niedziela, 12 listopada 2017

Od Daniela cd Louisa

Patrzyłem jak Louis zabiera mojego konia od tych.. Świń i miałem ochotę płakać. Chłopak dosłownie uratował mi dupę. Nachylił się i delikatnie głaskał Frie po chrapach. Miała skulone uszy ale dawała sie dotykać. Niepewnie podszedłem, nadal obowiazywał mnie zakaz  rozmawiania z Lou nadany przez jego nianię.
-Lou.. Ja..
-Nie dziękuj, nie ma za co -Uśmiechnął się lekko i oddał mi uwiąz. Trzymałem go w dłoni i wyciagnąłem dłoń w kierunku klaczy, chrumknęła niezadowolona ale dała się dotknąć.
-Jest za co.. Bierzesz sie za.. Za coś niemożliwego
-To samo mówili Herkulesowi jak miał sprzątać stajnie Augiasza.. Trzeba mieć pomysł a ja go mam -Obiecał i uśmiechnął się delikatnie.
-Przepraszam w takim razie -Odezwałem się niepewnie, nie wiadomo czy nadal mnie nienawidzi.
-Nie ma ... -Zamilkł.
-Jest za co i wiemy o tym oboje, byłem idiotą i źle odczytałem sygnały, pewno nawet nie jesteś homo, a jak już byś był to nie muszę byc twoim typem -Wzruszyłem ramionami w geście poddańczym. Nie odpowiedział na moje stwierdzenie , patrzył aktualnie na swoje buty. Aż sam na nie popatrzyłem, dzisiaj moje nogi zdobiły zwykłe buty do jazdy.. Były odrobinę uwalone błotem ale tak to.. Nic ciekawego Lou..
-No dobra.. Tak czy siak.. Ja.. Kiedy zaczynamy?-Starałem się jakoś go zachęcić do siebie, w końcu to na jego barkach spoczywa los mojej klaczy idiotki. Która nawiasem mówiąc postanowiła właśnie zabić konia który wracał z treningu. Głośno warknęła i skuliła uszy . Szarpnąłem uwiązem i starałem się odejść aby koń mógł bezpiecznie pójść do siebie.  Lou zabrał mi go z ręki i zaczął robić z Frią jakieś dziwne mini kółka.
-Trzeba jej czymś zając uwagę.. Nie wolno jej pozwolić się na tym skupić -I cholera miał rację.. Pomimo wkurzonej miny klacz podążała za chłopakiem i przestała zwracać uwagę na nieszczęśnika który miał jednak dobry dzień i nie był ofiarą ataku.
-Okay.. To ma sens -Wymamrotałem czując się jak idiota. Jak mogłem na to nie wpaść?
-Nie martw się.. Będzie dobrze, dam radę .. Damy radę -Uśmiechnął się. Czy jak mu powiem ,że słodko wygląda z takim uśmiechem na twarzy to zniszczę nasz pakt o przyjaźni? Czemu Lou musi być taki...
-Choć odprowadzimy ją -Czekał na mnie. Pokiwałem głową i szybko dorównałem mu kroku. Podejrzewam ,że robił to też abym nie miał kiedy patrzeć na jego tyłek.. Sprytny szatanek.
**************
Nie wiem jak do tego doszło ale wylądowałem w pokoju bruneta , aktualnie graliśmy w wojnę. Uśmiech nie schodził z twarzy niebieskookiego.
-Król! Wygrałem ! -Złapał wyłożone karty i szybko dołożył do swojego stosiku który był wyraźnie większy od mojego..
-Dobra poddaję się, wygrywasz, masz wszystkie Asy.. Kłamczuch -Rzuciłem kartami na stolik i oparłem się na przedramionach. Siedzieliśmy na poduszkach w pozycji po turecku .
-Uczciwa wygrana to kwestia honoru -Pokazał mi język.
<Lou? To opko tez nie jest moje .. ale jest>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz