- Bardzo chętnie - wyszczerzyłem się w kierunku Gwendolyn.
Dziewczyna wyglądała na zaskoczoną. Zapewne spodziewała się, że odmówię. W końcu jest trzecia w nocy i mogła się obawiać, że jestem śpiący. Ale nie byłem.
- Oczywiście tylko, jeżeli to nie będzie problem - dodałem po chwili.
- Nie! Jasne, że to nie będzie problem - uśmiechnęła się słabo.
Pokiwałem głową, po czym ruszyliśmy w stronę akademika. Otworzyłem drzwi i wpuściłem Gwendolyn, po czym sam wszedłem do budynku. Dziewczyna sięgnęła do kieszeni po kluczyk. Miał numer 17.
- Mieszkamy całkiem niedaleko siebie - stwierdziłem. - Ja mieszkam w dwudziestce dwójce.
- To faktycznie blisko - przyznała dziewczyna, kierując się w odpowiednią stronę.
Poszedłem za nią. W pewnej chwili Gwendolyn wydało mi się tak długim imieniem, że należałoby je skrócić. Idealne byłoby Gwen.
- A tak w zasadzie, to mogę mówić do ciebie Gwen?
- Jasne!
Odetchnąłem. Obserwowałem, jak dziewczyna otwiera drzwi do pokoju o numerze 17, a następnie zamyka je od środka. Wskazała ręką fotel, na którym chętnie usiadłem. Dziewczyna zniknęła gdzieś w głębi mieszkania i zawołała:
- Chcesz zwykłą czy owocową?
- A jakie owocowe masz?
- Owoce leśne i mięta-cytryna - stwierdziła Gwen wchodząc do mini salonu.
- To poproszę owoce leśne.
***
Po chwili Ciemnooka przyniosła dwa kubki gorącej herbaty. Podała mi większy kubek. Upiłem łyk. Mój wybór okazał się doskonały. Owoce leśne były naprawdę smaczne. Spojrzałem na Gwen, która, dalej opatulona moim kocem, piła swoją porcję ciepłego płynu. Siedziała naprzeciwko mnie. Trwaliśmy w chwilowym milczeniu. Jednak ta cisza była przyjazna. Po jakimś czasie zacząłem się zastanawiać, jaki smak herbaty wybrała dziewczyna. Im więcej się o niej dowiem, tym lepiej się zakolegujemy. Upiłem więc jeszcze trochę i spytałem:
- Jaką masz herbatę?
Chyba wyrwałem Gwen z zamyślenia, bo miała nieco zdziwioną minę. Jednak zaraz się ocknęła. Uśmiechnęła się. Najwyraźniej zbierała się do odpowiedzi na moje pytanie.
[Gwen?]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz