piątek, 22 grudnia 2017

Od Oliego cd Anastasi

Obudził mnie stajenny. Była 5 rano a on karmił konie. Był odrobinę zdziwiony widząc mnie w boksie zakopanego w siano ale nic nie powiedział. Zebrałem się i poszedłem z powrotem do siebie. Pokój był pusty, pachiał odrobinę jej perfumami. Westchnąłem cicho i zdjąłem z siebie ubranie zostając w samych bokserkach. Padłem na materac i poszedłem spać. Niestety nie było mi dane bo około 8 rano obudził mnie głód. Ubrałem się szybko i zszedłem na śniadanie. Nasz stolik.. tfu. Ten stolik był pusty. Przez chwilę miałem wrażenie ,że tonę. Szybko otzepałem się z tego czymkolwiek to było i usiadłem z tacą . O dziwo kanapki nagle straciły smak. Westchnąłem i wmusiłem w siebie dwie porcje bez większych emocji. To pewnie kac. To na pewno kac. Zebrałem się i poszedłem do siebie. Jednak chciałem odespać? Kaca najlepiej odespać. Odkładając tacę wpadła mi w oko galaertka. Idiotyczna galaretka truskawkowa . Warknąłem sam do siebie i wróciłem do pokoju. Przydał by się prysznic? Wszedłem do łazienki i.. Moja koszula wisiała powieszona na główce od prysznica , miała niewielką plamę na przodzie ale spokojnie uda mi się ją wyprać.. Ktoś zadbał o to ,żeby nie zaplamiło.Ktoś.. Wiadomo kto, Nastia. Wkurzony jeszcze bardziej na samego siebie wziąłem szybki prysznic i zakopałem się w kołdrze. Nie miałem ochoty wychodzić z mojego bezpiecznego miejsca. Ale niestety moja głowa miała plan . Miałem sprzątać bo było brudno. Kiedy piąty raz odkurzyłem dywan, 3 razy pośceliłem łóżko i wywaliłem wszystko co używałem conajmniej tydzień(szczoteczka do zębów, golarka itd) poczułem chwilę spokoju. Był czas kolacji. Najlepiej. O dziwo jakoś mnie nie ciągnęło na dół. Znów miałem siedzieć sam? Urałem się i poszedłem na dół. Przy wejściu zobaczyłem ciemne włosy związane w kucyk . Nastia! A fagas obok niej? Szybka jest , nie powiem ,że nie ale.. Przecież on jest zjebany, zawsze go olewała.
-Możemy porozmawiać?-Podszedłem do niej. Jej wzrok przeszedł na moje usta. Oj słońce...  Przecież to pijane pocałunki.. Nic .. Nic ważnego ? To czemu nie mogę przestać czuć smaku jej ust?
-Teraz nie mogę , idę na kolacje
-A kiedy będziesz mogła? -O co jej nagle.. Czy ona miała.. Czemu ja nie ogarniam?
-Idziesz?-Nagle odezwał się on. Przeniosłem na niego wzrok i poczułem jak pięści automatycznie zaciskają mi się w pięści.
-Jasne... Nie wiem . Może póżniej -Odpowiedziała jemu a potem mnie i poszła. Czemu tonę? Odeszła dość szybko rozmawiając z chłopakiem. Nogi dosłownie wrosły mi w ziemię i miałem wrażenie ,że robię się maleńki. Nie to kurwa nie. Wyszedłem szybko z akademii. Nie miałem zamiaru w niej zostawać, nie teraz. Najbliższy przystanek autobusowy był około 10 minut drogi od wyjścia. Brak kurtki ? Brak ciepłego ubrania? Jebać!  Szybkim krokiem pokonywałem drogę.  Akurat odjeżdzał autobus do pobliskiego miasta. Zabrałem się nim. W mieście były kluby, bary, miejsca spotkań. Nic łatwiejszego! Szybko znalazłem się w jednym z nich. Kolorowe swiatła, muzyka ludzie, ciała , endorfiny!  Udało mi się wejść na parkiet ,  znalazłem jakąś dziewczyne, blondynka o długich nogach. Coś jej brakowało ale.. Z braku laku? Wyszliśmy do łazienki klubowej.
-I jak tam słodziaku co masz do zaoferowania?-Mruknęła i zjechała dłonią do mojego rocza. Prychnąłem, to brzmiał tak absurdalnie. Jej dłoń zacisnęła się dookoła mojego penisa i dośc agresywnie starała się mnie pobudzić. Było to raczej bolesne niż przyjemne więc dosc szybko opuściłem toaletę. Co do huja?  Wkurzony jeszcze bardziej wyżebrałem od stojących przed budynkiem papierosa. Jakim cudem ja się znalazłem poza budynkiem? Nie pamiętam kiedy wychodziłem. Zaciagnąłem się okropnym dymem. Czemu znowu czuje jej smak? Ruszyłem w kierunku akademii. Czekał mnie godznny spacer. Wkurzony na siebie upchnąłem dłonie do kieszeni i ruszyłem. Szybciej się tam nie znajdę. Chłód dość boleśnie dawał mi sie w znaki, dodatkowo z nieba zaczął padać snieg. Jednak bluza nie była odpowiednim ubraniem na taki dzień co? W drodze cały czas przeklinałem na siebie, swiat, ludzi, pogodę... Wszystko na mojej liście. Kiedy zobaczyłem światła bramy przyspieszyłem kroku, byłem cały mokry przez śnieh i czułem jak boli mnie gardło.Splunąłem w krzaki i wszedłem do akademika. Pierwsza myśl.. Pokój dziewczyny która tak bardzo coś zmieniła .Co? Wszystko najwyraźniej bo nawet stanąć mi nie mógł. Zapukałem. Cisza.. Cisza.
-Kto tam?-Jej głos był przyciszony. Nie wpuści mnie jak powiem ,że ja. Zapukałem ponownie.
-Jezu kogo niesie-Słyszałem jak podnosi się z łóżka i człapie do drzwi, po chwili otworzyła je a na mój widok zrobiła zdziwioną minę.
-Oli? Gdzi ty byłeś? Jesteś cały mokry -Mrukęła i starała się lekko przymnkąć drzwi.
-Nie zajmę ci dużo czas, nie wyspałem sie bo spędziłem ostatnią noc w boksie, a teraz wracałem godzinę z buta przez największy śnieg w tej jebanej historii. Przepraszam. Przepraszam ,że jestem taki jaki jestem. Zdaję sobie sprawę ,że masz prawo mnie nienawidzić ale nie rób tego. W dalszym ciągu .. W dalszym ciągu jesteś moją królweną i ciężko mi bez ciebie na śniadaniu przy naszym stoliku, albo bez naszej czczej gadaniny. Przepraszam ,że cię pocałowałem i przepraszam ,że nie jestem normalny.. Bo zasługujesz na normalne najlepsze szczęście. I.. Przepraszam ,że nie umiem.. -Nie umiałem dokończyć zdania. Chciałem przeprosić za to ,że nie umiałem wymazac smaku jej ust z pamięci . Chciałem przeprosić za to ,że nie umiałem nagle być z kimś innym i za to ,że nagle wszystko miało mniej sensu, za to ,że byłem tak zjebany.. Nastia stała w drzwiach ze spuszczonym wzrokiem.
-Oli..
-Nie.. Ja rozumiem okay? I.. Przepraszam -Wymamrotałem i szybko poszedłem do siebie. Nie chciałem żeby robiła coś z litości.
<Nastia? Szykujemy chusteczki !>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz