sobota, 30 grudnia 2017

Od Andy'ego cd. Juliet

Od wyjazdu z Morgan University naprawdę wiele zmieniło się w moim życiu, a zaryzykuję stwierdzeniem, że wszystko. Cały świat odwrócił się do góry nogami i nic nie miało szansy stać się takie, jak kiedyś, chociaż lekarze wciąż dawali mi szanse na odzyskanie pamięci. Akademię jeździecką pamiętałem jak przez mgłę. Wiedziałem jak wyglądała, pamiętałem Hephaestusa, kilka wyjazdów w teren. Z kimś się przyjaźniłem, ale kompletnie nie potrafiłem przypomnieć sobie z kim. Przyjechałem tu z powodu przerwy w mojej karierze muzycznej, którą zarządził mój lekarz. Uznał, że powrót do miejsca, w którym spędziłem ponad rok dobrze mi zrobi i być może pamięć choć w niewielkim stopniu zacznie wracać. Będę zwolniony z zajęć szkolnych i zajmę się jedynie indywidualnymi treningami.

Zaczynając od początku...
Pół roku temu miałem poważny wypadek samochodowy. Z tego co wiem w mediach nie pojawiły się żadne informacje o nim, o co dobrze zadbał mój menadżer. Trafiłem do szpitala w ciężkim stanie i dopiero po operacji trwającej około trzech godzin lekarze mogli stwierdzić, czy przeżyję. Obudziłem się dwa dni później, nie mając pojęcia, co się stało. Ciężko mi było zaakceptować fakt, że... mam amnezję, w pierwszej chwili nie rozpoznałem nawet swojego ojca. Musiałem chwilę mu się przyglądać, by przypomnieć sobie kim jest. Z mamą i moją dziewczyną było identycznie. Miranda była przerażona, siedziała przy mnie, odkąd tylko pojawiłem się w szpitalu. Najdłużej zajęło mi przypomnienie sobie właśnie jej. Mój menadżer wtajemniczył mnie we wszystko od nowa, jak się okazało dużo rzeczy pamiętałem, jednak wciąż wiele pozostawało dla mnie zagadką. Nie było to pewne, czy całkowicie odzyskam pamięć, jednak dawano mi spore szanse. Po wyjściu ze szpitala nie mogłem odnaleźć się we własnym mieszkaniu, kompletnie nie wiedziałem, co gdzie jest. Cieszyłem się, że miałem przy sobie Mirandę, która od początku bardzo mnie wspierała. Opowiedziała mi więcej o mojej karierze, chociaż akurat o muzyce pamiętałem naprawdę wiele. Przypomniała mi też parę wydarzeń z naszego związku. Napisałem dla niej piosenkę Far away, pamiętałem ją, jednak nie wiedziałem, że była dla niej. Uczucie jakim ją darzyłem.. nie było.. hm.. silne? Wydawała się dla mnie bardziej przyjaciółką, jednak fakty mówiły same za siebie. Nie chciałem jej krzywdzić przez moją niepamięć, więc starałem się zachowywać normalnie. Menadżer całkowicie odsunął mnie od social mediów i uważnie pilnował wszystkich wywiadów, by nie wyszło na jaw, że uległem wypadkowi. Po dokładniejszych badaniach okazało się, że z mojej pamięci wymazane zostały mniej więcej dwa lata. Wcześniejsze zdarzenia pamiętałem, czasem musiałem nad nimi głębiej pomyśleć, ale ostatecznie wszystko sobie przypominałem.

~
Pierwszy dzień w Morgan University był trudny. Wszyscy witali się ze mną, a ja nie potrafiłem przypomnieć sobie imion przynajmniej połowy z nich. Pamiętałem trochę Harry'ego, Zaina, Julesa i Milesa, ale cała reszta była dla mnie nowa. Potrzebowałem trochę czasu dla siebie, musiałem zadomowić się w nowym miejscu. Na szczęście dostałem ten sam pokój, co kiedyś, więc trochę rozjaśniło się w moim umyśle. Ares wyłożył się wygodnie obok grzejnika.. przecież to było jego ulubione miejsce! Musiałem na nowo oswoić się z Hephaestusem, bo nie do końca wiedziałem, jak się nim zajmować. Moje umiejętności jeździeckie spadły do minimum, jednak według lekarza była to tylko kwestia czasu.
Drugi dzień był odrobinę lepszy. Poczułem się tu tak.. znajomo, wszystko z czymś mi się kojarzyło, w przeciwieństwie do mieszkania Mirandy. Dziewczyna chciała przyjechać tu ze mną, ale nie chciałem jej zadręczać moimi problemami, wiedziałem, że sobie poradzę i wreszcie coś sobie przypomnę.
Wyszedłem z Aresem na spacer, on dobrze wiedział gdzie jest, co odrobinę podnosiło mnie na duchu. Z nim nie mogłem się zgubić.
- Mam nadzieję, że pomożesz mi nadrobić te kilkanaście miesięcy, co? - Uśmiechnąłem się, drapiąc psa za uchem. Szczeknął radośnie, co uznałem jako potwierdzenie i udaliśmy się w drogę powrotną. Nie chciałem iść zbyt daleko, było to dla mnie prawie nowe miejsce, a z moimi umiejętnościami mogłem łatwo się zgubić, chociaż wciąż czuwał nade mną Ares.
Na niewielkim parkingu zaraz przed akademikiem zauważyłem, a raczej mój pies pierwszy zauważył, fioletową torbę. Być może ktoś jej zapomniał, a Ares po powąchaniu jej, nie chciał odstąpić bagażu na krok.
- Zaniesiemy ją do środka, okej? - Westchnąłem, wiedząc że próba negocjacji nie ma żadnego sensu. Wziąłem torbę i razem z psem udaliśmy się do wejścia. Zanim zdążyłem wejść po schodkach, ktoś wybiegł ze środka, trącając mnie w ramię.
- Przepraszam. - Usłyszałem, a dziewczyna prędko się odsunęła - Zagapiłam się.
- W porządku, to twoje? - Spytałem widząc jak rozgląda się po parkingu. W tym momencie Ares zaczął radośnie szczekać i skoczył na dziewczynę.
- Ares? - Szepnęła cicho i dopiero teraz spojrzała na mnie. W jej oczach pojawiło się wiele emocji na raz, nie wiedziałem dokładnie jak to rozumieć. Może się znaliśmy? - Andy?
- Em.. tak, znamy się? - Spytałem, na co dziewczyna zmarszczyła brwi i kucnęła, by móc pogłaskać Aresa.
- Będziesz udawał, że mnie nie znasz? - Mruknęła pod nosem.
- Wybacz, ja prawie nikogo nie pamiętam. Miałem wypadek i.. straciłem pamięć. Próbuję się tu jakoś odnaleźć, ale nie wychodzi mi to najlepiej. - Uśmiechnąłem się słabo. 





Juliet?
miało być dłuższe, ale potrzebuję teraz twojej perspektywy XD

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz