-Chyba nie mam wyboru - mruknąłem.
Nie sądziłem nawet że będę miał co robić, dzisiaj wieczorem. Miałem ochotę po prostu przeczytać jakieś książki, na przykład Papierowego chłopca lub pooglądać filmy na moim laptopie lenovo. W tym momencie nasze telefony się rozdzwoniły. Wyjąłem z kieszeni swojego czarnego iPhone'a w niebieskiej oprawie.
Luke Hemmings:
Jutro wieczorem, na stołówce odbędzie się koncert 5 Seconds of Summer w niepełnym składzie z dodatkiem niecałego One Direction i Niall'a Horan'a, Zayn'a Malik'a oraz pana Tomlinsona, o godzinie 18:00. Przyłaźcie Morgan University!!!
Zmarszczyłem brwi. Serio Luke? Bez pytania się o moje plany na jutro? Przewróciłem oczami i ukradkiem zerknąłem na Marie.
-Dostaliśmy to samo, co? - westchnęła.
Powoli przytaknąłem. Pod wiadomością blondyna, zauważyłem mnóstwo odpowiedzi w stylu:
Nathaniel Black:
Obowiązkowe?
Zain Malik:
Do nas nie przyjdziesz?
I tak dalej. Moja towarzyszka jak na razie nic nie napisała. Na dodatek otrzymałem jakieś trzy rozpaczliwe wiadomości od Michael'a, że za nami tęskni i od Ashton'a, że zazdrości nam koncertu i takiej publiki ja całe Morgan. Powoli wypuściłem powietrze z płuc. Muszę chyba odwiedzić Hemmo i zapytać go o konkretny przebieg całego występu. Nie ukrywam że nie do końca odpowiada mi perspektywa oglądania całego akademika. Obiecałem Marie że na pewno będę i udałem się do swojego pokoju. Odpaliłem laptop i szybko wpisałem messenger'a do przeglądarki internetowej. Tam powiadomiłem Luke'a o której go odwiedzę. Przebrałem się w wygodne jeansy, białe Air Max'y i czarną koszulkę z krótkim rękawem. Briggan złapał za gumową piłeczkę i razem z Essix gonił po całym pomieszczeniu. Podczas gdy psiaki nie mogły nacieszyć się piszczącą zabawką, ja narzuciłem na siebie szarą bluzę i ukradkiem wymknąłem się z pokoju.
***
Głowa pękała mi od pomysłów jakie cały czas narzucał Luke. Musiałem zapamiętać dokładny przebieg występu i piosenki jakie zaprezentujemy. Jednak wiedziałem też że muszę już iść na maraton filmowy. Obiecałem. Okazało się że Marie już czeka na dziedzińcu. Zaprowadziła mnie w odpowiednie miejsce. W sali ustawiono krzesła i przygotowano przekąski. Oboje chwyciliśmy za popcorn i colę. Dobrałem jeszcze żelki Haribo oraz całkiem przypadkowe paluszki. Nikogo jeszcze nie było, bo do maratonu zostało jeszcze 10 minut. Sala nie była jeszcze pogrążona w ciemności.
-Jak myślisz? Co puszczą? - zagadnęła dziewczyna.
Wzruszyłem ramionami.
-Zapewne jakiś serial, typu Zaklinacze koni - Marie przewróciła oczami.
Zaśmiałem się. Jej scenariusz był całkiem możliwy, szczególnie że jesteśmy w akademii gdzie doskonalimy swoją jazdę konną. Idealnie 00, ani minuty później, obsługa puściła ogromny telewizor. W pomieszczeniu zebrała się już spora grupka osób.
<Marie? Jaki film to będzie? A raczej serial.... I... Uznajmy że Cal to... Eee... Daltonista? xddd>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz