środa, 24 stycznia 2018

Od Anastasi cd. Oliego

- Będzie dobrze - powtórzyłam, mając nadzieję, że dokładnie tam będzie.
- Obawiam się, że nie - westchnął.
- To tylko kolacja, rozumiem, że... możesz mieć do niego pewien uraz, ale unikając tego spotkania możesz jedynie pogorszyć sytuację. Zdążyłam zauważyć, że twój ojciec raczej łatwo nie odpuści, więc po prostu pojedźmy i wróćmy. Zgoda?
- A mam jakieś wyjście? 
- Nie. - Uśmiechnęłam się do niego i wspólnie dokończyliśmy śniadanie. Z faktu, że są ferie w akademii odbywały się jedynie dodatkowe treningi dla chętnych. Jeszcze się na żadne nie zapisałam i z tego co wiem, Oli też postanowił zrobić sobie na razie wolne. Podejrzewam, że dopiero w przyszłym tygodniu któreś z nas wybierze się na zajęcia, a pierwszy poświęcimy na spanie do późna jak większość uczniów, którzy zostali w Morgan. 
Szczerze to przez cały dzień nie robiliśmy nic konkretnego. Poniedziałek,  w którym nie trzeba iść do szkoły i do późnego wieczora oglądać seriale wydaje się idealną możliwością spędzenia wolnego czasu, aczkolwiek czekał nas jeszcze wypad do miasta, bo.. nie miałam odpowiedniej sukienki. Chciałam żeby było to coś eleganckiego, a zabrałam ze sobą raczej nie do końca pasujące do tej okazji ubrania. Zakładanie koszuli było na końcu mojej listy rzeczy możliwych do ubrania, więc decyzja pojechania do miasta była naprawdę kusząca. 
Wiedziałam w jakich stosunkach ze swoim ojcem jest Oli, jednak mimo wszystko należało zrobić dobre wrażenie, bynajmniej tak od najmłodszych lat uczyła mnie mama. 
~~*~~*~~
- Jeszcze możemy się rozmyślić - jęknął Oli.
- Już nie, mamy kawałek drogi do Londynu i powinniśmy już wychodzić - westchnęłam, poprawiając materiał sukienki. Uśmiechnęłam się do swojego odbicia, chcąc jakoś dodać sobie odwagi, co jednak nie było łatwe. 
- Czy ty się stresujesz? - Oli podszedł do mnie z tyłu i położył dłonie na mojej talii. 
- Troszeczkę i nie musisz mi mówić, że nie powinnam, bo to i tak nic nie zmieni. 
- Nie chcę tam jechać, nie potrafię chociażby udawać miłego wobec mojego ojca. 
- Tylko kolacja, Oli. Pamiętaj, tylko chwila udawania miłego. - Wiedziałam, że to dla niego trudne i bardzo obawiałam się tego, że wybuchnie złością, rozpoczynając kłótnie z ojcem. Nie mogłam do tego dopuścić, ale wciąż nie wiedziałam, jak będę mogła go powstrzymać. 
W Londynie byliśmy idealnie na czas, co niezbyt spodobało się Oliemu. Spotkać z jego ojcem i macochą mieliśmy się już w umówionej wcześniej restauracji. Zatrzymałam samochód na pobliskim parkingu, a chłopak rozejrzał się dookoła.
- Już są - westchnął, odpinając pas.
- Wyluzuj - odpowiedziała. - Bądźmy dobrej myśli.
- Nie potrafię być dobrej myśli, gdy wiem, że on tam jest.
Chciałam jakoś go wesprzeć, ale mimo szczerych chęci, nie potrafiłam. Pochyliłam się, łącząc nasze usta, w krótkim, jednak bardzo namiętnym pocałunku. 
- Chodźmy już, miejmy to z głowy. - Uśmiechnęłam się delikatnie i oboje wysiedliśmy z pojazdu. Oli podszedł do mnie i złapał za rękę, kierując się w stronę wejścia. Wnętrze restauracji robiło naprawdę duże wrażenie, było urządzone w stylu francuskim, co nadawało mu oryginalny klimat.
- Tam są - mruknął cicho kiwając głową w stronę jednego ze stolików.
- Więc chodźmy. - Ścisnęłam delikatnie jego dłoń i razem podeszliśmy bliżej.
Gdy mężczyzna nas zauważył, uśmiechnął się szeroko i podniósł się z miejsca. Kobieta, która mu towarzyszyła również wstała.
- Oli. - Odezwał się podchodząc do chłopaka i porywając go w objęcia. Oliemu niezbyt się to spodobało, ale niepewnie odwzajemnił jego uśmiech.
- Delila. - Kobieta uśmiechnęła się, podając mi dłoń.
- Anastasia. - Odpowiedziałam jej uśmiechem i ścisnęłam jej dłoń. Zaraz potem przywitałam się z ojcem chłopaka i zasiedliśmy wspólnie do stolika, a gdy podszedł do nas kelner, złożyliśmy zamówienie.
- Jak wam idzie w szkole? - Uśmiechnął się mężczyzna.
- Nie udawaj, że cię to obchodzi - burknął Oli.
- Oli - szepnęłam, kopiąc go pod stołem w mogę, po czym zwróciłam się do jego ojca. - W porządku, nauczyciele są bardzo wymagający, ale wystarczy trochę systematyczności w nauce i można bez problemu sobie poradzić.
Uśmiechnęłam się, a Oli mruknął tylko coś pod nosem.
- Nie męczy was taki tryb życia? Chodzi mi o to, że po szkole zaraz macie treningi, potem nauka, raczej nie macie zbyt dużo czasu wolnego.
Widziałam, że Oli znowu planował niegrzecznie mu odpowiedzieć, a ja w jakiś sposób chciałam go zatrzymać, bynajmniej dopóki jego ojciec był miły. Położyłam rękę na jego udzie i powoli sunęłam dłonią w górę.
- Na początku było ciężko, ale można się przyzwyczaić. Wystarczy dobrze rozplanować sobie czas, prawda Oli? - Spytałam kładąc dłoń przy jego kroczu. Matko boska, czemu ja to robię? Nie ważne, ważne, że działa.
Po chwili rozległ się dzwonek telefonu, a ojciec chłopaka przeprosił nas, wstając od stołu i odchodząc na bok. Chyba było to coś ważnego, bo zaraz zawołał do siebie swoją partnerkę. Wykorzystałam moment, by zamienić parę słów z Olim.
- Miałeś być miły - burknęłam, uderzając go w ramię. 
- Ej, próbuje, okej? - Wywróciłam oczami na jego odpowiedź i postanowiłam jakoś go zachęcić do zmiany swojego nastawienia. 
- Jeżeli spróbujesz zmienić swoje zachowanie to... postaram się o niespodziankę dla ciebie. 
- Co masz na myśli mówiąc niespodziankę? - Zmarszczył brwi, zaintrygowany moją odpowiedzią. 
- Spodoba ci się. - Uśmiechnęłam się, przygryzając dolną wargę. 


Oli? 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz