poniedziałek, 13 listopada 2017

Od Phoebe cd Oliego

Wtuliłam się mocniej w jego pierś. Zapach jego perfum wnikał w moje płuca, a całe ciało zaczyna mi drżeć. Czułam się przy nim naprawdę bezpieczna. Było jednak coś co nie dawało mi spokoju. Odciągało mnie od niego. Przecież nie da się żyć w związku z kimś takim. Z drugiej strony nie mogłam się od niego odsunąć. To było silniejsze. Walczyłam ze sobą, a on dalej gładził moje włosy. W pewnym momencie położył ręce na moich biodrach i odsunął się.
- Lepiej już?- zapytał tonem, o który nigdy bym go nie podejrzewała.
Potwierdzająco kiwnęłam głową i odwróciłam się unikając nawiązania z nim kontaktu wzrokowego. Miałam nieodparte wrażenie, że obserwuje mnie tymi zielonymi, teraz nieco przekrwionymi, oczami. Usiadłam na kanapie i wbiłam wzrok w podłogę.
- Co masz taką minę? Mogę ci poprawić humor...- no i czar prysł.
Rzuciłam mu pytające spojrzenie i wypuściłam powietrze z pogardą.
- Chodzi o tę dziewczynę...- zaczęłam niepewnie, bo nie byłam pewna czy w tym stanie zrozumie o co mi chodzi.
- Ojej, ktoś tu jest zazdrosny. Spokojnie wystarczy mnie dla waszej dwójki. Tylko musimy ustalić grafik, bo z tego co wiem to żadna z was nie jest chętna na trój...
- Oli. Czy ty możesz choć ten jeden raz być poważny?
Podniósł dłoń do ust i wykonał gest oznaczający zapięcie ust na zamek. Miał rozbiegany wzrok i nie mógł przestać się uśmiechać. Ja prawie nic nie czułam. To chyba przez stres. Podciągnęłam nogi na kanapę i usiadłam na nich.
- Traktujesz ją poważnie?
- Kogo?
- Cholera jasna Oli, przecież nie Maxim...- zobaczyłam zainteresowanie w jego oczach, ale chyba nie chce wiedzieć co oznaczało.-...chodzi mi o Nastię.
- Mhm. Jest nowa, nie wiem czy w moim typie.
- Wydaje mi się, że ona cię lubi.- kiedy powiedziałam to na głos, poczułam dziwny ścisk w gardle.
Oli wzruszył tylko ramionami. Wkurzyło mnie to.
- Nie możesz się tak nią bawić. Ranisz ją bardziej niż te dziwki, które zabierasz na jedną noc do siebie, a potem im nie odpisujesz na facebook'u, rozumiesz? Zachowuj się jak mężczyzna i albo to zakończ...- zawahałam się, znów ścisnęło mnie w gardle. Miałam ochotę powiedzieć albo z nami koniec. Co za głupota.-...albo potraktuj ją tak jak na to zasługuje.
Przy ostatnich słowach podniosłam ton i chyba zadrżał mi głos. Czułam jak robi mi się gorąco. Dlaczego ja to robię? Dlaczego pcham go w objęcia innej? Wstałam i spojrzałam mu w oczy. Chyba nic w nich nie zobaczyłam, więc ruszyłam w kierunku drzwi. Zatrzymało mnie szarpnięcie za przedramię. Oli przyciągnął mnie w swoją stronę.
- Co to miało być?
- Zostaw mnie...
- O co tobie chodzi?- złapał mnie mocniej.
- Przestań!- krzyknęłam.
Nogi się pode mną ugięły i zakręciło mi się w głowie. Złapałam go za koszulkę. Prawie zemdlałam, gdy jego wargi zetknęły się z moimi. Nie chcę tak zakończyć naszej znajomości. Nie chcę stracić tego co mamy. Jeżeli mu ulegnę, po dzisiejszej nocy prawdopodobnie już nigdy nie porozmawiamy. Idiotka ze mnie. Byłam tylko kolejnym celem. Odepchnęłam go i wyszłam na korytarz, trzaskając drzwiami. Łzy napływały mi do oczu. Jak mógł mi to zrobić? Otarłam się rękawem i ruszyłam w kierunku wyjścia. W końcu popchnęłam drzwi i poczułam chłód przeszywający moje ciało. Zamknęłam oczy i powoli uspokajałam oddech.
- Phoebe?- usłyszałam znajomy głos.
Otworzyłam oczy i zobaczyłam Victora. Miałam ochotę rzucić mu się na szyję. Zamiast tego byłam w stanie wykrztusić z siebie tylko:
- Victor...
- Tak dawno cię nie widziałem, wyjechałaś?- przysunął się bliżej mnie.
- Tak, sprawy rodzinne. Nie ma o czym mówić.
- Cała się trzęsiesz.- To nie z zimna.- Zmarzniesz.
Zdjął kurtkę i położył ją na moich ramionach. Nawiązaliśmy krótki kontakt wzrokowy. Jego oczy też były zielone, ale była w nich troska, nie dzikość. Odwzajemniłam jego uśmiech. Dziwna sytuacja. Nagle w drzwiach pojawił się Oli i rzucił Victorowi pytające spojrzenie. Miałam złe przeczucie.

Oli?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz