czwartek, 1 czerwca 2017

Od Ruth do Maureen

NIGDY WIĘCEJ LENNY'EGO NA KONIEC, BO NIE ODPISZĘ <3

Jęknęłam, przewracając się na bok. Już teraz wyczuwałam negatywne skutki spędzenia nocy na twardej ziemi, bałam się myśleć jak będzie później. Do zapamiętania, nigdy więcej nie spać pod gołym niebem.
- Mój kręgosłup właśnie zakończył swój żywot - westchnęłam, używając dłoni do zasłonięcia twarzy, na którą od dłuższej chwili padały promienie słoneczne. Utrudniały mi nie tylko patrzenie, ale również skupienie się na jednej kluczowej sprawie. 
Ta noc nie powinna mieć miejsca i to poczucie dręczyło mnie od momentu, kiedy otworzyłam oczy. Nie mogłam zaprzeczyć, że było przyjemnie, a doświadczenie całkiem ciekawe, jednak doskonale wiedziałam jak reaguje otoczenie na związki homoseksualne. Poza tym, Maureen znałam stosunkowo krótko i na tak duże kroki było jeszcze za wcześnie.
Chyba jednak najbardziej bałam się reakcji rodziców, których nie chciałam zawieść. Nigdy nie wykazywali żadnych uprzedzeń do osób bi lub homoseksualnych, jednak co innego tolerować, a co innego wiedzieć, że ich własne dziecko prowadza się z osobą tej samej płci. Ja sama, gdy ktoś by mi powiedział, że spędzę całkiem miłą noc z dziewczyną, wyśmiałabym go i poradziła udać się do psychologa. Ewentualnie uderzyć się w ten głupi łeb. Chociaż pewnie sama bym to zrobiła przy pomocy książki od chemii. Podwójna dawka nienawiści.
Zawsze starałam się być przykładną córką, taką o której można powiedzieć znajomym same dobre rzeczy. Utrzymywałam wysoki poziom ocen w szkole, mogłam pochwalić się wiedzą z różnych dziedzin, grałam na instrumentach i byłam nadzwyczaj posłuszna. W przeciwieństwie do Meredith, która temperamentem nadrabiała za nas obie.
- Jest już po pierwszej - Maureen zaczęła mnie gładzić po policzku, a ja wbrew wcześniejszym postanowieniom, przysunęłam się do niej jeszcze bliżej. Szlag by to trafił. Wystarczyła chwila by nasze usta złączyły się w delikatnym i czułym pocałunku. Przez moje ciało raz po raz przechodził przyjemny dreszcz, a ręce pokryła tak zwana gęsia skórka. Moja dłoń powędrowała w okolice tyłka Rhodes i z szelmowskim uśmiechem ścisnęłam go. Nagle powróciły moje obawy, dlatego - nie przestając używać swojego firmowego uśmiechu w celu zamaskowania zmieszania - odsunęłam się od jasnowłosej.
- Nie będziemy się pieprzyć jak króliki. Jestem głodna - nadęłam policzki niczym nadąsane dziecko, któremu odebrano ulubionego misia.
- To rusz tyłek i idź po swój worek - klepnęła mnie żartobliwie w ramię, a ja w odpowiedzi jedynie parsknęłam. - Od razu przynieś też dla mnie.
Przez całą drogę do pomostu przeczesywałam palcami swoje złote włosy, które po nocy spędzonej na ziemi były okropnie splątane. Musiałam wyglądać okropnie, a Maureen - z czystej uprzejmości - nie martwiła mnie tym faktem. Ona sama wyglądała nieźle jak na osobę, która przespała pierwszą od dawna noc. No dobra, nie całą noc.
Na samo wspomnienie wczorajszych igraszek moje policzki pokrywały się wściekłą czerwienią, której nie potrafiłam zamaskować. Nawet kiedy zajadałam się bułką z dżemem, czułam jak mnie pieką.
W swoje wyschnięte już ubrania wcisnęłam się dopiero po śniadaniu i upewniwszy się, że Maureen też jest gotowa, ruszyłyśmy w drogę powrotną do szkoły. Gdyby nie fakt, że jest dziś sobota, zaczęłabym panikować, nie chcąc stracić godzin lekcyjnych i zostać z tyłu.
Pogoda dopisała również dzisiaj, a ja z radością wystawiłam twarz do słońca, które delikatnie ogrzewało moje czoło i policzki. Delikatny wiatr tańczył w moich włosach, sprawiając, że mimo bezchmurnego nieba nie było gorąco.
Wiedziałam, że muszę porozmawiać z Maureen. Musiałam jej wytłumaczyć, dlaczego nie powinnyśmy były tego zrobić.
- Reenie, ja chciałam... to znaczy, moi rodzice... cholera - nie potrafiłam się wysłowić. - Nie wiem co robić, nie chcę zawieść rodziców. A ja nie wiem czy jestem gotowa...

Mraureen? xD

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz