sobota, 30 grudnia 2017

Od Juliet cd. Andy'ego

Szansa,że go tu spotkam wynosiła kilka tysięcy. Jak bardzo los mnie nienawidzi, że chcąc odpocząć od wszystkiego co jest związane z nim, stawia mi go na drodze.
Jego obojętny wyraz twarzy powodował chęć uderzenia go, ale później zdałam sobie sprawę jak tęskniłam za jego uśmiechem. Ale z kolei z drugiej strony, stał przede mną jakby nigdy nic,
- Będziesz udawał, że mnie nie znasz ? mruknęłam pod nosem.
Nie wiedziałam jaki jest sens w jego pytaniu. Jakim trzeba być imbecylem, alby pytać się dziewczyny, z którą spędziłeś prawie pól roku czy się znacie.
- Wybacz, ja prawie nikogo nie pamiętam.Miałem wypadek i..... straciłem pamięć. Próbuję się tu jakoś odnaleźć, ale nie wychodzi mi to najlepiej.- Uśmiechnął się słabo.
- Andy- zaczęłam spokojnie.- Nie chciałeś się ze mną spotykać i okej..... rozumiem to, ale wymyślając wypadek i utratę pamięci.- pokręciłam głową- to jest żałosne.
Chłopak zmrużył oczy, jakby nie rozumiejąc o co mi chodzi. I naprawdę miałam ochotę mu walnąć.
-Nie... ja naprawdę miałem.... przyjechałem tu, odpocząć i być może odzyskać chodź odrobinę wspomnień. - powiedział, dokładnie mi się przyglądając.
- Nie sądzisz, że gdybyś miał ten wypadek, zobaczyłabym zmiankę w internecie? Cholera, Andy! Twoja mama zadzwoniła by do mnie!- krzyknęłam, nie mogąc panować nad emocjami- Wiedziała ile dla mnie znaczyłeś.
- Mój menadżer wszystko załatwił. Nikt się o nim nie dowiedział i nikt nie mógł nic powiedzieć- chwycił mocniej smycz Ares'a, któremu chyba już nudziła się ta rozmowa.
- Powiedzmy, że ci wierzę. Dlaczego zacząłeś spotykać się z Mirandą? Była tylko Twoją przyjaciółką....- zadałam to pytanie, bo naprawdę nie wiedziałam co o tym myśleć.
- Spotykaliśmy się przed moim wypadkiem, więc nie widziałem powodu, aby to zakończyć- wzruszył ramieniem. -Ale nie rozumiem czemu jesteś na mnie zła? Przyjaźniliśmy się, tak?
- Nie to nie było to....- urwałam,czułam jak łzy napływają do moich oczu- Nie widzę potrzeby żeby zaśmiecać Ci pamięć. Gdybym była kimś ważnym to pamiętał byś o mnie....
Wzięłam torbę od niego, cicho dziękując, że ją znalazł. Otworzyłam drzwi, ale nie zdążyłam przez nie przejść, gdyż zostałam pociągnięta za ramię w stronę szatyna.
- Nie uciekaj- szepnął, a mi zachciało się śmiać. Mówił to za każdym razem, kiedy sprawy pomiędzy nami zaczynały być poważne.
-Juliet. Mam na imię Juliet- mruknęłam, widząc jak usiłuję coś z siebie wydusić.
- Więc Juliet- moje imię wypowiadane jego ustami brzmiało tak obco, niepewnie.- Chcę wiedzieć co się między nami wydarzyło.- w końcu puścił moje ramię, spojrzałam na swoje buty nie wiedząc  jak mam zacząć.
- Między nami nic się nie wydarzyło- starałam się, aby to zabrzmiało prawdziwie.- Dzięki Tobie poczułam się kochana, potrzebna i pomimo tego, że wybrałeś Mirande moje uczucie się nie zmieniło..... pomimo tego co mi zrobiłeś, będę Cię kochać, chodź sprawia to ogromny ból. Uznajmy, że wszystko rozumiem i wierzę w Twoje słowa. - uśmiechnęłam się słabo.- Zakochałam się w Tobie, a Ty tego  nie odwzajemniłeś- skłamałam.
Odwróciłam się jak najszybciej od niego odchodząc. Nie chciałam mówić mu całej prawdy, z resztą nie wiem czy bym mogła. Jak na tą chwilę dla mnie to i tak za dużo.
Skoro chcę ciągnąć tą sprawę z amnezją to droga wolna, ale ja się w to nie mieszam. Wystarczająco się nacierpiałam, czekając na jakiś znak od niego. Może gdyby  odezwał się kilka tygodni temu wybaczyłabym mu. Ale teraz nie jestem w stanie. Nauczę się żyć, z pustką w sercu, którą po sobie zostawił. Tak jak on nauczył się żyć beze mnie.

Zatrzasnęłam drzwi,rzucając torbę na łóżku. Pomimo moich starać i tak zaczęłam płakać. A obiecywałam sobie, że nigdy  więcej tego nie zrobię. Łzy spływały po policzku, jedna za drugą, ból, który czułam mógłby powalić mnie w jednej chwili. Potrzebowałam kogoś obecności, a jedyna osobą był chłopak przez, którego tak się czułam. Wszystko co sobie myślałam zawsze kończyło się tak samo.
Wiem, że gdyby przyszedł wybaczyłabym bez mrugnięcia okiem. To jest tak cholernie głupie. Boli mnie jego obecność, ale jej brak jest jeszcze gorszy.  Mój oddech był przyspieszony, a serce mogło w każdej chwili wyskoczyć.
Nie potrafię kontrolować bicia serca, tak samo jak uczuć do niego. 
Zarzuciłam kurtkę na ramiona i pośpiesznie wyszłam z pokoju. Starając się nie natrafić na Andy'ego. Najlepszego rozwiązanie na odreagowanie jest posiedzenie z Dream z dala od tych wszystkich wspomnieć, które są na każdym kroku. 


Andy?

1 komentarz: