niedziela, 19 listopada 2017

Od Vony, CD Toddiego

Kiedy wróciłam z jazd, dostałam telefon od znajomej, znajomego, że będzie w jednym z okolicznych klubów, a ja, jako osoba która uwielbia dobrą zabawę nie mogłam nie skorzystać.
Szybko więc wzięłam prysznic, wyprostowałam włosy oraz przebrałam się w spodnie z dziurami, czarne glany, oraz założyłam na siebie czerwoną koszulę. Przygotowania do imprez, zawsze dużo mi zajmowały. Kiedy już umalowana wyszłam z pokoju, na korytarzu było pusto. Najpewniej byli jeszcze na stołówce. Patrzyłam jak słońce zachodzi, po drodze do klubu pisałam z tatą. Nie miał jednak dużo czasu.
Będąc na miejscu, zobaczyłam moją znajomą, która machała do mnie z początku kolejki.
- VONA! Ej, Vona! Widzisz mnie!? - Uśmiechnęłam się pod nosem. Kiedy podbiegłam do niej, przytuliła mnie mocno, okazało się, że nie stała wcale w kolejce, ale gadała z ochroniarzem. - David, to Vona, o której ci mówiłam. Widzisz? Miałam rację, niezła z niej dupa co?
- Ellie! - krzyknęłam. David widocznie się spłoszył, bo odwrócił wzrok. Poklepałam go po ramieniu i uśmiechnęłam się przepraszająco, po czym weszłam z Ellie do środka.
*** 
Impreza trwała w najlepsze, kiedy razem z Ellie wyszłyśmy na chwilę z klubu. Stałyśmy pod ścianą, śmiejąc się do rozpuku. Towarzyszyli nam poznani w środku chłopcy, różowo włosy Tobby, oraz Max, chłopak, który od początku imprezy zdążył pobić się z sześcioma innymi chłopakami. W chwili kiedy Ellie zaczęła opowiadać o swoim zdechłym chomiku, moją uwagę przyciągnęło poruszenie w kolejce. Podeszłam bliżej, i dosłownie wyplułam picie na idącą obok dziewczynę, kiedy zobaczyłam, że David szarpie znanym mi chłopakiem. 
- Słuchaj młody, mówię, że nie wejdziesz, to kurwa nie wejdziesz! - David był rozsierdzony, a Toddy nie wyglądał nawet na wzruszonego.
- Weź przestań, nie jestem taki znowu młody i... - w tamtej chwili, David przywalił Toddiemu z główki. Widząc to, aż mnie zabolała głowa. Stałam tam jeszcze z dziesięć minut, patrząc na komiczną kłótnię między ochroniarzem, a uczniem akademii. Szybko jednak Davidowi przeszło, a Toddy dopiero wtedy podał mu kilka banknotów. David rozejrzał się i ryknął na stojących dalej ludzi, po czym wyrwał chłopakowi pieniądze. Kiedy Pan Wąż wszedł na teren klubu, zaczęłam bić brawo.
- No, no, no. Ładnie to tak przekupywać ochroniarzy? - podeszłam bliżej niego. 
- Byłaś tu cały czas? - Zapytał, ignorując moje pytanie.
- Tak, byłam. A teraz, lepiej właźmy do środka, bo David znów coś odwali.- Weszłam pierwsza, a Toddy zaraz za mną. Podchodząc do baru, krzyknęłam aby dali dwa razy to, co piłam wcześniej. Szybko dostałam wódkę, kiedy chłopak stanął obok, skinęłam głową na napój.
- Pij, bo pewnie będziesz chciał oddać Davidowi. Nieźle cię walnął. Ale, widzę, że nic ci nie jest.
Nic nie powiedział, wypił tylko zawartość szkła. Zaśmiałam się. - A przecież, w Akademii taki rozmowy jesteś. A może, onieśmiela cię to, ze tu tyle pięknych kobiet ze mną na czele? 
Teraz, to on się uśmiechnął. Staliśmy tak przy barze, ja gadałam z barmanem, chłopakiem który, widocznie ze mną flirtował. W jednej chwili usiadłam na barze, pijąc kolejną kolejkę wódki. 
- Vona, bo padniesz - Tobby zerknął na mnie kątem oka.
- Nie martw się o mnie, mam mocną głowę.
- Mam nadzieję - powiedział, odwracając się całkiem w moją stronę i wypijając to co miał w szkle.
Toddy?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz