niedziela, 7 stycznia 2018

Od Juliet cd. Andy

Większość dnia spędziłam w pokoju wisząc na telefonie.  Nie miałam co robić, a fakt, że nie znałam tu prawie nikogo nie pomagał mi. Chciałabym móc się komuś wygadać, ale nie lubię poznawać innych. Pozostała mi jedynie Dream, ale ile można przy niej siedzieć. Patrzy się głupio na mnie i ma gdzieś moje towarzystwo.
Wyvhodziłam właśnie ze stajni z zamiarem przejścia się. Mój humor dzisiaj bym obojętny. Naprawdę. Nic mnie nie obchodziło. I  cieszyłam się z tego, w końcu chodź przed jakiś czas w mojej głowę nie buzowały myśli. Przez jedną chwilę pomyślałam, że mogłabym wyjaśnić wszystko z Andy'm. Nie czułam się dobrze z faktem, że go okłamuje. Ale prawda jest taka, że chyba nie mogę inaczej. Gdybym zaczęła mu tłumaczyć znowu poczułabym się zraniona. Nie chciałam tego. Ale on postąpił inaczej, jeśli to ja byłabym na jego miejscu. Cholera!
Wypuściłam powietrze, zaczynając iść w stronę akademii. Jeżeli teraz tego nie zrobię, to nigdy się za to nie zabiorę.
Zobaczyłam go na ławce, niedaleko budynku. Wydawał się zamyślony, a kiedy mnie zobaczył szybko wstał. Nie ma już drogi ucieczki. Podeszłam do niego i nie pewnie spojrzałam na jego twarz.
- Jeśli dalej chcesz porozmawiać.... to jestem gotowa na to- powiedziałam unosząc kącik ust ku górze.
- Wiem, że byliśmy razem. I skłamałaś mówiąc, że między nami nic nie było..- przeszedł do rzeczy.- Ale teraz chce wiedzieć co było powodem naszego zerwania.
Usiadłam na ławce, odwracając się do niego. Przez chwilę panowała cisza, aż w końcu przełamałam ją, gotowa aby powiedzieć prawdę.
- Po naszym wyjeździe z akademii nasza relacja stała się dużo poważniejsza. Wszystko układało się dobrze. Pomagałeś mi w karierze, a ja wspierałam się jak mogłam. Twój menadżer nie był zadowolony z naszego związku. Od początku czułam, że mnie nie lubi, ale.... myślałam, że nie ma czym się martwić. Byłeś szczęśliwy- urwałam patrząc na jego twarz. Jego brew była zmarszczona, zastanawiał się nad czymś. - Jednego dnia byliśmy umówieniu, a Ty nie zjawiłeś się.  Nie pisałeś, nie dzwoniłem. Byłam pewna, że wypadło Ci coś ważnego... ale kiedy przez następne dni się nie odezwałeś wiedziałam, że coś było na rzeczy. Kilka tygodni później pokazał się pierwszy artykuł o Tobie i Mirandzie. Czułam jakby ktoś wbił mi nóż w serce- pozwoliłam, aby łzy płynęły po moim policzku. Jeżeli teraz mu to powiem, zapewne będę czuła się dużo lepiej. - Nie odzywałeś się do mnie, nawet nie zerwaliśmy. A Ty..... Tak porostu zacząłeś spotykać się ze swoją przyjaciółką.
- Była przy mnie od mojego wybudzenia. Po jej zachowaniu wnioskowałem, że była moja dziewczyną. Z resztą tak mi wszyscy mówili...- powiedział, kiedy ja ucichłam, żeby się uspokoić.
- Gdyby ktoś mnie powiadomił to przyjechałabym. - pociągnęłam nosem. - Nie pomyślałam, że ta cisza była spowodowana wypadkiem...
- Dlatego nie chciałaś rozmawiać. Myślałaś, że Cię rzuciłem i znalazłem pocieszenie u innej.
- Tam to wyglądało- zgodziłam się.
- Kiedy nadeszła okazja, żeby to wyjaśnić skłamałaś. Czemu?
- Nie chciałam Ci mącić w głowę....- mój głos się załamał. Andy położył dłoń na mojej i delikatnie ją ścisnął. Chciał do dodać mi odwagi i zdecydowanie udało mu się. - Wydawałeś się szczęśliwy. Bałam się, że mogli Ci coś o mnie nagadać, że byś mi nie uwierzył.....
- Nie jestem szczęśliwy, wiem, że to nie moje życie. Wszyscy naokoło mnie okłamują.  Mówią co mam robić. To nie moje życie Juliet.
- Chcą dobrze. - znowu skłamałam. Andy spojrzał na mnie i pokiwał głową.
- Przy Tobie czuje się normalnie. Bardziej swobodnie, niż przy własnej dziewczynie... - od razu się spięłam.
Nie cierpię faktu, że to ona zajęła moje miejsce.
- Mirandzie zależy na Tobie. Wiem co mówię, widziałam nie raz jak na Ciebie patrzy. - wstałam, odtrzepując spodnie.
- Znowu to robisz.....- stanął obok mnie. Odległość między nami była bardzo mała. Czułam jego oddech na swoje twarzy. Mimo, iż starałam się nie patrzeć w jego oczy zrobiłam to. Jego wzrok był łagodny, przepełniony żalem.  - Wmawiasz mi, że jest dla mnie dobra. Że mnie kocha, ale dobrze wiesz, że nie pasujemy do siebie. Tak bardzo zależy Ci, żebyśmy byli razem? - położył ręce na moich ramionach i zjerzdżając w dół, złapał moje dłonie. Jak na zawołanie moje policzki znowu były mokre.
- Znacie się wiele lat, Andy. Jeśli się postarasz, to mógłbyś ją pokochać.- wycofałam się do tyłu.
- Co jeśli moje serce już jest zajęte?- uniósł brew.
- Wiesz, że tak nie jest. Nie pamiętasz mnie, nie znasz i nie kochasz....- nie myślałam, że wypowiedzenie tych słów będzie tak bolało. Ale musiałam powiedzieć je na głos. Uświadomić jego i mnie.
Nie czekając na jego odpowiedź wyminęłam go i zamiast iść w końcu do pokoju, ruszyłam do parku.
Ta noc będę długa...


Andy?( szału nie ma, ale zawsze coś Xd)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz