- Wstawaj księżniczko, bo cię tu zostawię.- zdjąłem okulary i położyłem je obok skrzyni biegów.
- Dzwoniłeś do mamy?- zapytała przecierając oczy.
- To chyba ciebie o to prosiła?- wyszczerzyłem się do niej.
Przewróciła tylko oczami i wyciągnęła telefon. Podjechałem przed budynek stajni i zgasiłem silnik. Jak najszybciej chciałem wypuścić konie, aby mogły rozprostować nogi. Wszedłem do budynku, żeby zobaczyć czy nasze boksy są już przygotowane. Obszedłem wszystkie boksy dookoła, ale nie znalazłem tego czego szukałem. W końcu natrafiłem na stajennego, który pokazał mi, gdzie mamy zaprowadzić konie. Kiedy wróciłem na dwór, Marlin stała już przy przyczepie. Po jej minie widziałem, że po wszystkim pójdzie prosto do łóżka. Air Force jak zwykle spokojnie stawiał nogi po rampie i rozglądał się dookoła. Na znak poddania pokazywał język i ocierał się o ramię swojej właścicielki. Gorzej było z moją kobyłą. Widziałem jak cała drży i oddycha szybko. Kiedy jej towarzysz wyszedł zaczęła się denerwować jeszcze bardziej i rżeć nerwowo. Cofając się prawie przewaliła się na zad i gdy tylko dotknęła ziemi odskoczyła od przyczepy ciągnąc mnie za sobą. Zaparłem się nogami w piachu i szarpnąłem mocno za uwiąz. Klacz gwałtownie stanęła i zadarła głowę do góry. Rzuciłem jej kilka wyzwisk i zaprowadziłem do boksu. Przestawiłem samochód na parking dla uczniów i rozpakowałem do końca samochód. Mieliśmy pokoje obok siebie. Cieszyłem się, że będę miał blisko kogoś znajomego. Przekręciłem klucz w zamku i wszedłem do przytulnego pomieszczenia, urządzonego raczej skromnie. Od razu zrobiłem w głowie listę, które muszę przerobić. Zacząłem się rozpakowywać i kiedy już wszystko skończyłem, usiadłem na kanapie. Koń raczej odpada, nie będę jej już dzisiaj stresował. Postanowiłem sprawdzić co produktywnego postanawia porobić moja siostrzyczka. Zapukałem kilkakrotnie do jej drzwi, ale nikt nie odpowiedział. Podejrzewam, że śpi ze słuchawkami w uszach. Odwróciłem się, żeby wrócić do swojego pokoju, kiedy zobaczyłem na korytarzu dziewczynę z torbą na ramieniu. Ładną dziewczynę. Wyglądała na zdezorientowaną, więc wywnioskowałem, że musi być też nowa.
- Pomogę ci z tym.- zarzuciłem torbę na ramię i posłałem jej uśmiech.- Jestem Aaron.
Rey?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz