczę na to, że ludzie będą mieli zamiar odpocząć po wczesnym budzeniu się na zajęcia. Podniosłem się z łóżka i podszedłem do szafy wyciągając z niej dżinsy i lekką bluzę. Następnie ruszyłem w stronę łazienki i wziąłem szybki prysznic po czym ubrałem się i lekko ułożyłem swoje włosy na żel. Wziąłem klucze i zamknąłem drzwi na wychodząc z pokoju. Następnie razem z telefonem schowałem wszystko do kieszeni. Lekkim truchtem pokonałem schody i powolnym krokiem ruszyłem w stronę stajni. Wszyscy w około kręcili się z psami na smyczach, przy stajni natomiast nie było ani jednej żywej duszy co bardzo mnie ucieszyło. Kiedy wkroczyłem do budynku od razu skierowałem się do siodlarni i zabrałem stamtąd długą lonżę i wydobyłem ze skrzynki skórzany kantar ze złotymi zapinkami i wygrawerowanym na złoto imieniem King of the Demon na boku.
Wychodząc z pomieszczenia ruszyłem do najbardziej oddalonego boksu znajdującego się gdzieś na końcu stajni. Stanąłem przed boksem Kinga westchnąłem cicho i wkroczyłem pewnie do środka. Zamknąłem drzwi boksu za sobą i wyciągnąłem z kieszeni parę ciasteczek i koń zajął się nimi, kiedy ja będę musiał założyć mu kantar. Ogier położył po sobie uszy i patrzył na mnie lekko rozwścieczony, że mu przeszkodziłem. Kiedy powoli przysunąłem mu dłoń z ciastkami od razu się nimi zainteresował i schylił swój łeb i zaczął je powoli jeść. Ja sam musiałem go teraz zmusić do tego, by stanął w kącie boksu, żeby mi nie uciekł tak szybko. Powoli napierałem na jego ciało przesuwając go. Kiedy stanął w narożniku przełożyłem lonżę przez jego szyję i trzymając ją zacząłem zakładać mu na głowę kantar. Tak jak się spodziewałem wyrwał łeb, ale trzymałem lonżę na tyle mocno, że nie mógł daleko ode mnie odsunąć łba i udało mi się założyć mu kantar szybko go zapinając. King patrzył na mnie lekko przestraszony, nie miał nadal do mnie zaufania jednak byliśmy coraz bliżej celu. Chwyciłem karabińczyk lonży i przypiąłem ją.
 Otworzyłem drzwi boksu i wyszedłem pierwszy, a za mną wyszedł gniady ogier. Kiedy tylko jego kopyta zaczęły stukać o podłoże na korytarzu stanął, wspiął się, a kiedy stanął znów na czterech nogach zaczął nerwowo wyrywać łeb do góry. Byłem zmuszony złapać mocniej lonżę i kiedy ten zaczął wymachiwać łbem musiałem pociągnąć go lekko na dół.
- King... - Szepnąłem. - Spokojnie... - Powiedziałem cicho i jedną dłoń położyłem na jego pysku i przytuliłem się do jego łba lekko masując jego łeb. Po paru minutach spędzonych w tej pozycji ruszyliśmy powoli na zewnątrz. Pierwsze co mi przyszło na myśl to hala, tam nikt nas nie zobaczy i miałem nadzieję, że nikt mnie nie uprzedził. Przez cały czas King rozglądał się niespokojnie po całym terenie, a ja starałem się uniknąć jakiejkolwiek konfrontacji jego z psami, których zbytnio nie znosił. Kiedy zbliżaliśmy się się do hali zauważyłem, że drzwi są otwarte, a wewnątrz mignął mi obraz skaczącego konia.
- Świetnie - Mruknąłem idąc cały czas w tą samą stronę. Wkroczyłem do hali powoli z ogierem i stanąłem w kącie. Demon od razu zainteresował się skaczącą parą i przyglądał im się z pełną uwagą. Zastanawiałem się w tym momencie kiedy ja będę mógł tak współpracować jak dziewczyna ze swoim koniem. Po pewnym czasie dziewczyna przerwała skoki i podjechała do nas.
- Witam, będziemy ci bardzo przeszkadzać jeśli trochę popracuję na lonży z moim koniem? - Zapytałem patrząc na nią, a ona natomiast spojrzała na mnie i na ogiera.

- Nie, raczej nie będzie z tym dużego problemu, hala jest duża. - Uśmiechnęła się i dała łydkę swojemu rumakowi wracając na drugą stronę z przeszkodami. Stanąłem  nieco dalej od Kinga rozwijając lonżę. Uderzyłem lekko batem w ziemię z daleka od konia, ponieważ nie przepadał on za przedmiotami, które mogą go w jakiś sposób zranić. Przez jakiś czas patrzyłem na dziewczynę współpracującą ze swoim koniem i nagle się zapomniałem i lekko aczkolwiek zupełnie przypadkowo uderzyłem batem o pęcinę ogiera. Kiedy tylko poczułem szarpnięcie w ręce obudziłem się i zauważyłem, że ogier zaczyna strzelać baranki w lekkim galopie miotając łbem na każdą stronę.
- Hej! - Odezwałem się dość głośno skracając Demonowi lonżę. Koń będąc coraz bliżej mnie zaczął powoli zwalniać, a na końcu stanął wspinając się tylko.
- King... - Szepnąłem cicho i podniosłem rękę łapiąc go za kantar. Pogładziłem delikatnie jego chrapy, a on stopniowo zaczął się uspokajać i od czasu do czasu szarpnął trochę łbem. Spostrzegłem, że dziewczyna uważnie przyglądała się zaistniałej sytuacji, było mi głupio, że przerwałem jej trening. Odwróciłem się w jej stronę.
- Wybacz, że tak to się potoczyło, nie tak to wszystko miało wyglądać. 

2 komentarze: