poniedziałek, 1 stycznia 2018

Od Anastasi cd. Oliego

Do końca nie wiedziałam, jak powinnam rozumieć jego słowa. Zależy mu na mnie? Jako na kim? Mi na przykład zależy na Archim, ale jak na przyjacielu, na Imany, jako przyjaciółce, a na Olim.. jako kimś więcej. Nie potrafię dalej sama się okłamywać, że nic do niego nie czuję, już dawno przestałam to robić.
- Powiedz coś, proszę, bo czuję, że właśnie się ośmieszyłem - westchnął, pocierając delikatnie moje udo. Czułam przyjemne ciepło rozchodzące się po moim ciele, a w miejscu gdzie mnie dotykał, moja skóra płonęła żywym ogniem. Czy to zabrzmi idiotycznie, gdy powiem, że czułam te motyle w brzuchu? Tylko chyba właśnie spotkały się na polu bitwy, żeby stoczyć największą wojnę w historii.
- Ja.. - zaczęłam, chociaż do końca nie wiedziałam, co chciałam powiedzieć. Moje myśli były wciąż zbyt nieogarnięte, by zebrać się na jakąś konkretną wypowiedź, by powiedzieć mu, co czuję. - Ja.. mogę cię przytulić?
Chłopak nic nie odpowiedział, tylko przysunął się bliżej i delikatnie mnie objął.
Cholera jasna! Nastia! Lepiej pozbieraj wszystkie myśli w jedną i coś mu powiesz, a nie zaczynasz się rozklejać!
Czułam, że zaraz się rozpłaczę, to bolało. Nieodwzajemnione uczucia zawsze bolą, a takie, które odwzajemniane są tylko w pewnym stopniu chyba jeszcze bardziej.
Nie mogę, nie mogę się teraz załamać. Dlaczego to musi być takie ciężkie? Dlaczego nie można sobie po prostu powiedzieć, co się czuje? Wiedziałam, że łzy już zaczynają napływać mi do oczu, ale kompletnie nic nie mogłam na to poradzić.
Tak cholernie chciałam móc go teraz pocałować, powiedzieć, że go kocham, ale kurwa nie mogłam.. - Przepraszam - odezwałam się po chwili. Jeżeli teraz czegoś nie powiem, to się rozpłaczę. Kolejne pytanie: dlaczego muszę być tak wrażliwa?
- Za co? - Spytał słabym głosem.
- Za to, że wtedy cię pocałowałam. Podczas balu. Po prostu.. myślałam, że ty też tego chciałeś.
- To nie ma znaczenia, wypiłaś. - Westchnął.
- Wypiłam, ale nie dużo. Doskonale wiedziałam co robię i chciałam tego. - Przytuliłam go mocniej nie chcąc, by się ode mnie odsunął. Gdybym teraz na niego spojrzała, pewnie bym się rozpłakała na dobre.
Potrzebowałam jego bliskości, czułam się tak.. bezpieczna i kochana, chociaż to drugie było bardziej wytworem mojej wyobraźni. Niepotrzebnie go wtedy pocałowałam, od tego czasu wszystko się popsuło. Wcześniej było dobrze, tylko ten cholerny bal to zniszczył.
- Oli ja.. przepraszam - szepnęłam i... jeżeli teraz tego nie zrobię, to potem nie dam rady. Odsunęłam się od niego i na krótką chwilę spojrzałam mu w oczy. - Przepraszam.
Wstałam z łóżka i skierowałam się do drzwi. Chłopak szybko wstał za mną i gdy już miałam chwycić za klamkę, złapał mnie za rękę. Spojrzałam na niego i położyłam obie dłonie na jego szyi, gładząc kciukiem jego policzek.
- Oli.. czy ty nie widzisz, że ciągle się ranimy? - Spytałam, zaciskając wargi. Mój wzrok przez krótką chwilę spoczął na jego ustach i.. tak bardzo chciałam.. ale nie mogłam..


Oli?






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz