sobota, 10 czerwca 2017

Od Emmy C.D. Eliota

Odprowadziłam Eliota pod same drzwi klasy, stojąc na korytarzu patrzyłam jak szedł do ostatniej ławki, gdzie usiadł. Chciałam do niego dotrzeć, zrozumieć, coś bliżej nieokreślonego szeptało mi w głowie, że warto. Z tego transu wyrwał mnie dzwonek. Popędziłam na angielski i zdążyłam wejść do klasy przed nauczycielem. Usiadłam w wolnej ławce i sięgnęłam do torby po zeszyt, a kiedy się odwróciłam obok mnie siedział Lewis, doskoczyłam widząc go.
- Nie strasz mnie - szepnęłam.
- Jak ci idzie? - zapytał uśmiechając się. Rzadki widok.
- A o co chodzi?
- O kogo raczej, wiesz jako monitoring idealny, wiedziałem, z kim jadłaś śniadanie.
- W sumie... to na początku jak cię poznałam byłeś taki jak on.
- Bez przesady... No dobra, ale to była wina tych wariatek. Jakbyś przyjechała kilka tygodni wcześniej to byłoby co innego - nauczyciel powiedział temat, sięgnęłam po długopis i już go nie było. Usłyszałam tylko głos Dominica: Ninja.
Lekcja jak lekcja, trochę teorii, trochę więcej nudzenia się. Zastanawiały mnie słowa chłopaka, o jego siostrze... dawno nie rozmawiałam z Marco. Trzeba będzie to kiedyś nadrobić. Wyjęłam z torby sporych rozmiarów notatnik i otworzyłam go na ostatniej stronie. Czasem żałowałam, że te kartki są tylko o formacie A4, to zwyczajnie za mało. Na ostatnich stronach miałam trochę rysunków, a ponieważ lekcja strasznie mnie nudziła, zaczęłam sobie bazgrać. Pod naciskiem mojego długopisu powstał skrawek Amsterdamu... Nie mogłam powiedzieć, że nie tęskniłam za domem, ale tutaj także znalazłam swoje miejsce. To pomagało. W końcu poznałam kilka osób, które nie oceniały mnie za szybko, bo same nie chciały być tak ocenione. W głowie powstała mi myśl, że muszę pojeździć. Nie mogę odpuszczać ujeżdżania na choć jeden dzień. Inne treningi owszem, pomimo że teoretycznie nie powinnam tak robić. Może Eliot będzie chciał pojeździć ze mną? W końcu ktoś mu musi pokazać gdzie co jest, a dlaczego to nie miałabym być ja? Podobał mi się ten ostatni pomysł, zresztą jak... Zmarszczyłam brwi. Nie, to nie tak... A może jednak? W końcu Eliot już na pierwszy rzut oka był przystojny, a jak mu się bliżej przyjrzeć, to ktoś z jego wyglądem powinien rzucać dziewczyny na kolana... Z drugiej strony, podeszłam do niego z czystej ciekawości, a po słowach Lewisa, z chęcią pomocy. W głębi ducha lubiłam pomagać ludziom, ponieważ uważałam, że kiedyś, kiedy to ja będę w trudnej sytuacji, karma do mnie powróci i ktoś mi się odwdzięczy. Może to trochę naiwne, ale... Tok myśli przerwał mi dzwonek. Wyszłam z klasy i skierowałam się w stronę tej, z której powinien wyjść Eliot. Kiedy tam doszłam, chłopak odchodził w stronę wyjścia.
- Długo będziesz mi uciekał? - zaśmiałam się, ale odpowiedziała mi cisza. - Przepraszam, nie chciałam, żeby to niemiło zabrzmiało...

Eliot?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz