niedziela, 4 czerwca 2017

Od Ruth do Maureen

W tamtej chwili miałam ochotę zrobić tylko dwie rzeczy.
Pierwsza, czując dłoń Maureen na moim udzie, która znalazła się tam zupełnie przypadkiem, chciałam rzucić się na blondynkę. W obu tego słowa znaczeniach.
Druga, dziękowałam sobie samej, że wcisnęłam się w dżinsy, a nie spódnicę jak początkowo zamierzałam. Wtedy byłoby jeszcze gorzej.
Ośmielona dziewczyna, powędrowała palcami ciut wyżej, majstrując przy moim pasku od spodni, a ja nie potrafiłam utrzymać kamiennej twarzy. Z trudem przeżuwałam kolejne kęsy kurczaka, prawie się nim krztusząc. Na moje policzki wpełzł czerwony rumieniec, a oddech szybko przyśpieszył, co oczywiście starałam się maskować. Każda pieszczota napędzała moje myśli tak bardzo, że po chwili moja głowa zapełniona była obrazami jakich nigdy nie powinnam była sobie wyobrażać.
Matko, gdybyś tylko wiedziała jakie jest twoje dziecko...
Pochyliłam się w stronę Maureen, korzystając z faktu, że rodzice zajęci byli rozmową ze swoim towarzyszem.
- Wstrzymaj się do wieczora - nie potrafiłam nie musnąć ustami jej ucha. I tak nikt nie mógł tego zauważyć, bo twarz zasłoniły mi moje włosy. Są zalety posiadania długich kudłów.
- Oj, trochę zabawy ci nie zaszkodzi - mruknęła, a usta ułożyła w psotny uśmiech. Z tymi błyszczącymi ślepiami wyglądała jak chochlik, szykujący kolejnego psikusa.
Złapałam jej dłoń, powstrzymując przed dalszymi ruchami.
- Ruth, nie rozmawiamy po cichu w towarzystwie - prawie podskoczyłam na dźwięk głosu mamy, która nagle przeniosła spojrzenie na naszą dwójkę. - Później sobie poplotkujecie, dziewczynki.
Posłusznie wróciłam do jedzenia, uwalniając rękę Maureen. Była to zła decyzja, bo wróciła ona do droczenia się ze mną, wywołując jeszcze silniejszą reakcję niż poprzednio.
Sięgnęłam po szklankę z wodą, ale będąc rozkojarzoną, zrobiłam to z fatalnym skutkiem. Szklanka potoczyła się po stole, a ciecz wylała się prosto na mnie i towarzyszącą mi dziewczynę.
- Jasna cholera - zaklęłam cicho, licząc, że matka nie usłyszała przekleństwa. W tej kwestii była cholernie upierdliwa.
- Co ty robisz? - zdenerwowana rodzicielka spojrzała na mnie z dezaprobatą, wyćwiczonym ruchem przywołując kelnera.
Pochyliłam głowę, rzucając Maureen ukradkowe spojrzenie.
- Pójdziemy do łazienki się wysuszyć - odezwałam się, a ku mojemu zadowoleniu Rhodes przytaknęła. Wstałyśmy od stołu i wspólnie skierowałyśmy się w stronę drzwi od toalety i kiedy tylko się za nami zamknęły, wciągnęłam jasnowłosą za sobą do kabiny.
- Hm? - uśmiechnęła się prowokacyjnie, zbliżając swoje usta do moich, ale ja miałam inny plan.
Popchnęłam ją tak, że wylądowała na ubikacji i pochyliwszy się nad nią, zaczęłam całować ją po szyi, stopniowo zjeżdżając na dekolt. Szybko też przeszłam do kolejnego etapu, wsuwając dłoń do jej spodni, a potem do bielizny i zaczynając ją pieścić.
Maureen długo tłumiła swoje jęki, ale z każdą chwilą coraz trudniej było jej to robić. Ona również nie pozostawała mi dłużna, bo zaczęła ściskać mój tyłek, zmuszając do przysunięcia się do jej ciała.
- Ruthie... - westchnęła w moje usta, wysuwając swoje biodra do przodu. Domyślając się, że jest już dostatecznie mocno podniecona, odsunęłam się od niej, co zrobiłam z niemałym trudem. Wyszłam jak gdyby nigdy nic z kabiny, zamykając za sobą drzwi z triumfalnym uśmiechem. Tak się kończą igraszki ze mną. Czekając na pannę Rhodes, zaczęłam myć ręce i suszyć swój nadal mokry ciemnoszary sweter. Rodzice zapewne uznają, że czas spędziłyśmy na ploteczkach i śmiechach-chichach, a nie pieprząc się w jednej z kabin. Uroki rodzicielstwa. Maureen wyszła dopiero po kilku minutach, a wnioskując z jej wyrazu twarzy, nie była zbyt zadowolona.
- I co, kochana? Odechciało ci się? - nie potrafiłam nie skomentować jej rozkojarzonego spojrzenia, którym mnie mierzyła.
Szybko jednak się opamiętała i stanęła na palcach, przykładając swoje usta do mojego ucha.
- Wręcz przeciwnie, poczekaj tylko do wieczora - szepnęła, a ja pisnęłam zaskoczona.

Mau? ;3

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz