piątek, 9 czerwca 2017

Od Jamesa C.D. Marie

- Co jest pomiędzy nami? - spytała. Czułem, że to taka mała zemsta, a postawienie jej pod murem, nienawidziła takich sytuacji. Zamknąłem na chwilę oczy. Co ja czułem? Leżałem z nagą kobietą mojego życia w łóżku, bo boskim seksie i właściwie to cieszyłem się, że wróciła. To nie było tylko pożądanie, na pewno nie, bo...
- Poza pożądaniem, namiętnością, troską, irytacją, uzależnieniem i czułością?
- Tak - odpowiedziała śmiejąc się.
- Wiesz... Coś się we mnie zmieniło, kiedy zobaczyłem cię wtedy na stołówce.
- A co to znaczy? - przesunąłem dłonią po jej nagim boku.
- Ja... boję się to inaczej nazwać, bo wiem, że możemy znowu być postawieni przed trudnym wyborem, ale...
- Ale? - dopytywała z oczami wpatrzonymi we mnie.
- Chyba jesteśmy w sobie zakochani... nie?
- Tak myślisz?
- Myślę tylko o tobie, tęsknię za tobą, nie mogę zjeść, pić, spać, jeśli nie mam ciebie obok, więc chyba tak... - przekręciłem się na bok, a Marie położyła się na plecach.
- Straszny z ciebie romantyk - westchnęła.
- I tak wiem, że podoba ci się to - wymruczałem.
- Może tak...
- A może nie... - dokończyłem, a ona zaśmiała się.
- Ale ty mnie dobrze znasz.
- Tylko dlatego, że uwielbiam cię słuchać - zacząłem bawić siee kosmykiem jej włosów.
- A jest czego - uśmiechnęła się łobuzersko.
- Ja tam nie żałuję.
- Czyli mówisz zakochanie? - przygryzła delikatnie wargę.
- Wiesz...
- Wiem? - wtrąciła się. Nienawidziłem tego.
- Jesteś irytująca, perfidna i denerwująca i cię nienawidzę... ale kocham zarazem - odparłem, po czym pochyliłem się złączając nasze usta. Jedną dłoń wsunąłem pod jej nagie plecy, przyciągając ją do siebie, splotła palce na moim karku.
To już nie była desperacka żądza i pragnienie bliskości, po prostu okazanie czułości. Chciałem, aby wiedziała, że moje słowa nie są bezpodstawne. Kiedy ona przyciskała mocniej usta, ja się odsuwałem.
- Co ty kombinujesz, Loss? - zapytała z końcu.
- Ja się tylko delektuję - uśmiechnąłem się.
- Ach... to o to ci chodzi? Dobrze więc - położyłem się na plecy, pod delikatnym naciskiem jej ręki na moim torsie. Po chwili położyła się na mnie, a ja chłonąłem dotyk jej skóry. Jej dłonie subtelnie ujęły moją twarz. Pocałunki były delikatne, ale bardzo zmysłowe, wolne, powoli rozbudzające wyobraźnię. Jednak w pewnym momencie Marie oderwała się ode mnie, delikatnie przesunęła w dół, aby spokojnie móc położyć głowę na moim torsie.
- Jesteś bardzo smaczny - zaśmiała się.
- Jak zwykle o jedzeniu...
- Oj Jem...
- Ty też jesteś niczego sobie, ale wolę jabłka - dostałem za to pacnięcie po żebrach.
- Ale ty jesteś okropny, ty mnie nie kochasz.
- Nie mów tak - odparłem poważnie, odchyliła głowę, aby na mnie spojrzeć.
- Spokojnie, James - jej dłoń znalazła się na moim policzku.
- Kocham cię.
- Wiem i wiem, że się droczysz, ale nie sądziłam, że to będzie argument poniżej pasa.
- Po prostu... - zawahałem się. - Nieważne...
- Ważne - odparła stanowczo.
- Po prostu przepraszam... ale taka moja natura, a nie chcę robić ci przykrości kociaczku - zamarła na chwilę, a ja zmarszczyłem brwi. Co jest?
- Tak dawno nikt mnie tak nie nazwał - szepnęła, zasłyszczały jej oczy, powoli sięgnęła do mojej twarzy, całując kąciki moich ust, a później same usta. - Wiesz kim jesteś?
- Twoją miłością?
- To przede wszystkim, ale jesteś też doskonałym uwodzicielem...
- Lata wprawy - wyszczerzyłem się.
- Nie drażnij mnie. Nie chcę tego słyszeć, jestem ja i...
- Tylko ty byłaś.
- Tak? - zdziwiła się.
- No nie, ale tylko ty byłaś i jesteś, i będziesz dla mnie ważna, Marie Saint. Bez względu na to jak bardzo denerwujące, łakoma, leniwa i ogólnie beznadziejna jesteś - oświadczyłem.
- Co za wyznanie - uniosła brew.
- Na razie nie mam pierścionka żeby było ładniejsze.
- Myślałeś o tym kiedyś? Znaczy o ślubie czy coś... - zapytała niepewnie.
- Myślałem, ale na razie jesteśmy dość młodzi, więc odłożyłem sobie to na półkę "Wrócić" - pokazałem znak cudzysłowia. - A teraz...
- Teraz?
- Masz do wyboru wyznanie albo spanie.
- A jeśli wybiorę wyznanie to...
- To w pakiecie jako bonus są przewidziane różne ciekawe sposoby spędzania nocy - zaśmiałem się.
Marie? 
Bronię się mistrzowsko ^^

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz