- Kochanie moje najdroższe... Przypominam ci, że to ty bezczelnie uciekłeś do Irlandii, skazując mnie na cierpienia z powodu tęsknoty - zrobiłem poważną minę.
- Nie zwalaj winy na mnie. Ja wiedziałem, że coś jest na rzeczy, zbyt długo siedziałeś cicho, a to do ciebie niepodobne - zmrużył oczy - Łatwo po tobie poznać, a ja znam cię zbyt długo by dać się tak tandetnie nabrać - on ją ewidentnie coraz bardziej straszył. Te słowa nie były skierowane tylko do mnie, ale również do Imany, która coraz bardziej się prostowała. Nikt mi jej nie będzie straszył, mój ukochany przyjacielu.
- Więc przedstawiam wam Imanuelle Hale. Przyjechałem z nią do Austrii, na ferie - objąłem ją ramieniem i przyciągnąłem do siebie, mierząc się z przenikliwym spojrzeniem Lewisa. Uniósł brew, na co przewróciłem oczami, a Hailey zachichotała, delikatnie kręcąc głową z dezaprobatą. Jak mi tego brakowało. Jak mi ich brakowało. Chłopak coś mruknął pod nosem - Jak tylko do ciebie wpadnę, to się ładnie odwdzięczę - puściłem mu oczko.
- Tak? A za co?
- O nie... znowu się zaczyna - jęknęła Hailey i odwróciła się aby wstać, ale Lewis powstrzymał ją.
- Obiecujesz? - odparł niskim tonem, a ja uśmiechnąłem się szeroko i pokiwałem głową.
- Jak mnie tylko zaprosisz...
- Ty nie potrzebujesz zaproszenia - wtrącił. Nie znoszę jak mi przerywa i był tego świadomy.
- Musisz wszystko zdradzać? - mruknąłem niezadowolony.
- Myślę, że powinna widzieć - tym razem się uśmiechnął. To był najbardziej dwuznaczny uśmiech jaki w życiu widziałem. No może nie tak bardzo, bo widywałem wiele takich, ale jeden z tych mocniejszych. Zaśmiałem się. Ładnie się będę musiał wyspowiadać Imanuelle. On to robi specjalnie!
- Znielubię cię...
- Wiem, że nie, Zain - pokręcił głową.
- No właśnie i w tym problem...
- A kochasz mnie?
- Ponad życie.
- Jakie szczęście, że moja poranne mdłości skończyły się kilka miesięcy temu, bo musiałabym rozmawiać z waszą dwójką najlepiej obok toalety - wybuchnąłem śmiechem.
- Dobra, nie będę demoralizował dzieci.
- Jakich dzieci? - spytała zainteresowana.
- Mojego przyszłego bratanka - podkreśliłem - A tak ogólnie to co u was słychać?
- W sumie nawet dobrze... Czuję się jakbym wlewała w siebie non stop wodę i nie była zdolna się jej pozbyć, jem to co w życiu bym nie zjadła, a właściwie to pójdę sobie coś wziąć, przygotować i nie potrzebuję pomocy w pokrojeniu chleba czy w przygotowaniu czegokolwiek innego - spojrzała na Lewisa, który wzruszył ramieniem, nie wiedząc o co jej może chodzić. Imanuelle też wyszła, nie wiem z jakiego powodu, ale zostaliśmy z Lewisem sami. Zmarszczyłem brwi, widząc jak wbija we mnie spojrzenie. Ten nawet po drugiej stronie ekranu potrafi.
- Co?
- No to ja się pytam co? Nie pamiętam abyś cokolwiek wspominał o tym, że Brooke zmienia wygląd - ten jak zwykle bezpośrednio, jak zwykle wspaniale. Przewróciłem oczami, tak jak miałem w zwyczaju robić, gdy miał rację. A zazwyczaj ją miał. Prawie zawsze miał. Chyba zawsze miał. I nie ukrywam, że mnie to irytowało. Nie znoszę jak ktoś mi udowadnia swoją rację, a on był jedną z tych osób, które to po prostu robiły, niemalże czysto odruchowo.
- To temat na prywatną rozmowę, w cztery oczy - nie zamierzałem się nad tym rozwodzić. Szczególnie teraz, dzisiaj, w tym momencie. Poplotkować mogę w innym terminie - I myślę, że masz obecnie większe zmartwienia.
- Wykręcasz się - o mało nie zakrztusiłem się winem. Energicznie pokręciłem głową, tym samym odpowiadając wyniosłym tonem.
- Nie. Przed tobą?
- I to mnie bardzo niepokoi.
- Lewiś...
- Dobra, dobra. Znam ja ten słodki ton głosu. Masz szczęście, że dzisiaj są twoje urodziny.
- Jak widzisz, wykorzystuję to najbardziej jak potrafię - posłałem mu szeroki, triumfalny uśmiech i wziąłem łyk wina - Chociaż nie... Mała korekta. Wykorzystuję je na tyle ile mogę.
- A na ile możesz? - ten złośliwy ton głosu zdradzał wszystko.
- Ja mogę wszystko - mruknąłem.
- Nadal kontynuujecie swoją prywatną, ale nie do końca prywatną rozmowę? - Hailey usiadła z powrotem i uniosła brew, przekonana, że jeszcze nie skończyliśmy.
- Ty kochana nie chcesz wiedzieć co my prywatnie ze sobą piszemy.
- Chyba będę musiała skonfiskować komuś telefon.
- Chyba tak... - dopowiedział chłopak.
- Ja bym go kontrolował bardziej...
- Siedź cicho, bo wbrew pozorom z Irlandii do Anglii nie jest aż tak daleko, biorąc pod uwagę fakt, że jestem zdolny się tam przedostać.
- Tylko, że ja obecnie nie jestem w Anglii.
- Kiedyś wrócisz. Musisz wrócić. Chociaż po co się fatygować, skoro sam tu przylecisz?
- Żebyś się przypadkiem mocno nie zdziwił - zmrużyłem oczy, cicho mrukając pod nosem. Chwilę jeszcze porozmawialiśmy, w końcu ostatnio nie było wcale okazji. Gdy wróciła Imany, Lewis znowu zaczął badać sprawę, jednak bardziej dyskretnie, totalnie mnie ignorując. Jedynie Hail mogła go lekko trzepnąć w ramię, albo wtrącić się w słowo, bo najważniejsza zasada, kobietom w ciąży się nie przerywa. A tym bardziej Hailey w ciąży.
Było już nieco późno, a z racji tego, że uwzględnili godzinę do przodu u nas, co okazało się prawdą, pożegnali się. Zamknąłem laptop, opierając się plecami wygodnie o kanapę.
- Właściwie to skąd wiedziałaś, że mam urodziny? - uniosłem brew do góry, obserwując uważnie twarz dziewczyny. Imanuelle odstawiła kieliszek na stolik i z delikatnym uśmiechem, spoglądała w moją stronę. Wzruszyła ramionami i uśmiechnęła się słodko.
- W dobie internetu można wynaleźć wszystko - w dobie internetu? Czy w dobie, kiedy to niejaki Styles wpada na genialny pomysł? No bo kto inny ściągnąłby Lewisa i Hailey jak nie on? Więc mam prawo podejrzewać, że to wszystko jego sprawka.
Skinąłem głową, wlepiając z delikatnym uśmiechem wzrok w czerwoną zawartość kieliszka. Od dawna nie spędzałem urodzin w takim błogim spokoju, w zacisznym miejscu, z jedną jedyną osobą u boku. Nie ukrywam, że lubiłem wtedy organizować imprezę. To było dla mnie już coś normalnego. Przynajmniej pół świata wiedziało gdzie jestem. A teraz? Matko, wyobrażam sobie opisy nagłego zniknięcia. I to bezczelnie w swoje własne urodziny. A to nieładnie i niegrzecznie z mojej strony. Dlatego Austria, w dodatku taka górzysta Austria była najlepszą opcją jaką mogłem wybrać.
Imanuelle?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz