poniedziałek, 1 maja 2017

Od Nevry - C.D. Gwendolyn

- Obudziłem się i potem nie mogłem zasnąć - zaśmiałem się cicho. - Postanowiłem, że się przejadę. Przygotowałem konia i jak widzisz...
- Jeździłeś sobie nienerwowo, aż spotkałeś mnie - dziewczyna weszła mi w słowo.
Skinąłem głową i spojrzałem lekko w dół. Aby ją dostrzec, musiałem wytężyć wzrok. Jej dosyć długie, zakładam że ciemne włosy falowały na wietrze. Był on nieprzyjemny i mocny, co powodowało poczucie zimna. Sam byłem na to przygotowany. Bluza i ciepła kurtka, a także grube spodnie. Na głowie miałem niebiesko-czerwoną czapkę, która komponowała się z kolorem butów. Oczywiście ciepłych butów. Dodatkowo, na kolanach trzymałem koc, tak na wszelki wypadek. Spojrzałem na dziewczynę. Nie była za dobrze ubrana i związku z tym lekko dygotała. Trzymała ręce skrzyżowane na piersiach, pocierała dłońmi górną część kończyn. Zapewne było jej zimno. Westchnąłem i zdjąłem z siebie koc, podając go dziewczynie. Posłała mi pytające spojrzenie.
- Zimno ci. Cała się trzęsiesz. Okryj się.
- Dziękuję - wyszeptała i wzięła ode mnie koc.
Uśmiechnąłem się ciepło.
- Ja zamierzasz wrócić? Poprowadzić Mill?
Dziewczyna niepewnie skinęła głową. Przełożyłem nogę nad grzbietem Jordan'a i gładko zsunąłem się na ziemię. Pogłaskałem ogierka po szyi i pocałowałem go w chrapy. Zwróciłem się w stronę dziewczyny. Okazało się, że jestem od niej wyższy o niecałe 10 centymetrów. Podałem jej rękę.
- Nazywam się Nevra.
- Gwendolyn - uścisnęła ją. Miała bardzo zgrabne palce i zadbane paznokcie. - Miło mi.
Wyszczerzyłem się przekornie. Do głowy przyszedł mi wręcz genialny pomysł. Dziewczyna lekko przechyliła głowę, obserwując moje poczynania. Podszedłem do Jordan'a i zacząłem szeptać mu do ucha. Zabierzesz Gwenolyn? Raczej nie pójdzie do Akademii na piechotę, co? Koń spojrzał na mnie swoimi ciemnymi oczami. Miałem wrażenie, że wręcz słyszę jego głos informujący mnie, że przystaje na tę propozycję. Przymknąłem oczy i odwróciłem się do kobiety.
- Wsiadaj - wskazałem Jordan'a. Dziewczyna była wyraźnie zdziwiona. Stała w bezruchu. Chyba totalnie ją zamurowało. - Wsiadasz, czy mam cię tam wsadzić?
Jej koń, Mill, niespokojnie przestępował z nogi na nogę. Podszedłem do klaczki. Koń fryzyjski. Pozwoliłem sobie poklepać Mill po szyi. Koń nie protestował. W tym czasie Gwendolyn wgramoliła się na mojego konia. Poprawiła koc, który nieco zsunął się jej z ramion i czekała, co zrobię.
- Dasz radę na Jordan'ie? - pytanie miało być raczej upewnieniem się. W końcu Quarter Horse, a koń fryzyjski to bardzo różniące się rasy.
- Dam - Gwendolyn uśmiechnęła się. Najwyraźniej była mi trochę wdzięczna. Ale co mi szkodzi?
- Czy twoja klacz pojedzie koło ciebie, czy mam ją prowadzić? - spytałem po chwili.

[Gwendolyn?]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz