Chłopak powoli odsunął swoją twarz do mojej, jednak jego dłonie pozostały na moich policzkach. Delikatnie przyłożyłam do nich swoje.
- Eliot? - szepnęłam.
- Tak? - zapytał. Zrobił to całkiem normalnie, jeśli to słowo cokolwiek znaczyło. Jak robił to każdy mój poprzedni chłopak. Cicho, łagodnie, jakby nie chciał przerywać tej wspaniałej ciszy, która zapanowała po pocałunku.
- Bardzo chciałabym spróbować - odparłam. Zmarszczył brwi, nie dało się nie zauważyć jak jego grdyka powędrowała po góry i w dół. Nie chciałam aby tak przełykał ślinę, to oznaczało obawę. Musiało ją oznaczać.
- Czego chcesz spróbować? - zapytał bardzo niepewnie i nieco się skrzywił. Chyba zrozumiał moje słowa nie dokładnie tak, jakich było ich założenie.
- Chcę spróbować to odwrócić - przyznałam. Taka była prawda.
- Emma... - jęknął, a ja położyłam dłoń na jego ustach.
- Mogę coś jeszcze powiedzieć? - pokręcił głową, powoli cofnęłam dłoń.
- A jeśli się nie... nie uda... bo... bo... to się nie uda... Emma - jego szczęka aż drżała przy tych słowach. - Co wtedy?
- Zobaczymy co wtedy, kiedy już to się stanie - odparłam łagodnie.
- Ja... pytam... całkiem poważnie - powiedział po czym zacisnął usta w wąską kreskę.
- Wtedy zrobisz to, co będziesz uważał za słuszne, Eliot. Na pewno nie pozwolę, abyś odciął się od innych. Nie chcę, żebyś kiedykolwiek ponownie został sam.
- W... w sensie?
- Nie, nie o to chodzi, że będę cię pilnować i masz nie zostawać bez opieki - zaśmiałam się, a on delikatnie się uśmiechnął. - Chodzi o to, że chcę abyś już zawsze miał kogoś bliskiego, kto ci pomoże. Nie jak wtedy... wiesz... zanim znaleźliście się z June u twojego wujka... i ja chciałabym być właśnie taką osobą.
Eliot?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz