Wziąłem rzecz od dziewczyny i od razu podpaliłem papierosa. Nie odpowiedziałem, tylko przyglądałem się pastwisku. Muszę wyprowadzić psa. Szybkim krokiem oddaliłem się, aby wrócić po Kodę. Biedak, dawno nie biegał, pewnie będzie zadowolony na wieść o spacerze. Wszedłem do mieszkania, od razu wyszukując wzrokiem owczarka. Westchnąłem, kiedy ten wybiegł zza roku i momentalnie się na mnie rzucił. Nienawidzę go. Chwyciłem smycz, którą przypiąłem mu do obroży.
Gdy znaleźliśmy się na dworze, od razu poczułem pociągnięcie psa. Biegał wokół mnie, doprowadzając do tego, że smycz zaplątała mi się między nogami. Chciałem zatrzymać jakoś samca, jednak ten tylko odwrócił łeb i pociągnął ze zdwojoną siłą. Przez jego szaleństwa, wylądowałem na ziemi.
-Koda!-krzyknąłem, próbując podnieść się na proste nogi. Poczułem też czyjąś obecność, co jedynie mnie trochę speszyło i zdenerwowało jednocześnie. Myśl, że ktoś mógł to wszystko widzieć, naprawdę nie należała do przyjemnych. Jaki ze mnie hipokryta, lubię oglądać upadki innych, ale jak ktoś widzi mój, to mam ochotę wziąć i takiego kogoś zabić. W końcu udało mi się podnieść. Odplątałem smycz i odruchowo ją skróciłem. Rozejrzałem się. Niedaleko stała ta sama dziewczyna od zapalniczek. Odwróciłem wzrok, chcąc jak najszybciej odejść z tego miejsca.
-Ładnie upadasz.-usłyszałem za swoimi plecami. Cholera, czy ona mnie śledzi?
-Przynajmniej ładniej od ciebie.-burknąłem, starając się przyspieszyć kroku. Zatrzymałem się, słysząc za sobą cały czas czyjejś kroki.
-Co tak uciekasz?-uśmiechnęła się cynicznie.
-Nie wiem droga, Coralino.-zaakcentowałem ostatnie słowo, cicho śmiejąc się pod nosem. Dziewczyna złapała mnie za skrawek ubrania, lekko przyciągając do siebie.
-Co ty powiedziałeś?-wysyczała przez zaciśnięte zęby.
-Nic, Coralino.-kontynuowałem swoją gierkę. Czułem, jak coraz bardziej zaciska dłoń, a drugą składa w pięść. Na ten widok roześmiałem się jeszcze głośniej, prowokując ją tym samym.-Posłuchaj, mam psa, lepiej mnie puść.-mruknąłem, słysząc ciche warczenie ze strony Kody.
-Pies mi nic nie zrobi.-prychnęła, puszczając mnie i wlepiając wzrok w mojego psa.
-Uwierz, zrobi i to bardzo dużo.
-Czy ty mi grozisz? Weź, ty może powiedz, jak masz na imię.-nie odpowiedziałem. Zwyczajnie wyminąłem ją, przyciągając do siebie owczarka, który jakby mógł, od razu by się na nią rzucił. Kierowałem się w stronę lasu, gdzie mogłem zaznać, chociaż odrobiny spokoju. Oparłem się o jedno drzewo, czując, że naszła mnie ochota zapalić. Dalej nie mam tej zapalniczki.
-Koda, szukaj zapalniczki.-spuściłem psa ze smyczy, dając mu swobodnie pobiegać. Liczyłem, iż może coś znajdzie. W końcu trzeba w to zainwestować, bo nie mam zamiaru ciągle chodzić do tej dziewczyny, prosząc o ogień. Nie wytrzymałem. Odkleiłem się od pnia, próbując znaleźć Coralinę, a raczej...Corę. A zresztą, będę specjalnie mówił do niej pełnym imieniem.
Znalazłem ją trochę dalej, od miejsca, w którym się znajdowałem.
-Zapalniczka.-zaszedłem ją od tyłu.
Coralina?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz