poniedziałek, 11 grudnia 2017

Od Anastasi cd. Oliego

To było... dziwne. Ja i Oli. Tak blisko. Odsunęłam się pierwsza, bo obawiałam się, że on by tego nie zrobił. Ciężko mi było przyznać się do jednej rzeczy - w momencie, gdy spuścił wzrok na moje usta... tak bardzo chciałam móc go pocałować, ale nie mogłam. Dlaczego? Przecież to Oli, dla niego pewnie i tak nic by to nie znaczyło, po prostu kolejna uległaby jego urokowi, a ja.. chcę się zakochać i być kochana. Wiem, że on nie potrafiłby mi tego dać - nie potrafiłby mnie kochać. Czasem się zastanawiam, czy kiedykolwiek w życiu mu na kimś zależało, ale tak naprawdę. Czy był kiedyś zakochany?
Jedno wiem, chłopak raczej nie ma w planach większych zmian w swoim życiu, na przykład jeżeli chodzi o ilość kobiet sprowadzanych do jego łóżka, a ja.. powinnam się od niego bardziej odsunąć. Boję się tylko tego, że mogłabym się w nim zakochać, a.. na litość boską.. przecież i tak nic dla niego nie znaczę i nie będę znaczyć, no chyba, że zechce postawić sobie za zadanie zaciągnięcie mnie do łóżka, co od razu mówię, że na pewno mu się nie uda.
Bez słowa podeszłam do kasy i kupiłam prezent dla Julesa, rzucając ekspedientce obojętne spojrzenie. Wychodząc ze sklepu nie oglądałam się nawet za Olim, w końcu to on powinien się pilnować, bo to ja mam nasz transport do akademika, a sam nie będzie miał zbytnio jak wrócić.
- Gdzie ty tak biegniesz? - Westchnął, wyrównując ze mną krok.
- Do samochodu? Muszę szybko wrócić i nauczyć się na jutro. - Wzruszyłam ramionami.
- Jutro Mikołajki, mamy wolne. - Wywrócił oczami.
- Na pojutrze.
- Na pojutrze zdążysz się nauczyć, nie przesadzaj - westchnął i złapał mój łokieć, dzięki czemu udało mu się mnie zatrzymać. - Co ty taka zdenerwowana?
- Nie jestem zdenerwowana, źle się czuję - mruknęłam pod nosem, wyrywając rękę z jego uścisku. Nie skłamałam, naprawdę nie czułam się najlepiej. Już jakąś chwilę temu zaczęła boleć mnie głowa i moje ogólne samopoczucie nie było najlepsze, ale starałam się nie zwracać na to większej uwagi, mając nadzieję, że zaraz mi przejdzie. - Chodźmy już. 
Chłopak bez słowa poszedł za mną, a zatrzymał się dopiero przy drzwiach samochodu. 
- Chyba coś ci się pomyliło - mruknęłam, widząc że stoi od strony kierowcy i wystawia do mnie dłoń, w oczekiwaniu na klucze. 
- Nie będziesz prowadziła, skoro źle się czujesz. - Wzruszył ramionami. - Dasz mi te kluczyki, czy mam sam je sobie wziąć? 
Nie mając ochoty na kłótnię, sięgnęłam dłonią do torebki i odnajdując w niej pęk kluczy i rzuciłam je w stronę chłopaka, który na całe szczęście bez problemu je złapał. Obeszłam samochód i zajęłam miejsce pasażera.
- Tylko jedź ostrożnie - mruknęłam, opierając głowę o zimną szybę.
- Oczywiście, księżniczko - zaśmiał się, odpalając silnik.
~~*~~*~~
Wróciłam do swojego pokoju i od razu położyłam się spać, mając nadzieję, że po krótkiej drzemce poczuję się lepiej. Całe szczęście miałam rację i po około godzinnym śnie czułam się o niebo lepiej. Pierwsze co udałam się do łazienki, by poprawić rozmazany makijaż. Nie miałam większej ochoty na wychodzenie gdziekolwiek z mojego cieplutkiego, przytulnego pokoiku, ale właśnie nadeszła pora obiadu, a mój żołądek wyraźnie domagał się posiłku.
Naciągnęłam trampki na nogi i niechętnie opuściłam pokój, kierując się w stronę schodów. W całym akademiku panowała cisza, co mogło oznaczać, że albo wszyscy byli już na stołówce, albo brali dodatkowe treningi. Zdecydowanie bardziej obstawiałam drugą opcję, bo frekwencja na lekcjach i wykładach ostatnio nie była zbyt wysoka.
Weszłam na stołówkę, gdzie aż świeciło pustkami. Jedynie kucharki krzątały się po całej sali, wycierając ostatnie stoliki i wykładając talerze. Podeszłam do lady i z niezbyt zadowoloną miną wzięłam porcję spaghetti. Nie przepadałam za tym daniem, dlaczego? Nikt nie umiał przyrządzić go tak dobrze, jak moja babcia, więc każda inna wersja niezbyt mi smakowała.
Usiadłam przy pierwszym lepszym stoliku i zabrałam się za jedzenie. Z tylnej kieszeni spodni wyjęłam telefon i po uruchomieniu go, zaczęłam przeglądać różne portale społecznościowe, bo zwykle nie miałam na nie zbyt dużo czasu. Podniosłam głowę dopiero wtedy, gdy usłyszałam, że krzesło naprzeciwko mnie się odsuwa.




Oli?
wybacz za jakość i długość

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz