wtorek, 6 czerwca 2017

od Vito cd Nikitty

Ojciec był jeszcze bardziej wpieniony . Po odejściu NIkitty stałem z pustką w oczach a on zaczął na mnie krzyczeć, nie słuchałem . Podniósł na mnie rękę i dostałem mocno w twarz. Odsunąłem się gwałtownie i miałem ochotę płakać.
-Jestes kiepską imitacją mojego syna! Nie chcę cię widzieć na oczy -Warknął. Stałem tępo patrząc na ojca. Ten złapał mnie brutalnie za twarz i powiedział coś czego nigdy nie zapomnę.
-Nic nie warty śmieć, żałuję że cię adoptowaliśmy, jesteś niczym tak samo jak twój pijacki ojciec i dziwka matka, zostaniesz tu sobie, ale nie masz rodziny , jesteś pełnoletni , zapłacone jest do końca nauki, potem zginiesz na ulicy-Warknął i puścił moją twarz. Odszedł szybkim krokiem. Mój świat uległ zniszczeniu.Byłem adoptowany, on mnie nienawidził.. Szybko wyniosłem się do lasu. Duma biegała obok mnie szczekając.
-ODEJDŹ ! JESTEŚ NICZYM!-Wydarłem się na sukę ale ona dalej za mną szła. Upadłem na kolana i patrzyłem w nie określony punkt. Las mnie otaczał. Duma zaczęła lizać mnie po twarzy, piszczała cicho. Odepchnąłem ją ale wróciła. Przewróciłem sie na bok i patrzyłem tępo na ziemię. Nic nie miało sensu, nic nie było realne, świat dookoła mnie wirował. Pusto... "Żałuję że cię adoptowaliśmy" te słowa cały czas wyświetlały się na czerwono w mojej głowie. Kiedy wróciłem do pokoju było ciemno. Położyłem się spać ale nie umiałem usnąć. Patrzyłem tępo w sufit i mamrotałem pod nosem słowa , puste słowa.
-Nic, istniejesz, boli, istniejesz, odeszła, istniejesz,adoptowany, istniejesz, nic... -Wymieniałem cicho pod nosem i miotałem się w łóżku. Sen nie nadchodził. Słowa straciły sens. Kiedy zamknąłem oczy i starałem sie uspokoić pojawiła mi się w głowie Nikitta. Uśmiechała sie w ten dziwny sposób i po chwili odchodziła. Jakimś cudem usnąłem. Obudził mnie telefon, zegarek wskazywał 8 rano..
-Halo?-Wymamrotałem , czułem jak moje gardło odmawia posłuszeństwa.
-Vito, szpital, Nikitta miałą wypadek druga dziewczyna nie żyje..-Głos wyrwał mnie z snu. Wypadek..
-Co?
-Skończ dzieciniade ! Ona walczy o życie !
-Okay.. -Wymamrotałem. Wiadomość nie dotarła do mnie całkowicie. Dopiero po ubraniu się zrozumiałem że wczorajszy dzień odebrał mi wszytko co miałem. Ona może umrzeć, oni mnie nie chcą.. Pusto. Wsiadłem do auta i ruszyłem w drogę. Mocno zacisnąłem dłonie na kierownicy. Kiedy dojechałem do szpitala nie wiedziałem co powinienem czuć, byłem smutny, smutek był ... Smutek mnie otoczył i snuł się za mną jak obłok. W recepcji dowiedziałem sie że jest operowana ale jako członek rodziny nie mogę jej zobaczyć. Usiadłem na korytarzu i tylko patrzyłem w ścianę. Nie wiem ile to ttrwało ale przyszedł jakiś doktor i zapytał mnie o nią.. POwiedziałem tyle ile mogłem. Zabrał mnie do niej. Leżała na łóżku szpitalnym, podpięta do tego czegoś co pokazuje puls, z kroplówką i z ogoloną głową.. No tak operacyjnie..Westchnąłem patrząc na jej siną twarz i usiadłem obok niej.
-Hej, życie jest do dupy, nawet nie jestem twoim chłopakiem, twój były wpada cię odwiedzić.. A cholera  z tym.. Zamienimy się miejscami? Oddam swoje za twoje, masz więcej siły, więcej zdobędziesz, jesteś kimś więcej niż myślisz i niż ja... Cholera.. To wszystko ssie co? Ogolili cię.. Nie masz włosów.. Odrosną, takie jakie miałaś od zawsze, będą ładne, Znaleźli Amnesje, podobno błąkałą się w okolicy, jest u weta bo ma coś złamane.. Czeka na ciebie.. Gadam głupoty co? Achh...Nienawidzę tego że sie zeszliśmy, nic by ci się nie stało.. Była byś w akademii z tym dzikim koniem a ja chodził bym pewnie z kimś kto mnie nie kocha.. To moja wina co? -Pokręciłem głową. Mój monolog nie miał sensu, ona nie słyszy. Zwinąłem się na wolnym łóżku i leżałem patrząc na jej unoszącą się klatkę, ciche pikanie aparatu było kojące..
<NIkitta.. NIE BUDZISZ SIE NAGLE XD>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz