sobota, 25 listopada 2017

Od Anastasi cd. Oliego

- Mhm, jasne - mruknęłam, a mój głos aż ociekał sarkazmem.
- No widzisz, przecież mówiłem. Aż tak trudno ci się przyznać? - Zmarszczył brwi, biorąc kolejnego gryza tosta.
- Niby do czego? - Burknęłam, mieszając łyżką w swojej owsiance. Dziś wyglądała zdecydowanie lepiej, niż w poprzednich dniach. Może to ze względu na fakt, że wreszcie dodali do niej więcej owoców? Nie mogłam jednak do końca rozkoszować się wspaniałym śniadaniem, bo wciąż towarzyszył mi przy nim pewnie idiota, który z chwili na chwilę wydawał mi się.. jeszcze większym idiotą. Sposób w jaki traktował dosłownie wszystko był nie do zniesienia. Dziewczyny były dla niego jedynie obiektem pożądania fizycznego, wątpię, by choćby przez chwilę pomyślał o jakiejś w inny sposób, czego dowodzi jego dotychczasowe zachowanie. Rozumiem, że istnieje coś takiego jak pociąg seksualny, to normalnie, ale przyprowadzanie sobie co chwila nowych panienek na jedną noc, nie jest już normalne.
- Do tego, że mnie lubisz. - Wzruszył ramionami, na co tylko prychnęłam.
- Uznajmy, że cię znoszę. - Uśmiechnęłam się słabo.
Spokojnie dokończyłam swoje śniadanie, ciesząc się, że dziś sobota. Byłam strasznie zmęczona i nie wyobrażałam sobie możliwości pójścia teraz do szkoły, czy na trening. Jedyne o czym w tym momencie marzyłam, to wrócić do swojego pokoju i położyć się w cieplutkim łóżeczku. Wypiłam resztę miętowej herbaty i odniosłam naczynia do okienka. Nie czekałam na Oliego, bo nie widziałam w tym większego sensu. To, że razem poszliśmy na śniadanie, nie oznaczało, że mieliśmy razem z niego wrócić. Zresztą, ja planowałam właśnie iść spać, więc raczej nie potrzebowałam gości w moim pokoju.
Potruchtałam po schodach na górę i szybko odnalazłam wzrokiem drzwi od mojego pokoju. Weszłam do środka, jak zwykle zapominając wcześniej zamknąć drzwi na klucz. Zrzuciłam szybko buty i zdejmując spodnie, wskoczyłam pod cieplutką kołdrę. Nie lubiłam jesieni i zimy, było zdecydowanie zbyt chłodno, a niestety niektórzy z nas są takimi zmarźluchami.
~~*~~*~~
Z Olim spotkałam się dopiero na obiedzie i już zdążył mnie zirytować. Starałam się nie zwracać uwagi na jego zachowanie, co niestety było cholernie ciężkie. Powiedziałam mu, co myślę o jego stylu życia, jednak jego odpowiedź to jedynie wzruszenie ramionami. Z jednej strony podziwiałam go za to. Potrafił robić to co chce, nie zważając na opinię innych. Nie przejmował się tym, co o nim myślą, a bynajmniej sprawiał takie wrażenie. 
Reszta dnia była raczej niezbyt ciekawa. Poza tym, że miałam wręcz wrażenie, że na zewnątrz jest mróz, a w akademiku padło ogrzewanie i rozpętała się straszna ulewa. W tym czasie poszłam do łazienki, wziąć szybki prysznic, używając mojego ulubionego płynu i szamponu o zapachu świeżych truskawek. Zarzuciłam na siebie szlafrok i pospiesznie wysuszyłam włosy, chcąc położyć się spać, zanim zdąży rozpętać się burza, chociaż miałam głęboką nadzieję, że jej nie będzie. Jedyną rzeczą, której tak bardzo się bałam, było właśnie to zjawisko pogodowe. Najpewniej podstawa tego lęku leży jeszcze w moim dzieciństwie, nigdy nie potrafiłam sobie z tym poradzić, a.. w domu nie miał kto mi pomóc. 
Wyszłam z łazienki i zanim jeszcze przebrałam się w piżamę, zaczęłam ścielić łóżko, rozkładając na nim swoją bladoróżową kołdrę. Krzyknęłam, gdy w pewnym momencie w całym pomieszczeniu zrobiło się przeraźliwie jasno, a powietrze przerwał głośny dźwięk grzmotu. Zaraz po nim, rozległo się głośne i długie pukanie do drzwi. 
- Kto tam? - zawołałam, nie mając najmniejszej oddalać się od mojego łóżka. Wolałam mieć jakieś rozwiązanie i w najgorszej sytuacji, wskoczyłabym pod kołdrę, żeby nie musieć patrzeć na to, co dzieje się właśnie za oknem. Nie dostałam żadnej odpowiedzi, a drzwi otworzyły się. Obkręciłam głowę, by zobaczyć, kto przyszedł, chociaż i tak już podejrzewałam, kim może być mój gość. Oli rozejrzał się po całym pomieszczeniu i marszcząc brwi, spojrzał na mnie
- Co chcesz? - Spytałam, poprawiając kołdrę i biorąc do ręki piżamę, składającą się z luźnego t-shirtu i krótkich spodenek.
- Nudzi mi się. - Wzruszył ramionami.
- U mnie raczej nie możesz liczyć na nocną rozrywkę. - Uśmiechnęłam się ironicznie, chociaż wiedziałam, że nie przyszedł po to. W końcu dobrze wiedział, że nie ma u mnie szans, na takie zachowanie.
- Myślałem, że może zmieniłaś zdanie. - Uśmiechnął się, obierając o blat komody. 
- Cóż.. nie i raczej nie planuję go zmieniać. - Poprawiłam szlafrok i skierowałam się w stronę łazienki, z zamiarem przebrania się w piżamę. W momencie, gdy przechodziłam obok chłopaka, rozległ się błysk, a zaraz po nim grzmot. Wzdrygnęłam się, jednak nie to było najgorsze. Zgasło światło. Bałam się, że mogę dostać ataku paniki, już nie pierwszy raz podczas burzy. Czułam, jak mój oddech gwałtownie przyspiesza, a serce zaczyna walić jak szalone. Odruchowo wyszukałam w ciemności dłoń Oliego.






Oli?
wybacz, że tak długo

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz