środa, 27 grudnia 2017

od Daniela cd Louisa

Patrzyłem jak chłopak niezdarnie wsuwa do ust pojedynczą frytkę. Miał na talerzu ledwo jedną porcję frytek i nic więcej.
- Jeżeli wszystko pójdzie po mojej myśli to w niedzielę zamienisz się ze mną miejscami i to ty przeprowadzisz tę metodę z Frią -Wymamrotał patrząc na swój talerz. Prr nie szalej tak z kontaktem wzrokowym bo zaraz oszaleję. Westchnąłem cicho i odsunąłem swój talerz.
-Nie masz pojęcia ile ci zawdzięczam -Powiedziałem patrząc na jego twarz. Podniósł oczy ale widząc ,że na niego patrzę szybko spuścił wzrok na swoje dłonie.
-Nic takiego -mruknął.
-Nie. Bardzo dużo, chyba nie rozumiesz jak wiele zmieniasz co? Jesteś.. Serio bez ciebie bym sobie nie dał rady -Uśmiechnąłem się widząc jak robi się lekko czerwony. I zobacz jaka śmieszna bombeczka !
-Nic takiego..
-Jak spędzasz bal?-Zapytałem nagle. Bal zbliżał się wielkimi krokami (za tydzień w opkach cii) i jedyne co miałem to garnitur.
-Siedzę w pokoju? Pewnie mnie będą chcieli zaciągnąć na niego.. -Mruknął .
-Nie chcesz iść ze mną? -Nadzieja w moim głosie chyba mogła już podejść po desperację.
-Daniel..
-Jako koledzy ! Nic innego ! -Poprawiłem się, ale jakoś nie miałem ochoty iść z nim jako tylko kolegą..
-Uh.. Nie wiem.
-Daj znać jak coś.. Wiesz gdzie bywam -Uśmiechnąłem się i napiłem wody. Pokiwał głową. To trochę zjebane ,że chciałem zbliżyć się do kogoś kto wyraźnie miał mnie w nosie. Pokręciłem głową na samego siebie i patrzyłem na chłopaka który wmuszał w siebie ostatnie frytki. Zjadł, tyle dobrze , ja jakoś nie miałem apetytu.
-Idę do siebie.. Do jutra?-Zapytałem niepewnie.
-Uhu..-Wstał od stolika i też gdześ ruszył. Jsna cholera Daniel jakim cudem chcesz do siebie kogoś przekonać? Poszedłem do stajni gdzie moja klacz stała spokojnie w boksie. Zrobiła naprawdę wielki postęp i to mnie też bolało. Nie umiałem nigdy sam do niej dotrzeć? Wszstko moja wina, to że była taka agresywna. Wszedłem do boksu a ta chrumknęła i skubnęła moją bluzkę ciągnąc za materiał i szarpiąc głową.
-Tak tak, nie ma cukierka -Poklepałem ją lekko i zdjąłem rękawiczki z rąk. Był zimno ale nadal nigdzie nie było widać śniegu. Tak bardzo chciałem ulepić bałwana.. Aktualnie moim jedynym wyjściem był bałwan z końskiego łajna. Westchnąłem i patrzyłem jak klacz stara się wyjąc z mojej kieszeni rękawiczkę. W głowie pojawił się niecny plan. Po dwóch próbach nałożyłem jej rękawiczki na uszy. Wyglądała jak tani renifer ! Szybko nagrałem krótki filmik na telefonie i bez zastanowienia sie wysłałem chłopakowi któremu zawdzięczam konia.
OD Ja
Do: Lou(future boo)
ZOBACZ JAKI RENIFER SIE W STAJNI POJAWIŁ!!!!



















Uśmiechnąłem się do ekranu i schowałem telefon do kieszeni spodni. Zabrałem klaczy rękawiczki i schowałem w nie zmarźnięte dłonie. Wyszedłem szybko ze stajni i poszedłem do siebie, musiałem zakuć do testu z matematyki który był po przerwie. Usiadłem nad książką i oddałem się (nie) przyjemności algebry kiedy telefon za wibrował zwiastując nową wiadomość.
<LOuis?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz