sobota, 20 stycznia 2018

Od Andy'ego cd. Juliet

Pewnie jeszcze spędziłbym trochę czasu pod prysznicem, jednak zaniepokoiło mnie głośne szczekanie Aresa. Dopiero gdy wyszedłem, zauważyłem ogromną wichurę panującą za oknem.
- Aż tak cię to przeraziło? - Westchnąłem i zamknąłem okno. Ares nie był raczej strachliwym psem, chyba że chodziło o... burzę. Dokładnie w tym samym momencie, gdy pojawiła się w mojej głowie myśl o takiej pogodzie, na zewnątrz błysnęło, a zaraz potem rozległ się grzmot. - Okej, już rozumiem. Wyjątkowo pozwolę ci spać na moim łóżku.
Pies jak na zawołanie wskoczył na pościel i wygodnie się rozłożył. Zasłoniłem rolety, żeby bardziej go nie stresować błyskami i w tym momencie jakby coś mi się przypomniało. Jeszcze ktoś bał się burzy, ale... cholera, nie pamiętam. Wiem, że zawsze przychodziła ( bo na pewno była to ona ) do mnie, bo nie mogła sama zasnąć. Moje myśli uparcie krążyły wokół Mirandy, a ja miałem ochotę napisać do niej wiadomość i upewnić się, że chodziło o nią. Momentami potrzebuję potwierdzenia prostych informacji, czasem jestem czegoś prawie pewny, jednak i tak pytam, by mieć sto procent pewności, co teraz jest już nie możliwe, zwłaszcza gdy wszyscy na około mnie okłamują. 
Westchnąłem ciężko i zgasiłem światło z zamiarem położenia się do łóżka, co jednak nie było mi dane, bo zaraz usłyszałem pukanie do drzwi. Ares podniósł się i zaczął szczekać w stronę, z której dochodziło go stukanie, a ja szybko naciągnąłem na siebie jakieś spodnie dresowe. Zapaliłem światło i przekręciłem kluczyk w drzwiach. Gdy je otworzyłem poczułem się jakoś... znajomo. 
- Coś się stało? - Spytałem, zerkając na Juliet, która od razu spuściła wzrok. 
- Ta.. nie.. nie wiem w sumie dlaczego przyszłam - zaczęła się trochę mieszać.
- Ty boisz się burzy - szepnąłem bardziej do siebie niż do niej. Pamięć wraca, wolno, cholernie wolno, ale co jakiś czas mam przebłyski z mojego dawnego życia. Dziewczyna pokiwała niepewnie głową.
- Ja.. powinnam wrócić.. dobranoc - odezwała się i już miała odejść, gdy na korytarzu zgasło światło. Czy naprawdę w tym akademiku wystarczy byle burza, żeby zaraz nie było prądu? 
- Możesz zostać, jeśli chcesz - odpowiedziałem. - Nie mam nic przeciwko, mogę.. spać na fotelu, żaden problem. Już chyba kiedyś na nim spałem i jest całkiem wygodny.
- Spałeś na nim na początku naszej znajomości, wtedy też.. bałam się i.. 
- Wejdź, nie będziemy rozmawiać na korytarzu. - Otworzyłem szerzej drzwi, wpuszczając dziewczynę do środka. Odnalazłem po omacku swój telefon i włączyłem latarkę, chcąc jakoś oświetlić jej drogę, chociaż uprzedził mnie w tym błysk za oknem. Czy coś więcej sobie przypomniałem? Nie. To znaczy doskonale pamiętam już całą sytuacje, jednak.. nie widzę twarzy. Czy to możliwe, że tak bardzo namieszali mi w głowie? Wpajali mi, że wszystkie chwile z dziewczyną, które pamiętałem były z Mirandą, przy czym w większości z nich naprawdę była Juliet. 
- Przepraszam - odezwałem się, gdy dziewczyna usiadła na skraju łóżka. - Przepraszam, że cię nie pamiętam, chociaż bardzo bym chciał. Nie potrafię zrozumieć dlaczego zniknęłaś z moich wspomnień. 
- Może.. przestałeś mnie kochać i nie byłam już istotna.
- Pamiętam większość osób. Pamiętam mojego ulubionego kolegę z podstawówki i nauczycielkę, która zawsze wystawiała mi same jedynki. Pamiętam właściciela baru, w którym grałem kiedyś koncert. To są mało istotne osoby w moim życiu, a je pamiętam. Jezus Maria - westchnąłem - Ile razy powtórzyłem słowo pamiętam?
- Dużo.
- Mniejsza z tym. Pamiętam tych mało ważnych, a największą trudność miałem.. z przypomnieniem sobie mamy. Nie wiedziałem kim jest kobieta, która siedzi przy moim łóżku i ściska moją dłoń, powtarzając, że będzie dobrze. Zaraz za nią stał mężczyzna, myślałem, że jest lekarzem. Zdziwiłem się, gdy powiedział do mnie synu. Wyjaśnili mi wszystko, a ja udawałem, że ich znam, że wiem kim są, gdy tak naprawdę nie miałam zielonego pojęcia. Przypomniałem sobie ich dopiero po jakiś dwóch tygodniach, przez ten czas byli dla mnie jak obcy ludzie. 
Odetchnąłem z ulgą, wyrzucając to z siebie. Może zapomniałem o Juliet właśnie dlatego, że tak wiele dla mnie znaczyła? 
- To trochę.. - zaczęła, jednak jej przerwałem.
- Dziwne, wiem. Nawet ciężko mi się z tego wytłumaczyć, nie potrafię tego racjonalnie wyjaśnić.
- Nie musisz mi nic wyjaśniać. Czasu i tak się nie cofnie, więc może lepiej zostawmy przeszłość. Może powinieneś układać sobie życie na nowo.
- Ale ja muszę wrócić do przeszłości, chcę znów moje życie, to które było przed wypadkiem.



Juliet? 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz