poniedziałek, 5 czerwca 2017

Od Graciany C.D. Nicholas'a

Chłopak chyba dostał dar  przekonywania. Po chwili zawahania chwyciłam dłoń bruneta. Była wyjątkowo ciepła i... Duża? Taaaak. Chyba tak można to określić.
-Okej. Ale zawiedziesz mnie tam gdzie będzie trzeba - wyszczerzyłam się.
Nicholas zaśmiał się i puścił moją dłoń. A... Ogarnij się Adelinetto! Szybko spakowałam potrzebne mi rzeczy. Z resztą... Dokładnie te same co wczoraj tylko że spakowane do torebki, a nie plecaka. Tak przygotowana, ruszyłam wraz z Nicholas'em na parking samochodowy. Pojazdem chłopaka, okazał się nie najgorszy Chevrolet. Ledwo widocznie uniosłam kąciki ust i nie czekając na zezwolenie, ani żadną inną reakcję, zajęłam miejsce z przodu. Oczywiście nie jako kierowca. Mój towarzysz także wsiadł do samochodu. Przekręcił kluczyk w stacyjce. Od razu zaczęło grać radio. Z niemałą radością stwierdziłam, że właśnie leci przebój Harry'ego - Sign of the Times. Kolega Calum'a zarabia nie małą kasę na swoich piosenkach. Znałam tekst dzięki licznym spotkaniom z jej wykonawcą. Były to spotkania czysto towarzyskie, przy boku Heather, Isabelle, Brooke, Zain'a, Lewis'a i Dominic'a. Oni świetnie się bawili, gorzej było ze mną. Tak bardzo się zamyśliłam że nie usłyszałam pytania jakie zadał mi brunet siedzący obok mnie.
-Słucham? - popatrzyłam na niego pytającym wzrokiem.
Przewrócił oczami.
-Nico - mruknął - Pytałem gdzie chcesz jechać, Gracie.
Kiwnęłam głową. Pfff... Jak zwykle za dużo myślę. Nie posiadam niestety podzielonej uwagi i chyba jej nie zdobędę jeszcze długi czas.
-Do galerii. Jakiejś najbliższej - oznajmiłam - Tam mam kilka rzeczy do załatwienia, a przy okazji napiłabym się kawy.
Chłopak gwałtownie skręcił w prawo. Przytrzymałam się drzwi. Chyba dlatego nie lubię jeździć samochodem. Ujrzałam ogromny budynek, prawie cały ze szkła i tylko trochę z metalu. Nicholas doskonale dopasował miejsce do moich potrzeb. Zaparkował samochód na wolnym miejscu
parkingowym. Kiedy tylko auto się zatrzymało, wysiadłam i zdecydowanie ruszyłam do drzwi. Pan Dyer mnie dogonił.
-A co chcesz kupować? - zagadnął.
-Nic wielkiego... W zasadzie to najlepiej jakąś sukienkę - wzruszyłam ramionami.
Chłopak przytrzymał drzwi byśmy mogli  przejść. Na widok Sinsay'a, zaklaskałam w dłonie i od razu do niego ruszyłam. Dyer niechętnie się za mną powlukł.
-Aha - westchnął niechętnie - Tylko szybko.
Tym razem to ja przewróciłam oczami. Moją uwagę przyciągnęło już kilka ubrań. Znalazłam odpowiednie rozmiary i udałam się z nimi do przymierzalni. Pierwsza była biała sukienka. No nie wiem... Nie lubię takich. Jednak postanowiłam ją przymierzyć. Wyszłam zza zasłonki. Nicholas wyglądał na najbardziej znudzonego człowieka świata. Biedactwo. Postanowiłam że go rozruszam.
-Bardzo jak druhna? - wydęłam wargi.
Chłopak uniósł wzrok znad komórki. Ledwo powstrzymał się od śmiechu, natomiast ja zaczęłam tańczyć do słyszalnym tylko dla mnie muzyki.
-Nawet nie wiesz JAK bardzo - zaśmiał się.
Udałam obrażoną po czym z powrotem zniknęłam za płachtą przymierzalni. I tak zleciało nam kilka godzin. Kupiłam czarną sukienkę bez ramiączek.
-A teraz Starbucks? - zapytałam.
Nicholas przytaknął. Chyba wykończyły go zakupy z moją osobą. Znaleźliśmy wcześniej wspomnianego Starbucks'a. Zamówiłam karmelowe latte. Nie słuchałam tego co zamawiał mój towarzysz zakupów. Oj, miał rację co do kataru. Kompletnie o nim zapomniałam. Usiadłam przy stoliku w kącie tej wykwintnej kawiarni. Nicholas przysiadł się do mnie. Wyczerpały nam się chyba tematy.
-Gdzie jeszcze chciałeś mnie zabrać? - zapytałam.

Nicholas?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz