- Jednak wole nie paradować w samych kąpielówkach na dworze - stwierdziłem - Tak więc mam u ciebie dług ale kiedyś ci się odwdzięczę - spojrzałem na nią wymownie a dziewczyna się zaśmiała
- Muszę dobrze w przyszłości wykorzystać ten przywilej a teraz będę lecieć dziękuję za miło spędzony dzień i do zobaczenia
- Cała przyjemność po mojej stronie mam nadzieję, że już wkrótce się zobaczymy - uśmiechnąłem się lekko i odprowadziłem dziewczynę wzrokiem do drzwi wyjściowych z pływalni. Nie mogłem uwierzyć, że ma tak niską samoocenę co do swojego wyglądu. Miała naprawdę zgrabne ciało a blizny wcale nie rzucają się w oczy no i nie oszukujmy się nikt nie jest idealny. Wskoczyłem do wody i postanowiłem jeszcze popływać. Za godzinę do uniwersytetu przyjeżdża weterynarz i w końcu dowiem się co dalej w sprawie Mitopoulusa. Woda była przyjemna i dobrze działała na mięśnie. Po pół godzinie wyszedłem aby zdążyć się ogarnąć na spotkanie z weterynarzem. W stajni było jeszcze kilka osób, które miały jakieś problemy ze swoimi wierzchowcami. Czekałem prawie godzinę aż weterynarz wszedł do boksu Mitra i zaczął go badać. Po piętnastu minutach wyszedł, jego mina nie wyrażała niczego pozytywnego
- Tak jak mówiłem choroby oddechowe są częste u koni. Myślałem że to zwykła sezonowa alergia niestety koń choruje na RAO - zrobiło mi się sucho w ustach gdy usłyszałem to co powiedział lekarz, doskonale wiedziałem co to za choroba i choć wiedziałem, że objawy Mitra na to wskazują miałem nadzieję, że się mylę - I nie jest to początek choroby, jest w zaawansowanym stadium więc o sporcie nie ma mowy. Musisz odilozować konia od czynników alergio twórczych najlepiej było by zapewnić mu cało dobowy dostęp do pastwiska, jak najczęściej zmieniać ściółkę w boksie. Przykro mi ale musisz ograniczyć jazdę na nim jedynie do przejażdżek i krótkich terenów
- Tak rozumiem - powiedziałem cicho - Dziękuję za wizytę
- Nie ma sprawy - lekarz poklepał mnie po ramieniu i odszedł od innego konia.
Wszedłem do boksu ogiera i usiadłem na ziemi opierając się plecami. Koń spokojnie żuł siano.
Dochodziła dwudziesta pierwsza, nie mogłem siedzieć w pokoju. Musiałem z kimś porozmawiać, nie wiedziałem jakie decyzje podjąć teraz w życiu. Zszedłem na dół i dowiedziałem się w recepcji pod jakim numerem mieszka June. Znałem tylko ją. Nie wiedziałem czy mi otworzy ale liczyłem na to. Kobieta za biurkiem w końcu zdradziła mi numer pokoju dziewczyny. Ruszyłem bez zastanowienia, zapukałem dość głośno i czekałem. Dość długo czekałem już chciałem się odwrócić gdy drzwi się otworzyły. June patrzała na mnie dość dziwnie no tak raczej się mnie nie spodziewała
- Co tu robisz? - spytała
- Przepraszam, że tak późno i bez zaproszenia. Możemy pogadać? - spytałem
- Nie uśmiechasz się jak to masz w zwyczaju więc coś jest na rzeczy, wejdź - powiedziała i przepuściła mnie - Rozgość się - wskazała na kanapę i krzesło jednocześnie.
Jednak nie usiadłem nie mogłem sobie znaleźć miejsca
- Znam tutaj tylko ciebie dlatego przyszedłem. Nie wiem czy cię to będzie obchodzić bo to moja sprawa w sumie ale po prostu muszę z kimś o tym pogadać a nie mam z kim...
- No ale powiesz wreszcie o co chodzi?
- Mitro jest chory, weterynarz był dzisiaj w szkole i badał go bo miał problemy z oddychaniem. Chciałem wierzyć że to nic poważnego ale okazało się że to RAO. Kur*a a ja tak chciałem żeby on powiedział że to nie to, że jest przeziębiony albo ma jakąś niegroźną alergie. Czemu akurat Rao i to jeszcze w zaawansowanym stopniu. Nie może uczestniczyć w treningach najlepiej żeby do końca życia chodził po pastwisku. Ewentualnie mogę na nim jeździć na przejażdżki. I wiesz co jest najgorsze? Że okej zapewnię mu to, kocham go jak brata ale jestem tutaj aby się uczyć i potrzebuję konia sportowego na którym będę mógł przygotowywać się do zawodów w przyszłości. A mnie na to nie stać. Nie stać mnie na utrzymanie dwóch koni tutaj w Morgan, ledwo starcza mi na opłacenie Mitra a rodzice - zaśmiałem się sztucznie - Oni to najchętniej ani grosza by na mnie nie wydali. I nie wiem co mam zrobić na prawde nie wiem - usiadłem na krześle łapiąc się rękoma za głowę.
June? Haha sentymenty
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz