poniedziałek, 15 stycznia 2018

Od Emerson do Adama

- To co tam u mnie? - uniosłam lewą brew, przyglądając mu się z mieszanką rozbawienia i zaciekawienia. - Wiesz, nie mogę narzekać na nudę. Podczas, gdy próbowałam odrobić zadanie domowe, do mojego pokoju próbował wedrzeć się nagi chłopiec, który chwilę później podarł podarowane mu ubranie i naruszył moją strefę komfortu, rozkładając się obok mnie na moim łóżku.
- Prawie nagi mężczyzna - poprawił mnie szybko, a w jego całkiem niebrzydkich niebieskich oczach zabłyszczały szelmowskie iskierki, kiedy lekko mnie szturchnął, chcąc podkreślić mój błąd. 
- Chciałbyś - odpowiedziałam uśmiechem, próbując tym samym zamaskować swoje lekkie zdenerwowanie. Może i nie należałam do osób, które stroniły od towarzystwa, a bliskość drugiej osoby mnie nie peszyła, ale świadomość, że kilkanaście centymetrów ode mnie leży sobie do połowy rozebrany chłopak sprawiała, że mimowolnie się spinałam, a moje policzki i czubek nosa pokryły się czerwonym odcieniem. - Ale naprawdę, powinnam się skupić na liczbach, a nie wdawać się w pogawędkę. Więc jeśli mógłbyś się trochę odsunąć i pozwolić mi na odrobienie matematyki, byłabym naprawdę wdzięczna.
Adam zmarszczył śmiesznie nos.
- Ale jesteś nudna.
Parsknęłam krótkim śmiechem w odpowiedzi, żartobliwie klepiąc go w ramię.
- Wcale nie. Po prostu mam pewne priorytety, które ty próbujesz mi zasłonić - próbowałam się bronić. Zabrałam podręcznik z łóżka i odłożyłam go na biurko, na którym też usiadłam.
- Jestem pod wrażeniem twoich celów. Odrobiona praca domowa to naprawdę świetny cel - zakpił i przewrócił się na brzuch, podpierając brodę na dłoniach.
- To tylko jeden z kroków do osiągnięcia dobrego wykształcenia - poprawiłam go z uśmiechem, zamykając książkę i wracając po chwili wahania na łóżko. - Więc nie waż się śmiać. Przynajmniej w przyszłości nie będę siedziała na kasie w supermarkecie.
Chłopak uniósł jedną brew.
- Takie osoby są w twoim mniemaniu gorsze?
- Co? Nie. Oczywiście, że nie. Ale zazwyczaj w sklepach pracują osoby o mniejszym wykształceniu, dlatego też...
- Okej, łapię. Nawiasem mówiąc, powinnaś nauczyć się wychwytywać, kiedy ktoś jawnie sobie z ciebie żartuje, Emerson. To nie było pytanie zadane na poważnie.
- Było.
- Nie.
- Oczywiście, że tak.
- Nie.
- Tak.
- Trochę - wzruszył ostatecznie ramionami. Z jego miny wyczytałam, że nie przepadał za przyznawaniem komuś racji, kosztem zanegowania jego własnego zdania. A fakt, że jednak mi odpuścił napełnił mnie dziwnego rodzaju samozadowoleniem. Dlatego nic dziwnego, że po prostu nie potrafiłam powstrzymać uśmiechu cisnącego mi się na usta.
- Widzisz, Adamie. Nie było wcale tak trudno się ze mną zgodzić. By the way, mam ochotę na Netflixowy wieczór. Dołączasz?
- Netflixowy? - poruszył śmiesznie brwiami, a nim zdążyłam zrozumieć co robię, w jego twarz uderzyła puchowa poduszka.
- Nie w tym sensie! Po prostu popcorn i dobry film lub serial.

Adam?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz