W szpitalu spędziłam jeszcze kilka tygodni, Mama załatwiła mi, że mogłam wrócić do Akademii ale nie musiałam chodzić na zajęcia, jeśli nie chciałam. Tego dnia jednak, wyszłam z pokoju. Kilka dni wcześniej zakupiłam perukę, była długości moich naturalnych włosów, był to kolor ciemnego blondu. Pochodziłam chwilę po terenie akademii i popatrzyłam na konie biegające po padoku. Blue też tam była. Widziałam Vita, nie podchodziłam jednak. Nie chciałam robić mu wstydu, bo, nie oszukujmy się, wyglądałam koszmarnie. Podkrążone oczy i blada cera. Wyglądałam jak trup.
****
Tego wieczora, siedziałam w pokoju. Przywieziono mi Amnestię, była czysta najpewniej została wykąpana gdy ją znaleźli i poturbowana. Siedziała teraz na moim łóżku z głową na moich kolanach. Głaskałam ją czule i drapałam za uchem. Suczka wydawała się być zadowolona. Wtedy, ktoś zapukał do drzwi. Kiedy je otworzyłam, przeżyłam szok.
- Lena? Co ty tu robisz? - przed moimi drzwiami stała słynna Lena, była dziewczyna Vita i moja rywalka. Uśmiechała się a kiedy zaproponowała rozmowę, wpuściłam ją do środka. Wskazałam n fotel i podeszłam do małego aneksu kuchennego, który załatwiła dla mnie mama, abym nie musiała schodzić do stołówki.
- Napijesz się czegoś? - zapytałam, a kiedy pokręciła głową, wlałam sobie wody do szklanki. Usiadłam na pufie i upijając łyk wody, zwróciłam się do Leny - Co tu robisz? Nigdy do mnie nie przychodziłaś. Co się zmieniło?
- Oh, Nikitto! Tak mi przykro za to, co robiłam! Byłam głupia, tak bardzo głupia! Wybaczysz mi? - zapytała, a ja siedziałam sparaliżowana ze zdumienia. Uśmiechnęłam się jednak do niej. W końcu, każdy może się zmienić, prawda?
- Oczywiście, każdy zasługuje na drugą szansę. Wybacz, ale muszę cię na chwile zostawić. Muszę nakarmić Amnestię i napisać do mamy. - zostawiłam dziewczynę i wsypałam suchej karmy dla suczki, po czym pomogłam jej zejść. Napisałam też do mamy, że czuję się dobrze i nie musi zawiadamiać lekarza. Wcześniej trochę bolała mnie głowa. Kiedy wróciłam, Lena siedziała strasznie sztywno w fotelu. Pogadałyśmy jakiś czas, aż w końcu zaproponowała wyjście do koni. Zgodziłam się, bo tęskniłam za Blue. Zignorowałam zawroty głowy, często mi się zdarzały. Gorzej jednak było, kiedy schodziłam z schodów.
- Lena, nie najlepiej się czuję. Może, przełożymy to na inny raz? - zapytałam, a blondynka się spięła.
- Nie! To znaczy... po co? Dasz radę! - Lena prowadziła mnie dalej, aż w końcu, poczułam jak mnie puszcza. Odwróciłam się w jej stronę, uśmiechała się do mnie. Inaczej niż wcześniej.
- Co? Lena, o co ci chodzi? Co się stało? - nie słyszałam własnego głosu. Tylko szum w uszach, a oczy same mi się zamykały.
- Sorry Niki, ale wiesz, że podobieństwo, że wraz z twoim powrotem, Vito znów się w tobie zakocha, nie mam pewności, że już tego nie zrobił... więc, rozumiesz, to konieczność! - Wtedy właśnie mnie popchnęła, złapałam się poręczy dziękując bogu za to, że w dzieciństwie zmuszono mnie do chodzenia na siłownię.
- Lena?! - Usłyszałam głos Vita, po czym puściłam poręcz. Lena to wykorzystała. Sturlałam się ze schodów, uderzając w podłogę tak mocno, że zobaczyłam tak zwane "mroczki" przed oczami. Nie mogłam się ruszyć, ogarniała mnie senność. Słyszałam jak ktoś biegnie, a potem po raz kolejny. Chwilę potem, poczułam znajomy zapach i usłyszałam tak uwielbiany przeze mnie głos.
Vito?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz