Ktoś kłamie, ale kto?
Wybrałem szybko numer do mojej mamy, chyba nie będzie ściemniać własnego syna. Odebrała dopiero po czwartym sygnale.
- Tak? - Spytała, pewnie nie sprawdziła kto dzwoni, nigdy tego nie robiła.
- To ja - westchnąłem.
- Andy? Coś się stało? - Jej głos przepełniony był troską i jednocześnie przerażeniem.
- Nie, to znaczy.. muszę cię o coś zapytać.
- Dobrze, więc słucham.
- Kim jest Juliet? - Podejrzewałem, że zrozumie do czego zmierzam bez żadnych dodatkowych informacji i.. nie myliłem się.
- Juliet Simms - westchnęła - Poznaliście się w akademii, byliście parą przez długi czas. Dopiero po twoim wypadku dowiedziałam się od menadżera, że już się nie spotykacie, a twoją partnerką jest Miranda, myślałam, że tylko się przyjaźniliście. Nie wspominałeś o tym wcześniej, zresztą, nie mieliśmy zbyt dobrego kontaktu przez ten czas, więc mogłeś mi nie powiedzieć.
- Byliśmy razem? - Zmarszczyłem brwi. Juliet mówiła coś innego.
- Tak, nawet nas odwiedziliście kilka razy. Przypominasz sobie coś?
- Trochę, muszę kończyć - odpowiedziałem i rozłączyłem się. Czyli to Juliet skłamała. Wcale nie było tak, że ona zakochała się we mnie, a ja ją odrzuciłem. Byliśmy razem i chyba zerwaliśmy, ale nie mam pojęcia dlaczego.
Dlaczego jej nie pamiętam?
Była moją dziewczyną, a ja po prostu ją zapomniałem. Może chciałem? Może zerwaliśmy przez nią i chciałem o niej zapomnieć? Ekh.. nie mam co gdybać, bo w ten sposób i tak nie dojdę do prawdy.
Bez zastanowienia wybrałem numer do mojego lekarza. Odebrał zaraz po pierwszym sygnale.
- Dzień dobry, Andrew Biersack z tej strony. Mam kilka pytań.
~~*~~*~~
Z amnezją bywa różnie. Jedni zapominają najbliższe im osoby, inni starych znajomych bądź ludzi, których znają tylko z widzenia. Myśl o Juliet nie dawała mi spokoju, ciągle obawiałem się, że to ja mogłem ją zranić.
Przekląłem pod nosem i wyszedłem na balkon, wyjmując jednego papierosa z paczki. Odpaliłem go i pospiesznie zaciągnąłem się dymem, co wywołało u mnie nieprzyjemne drapanie w gardle i kaszel. Od wypadku nie paliłem, ale właśnie postanowiłem to zmienić. Wiem, że byłem uzależniony i wciąż jestem, a powrót do tego może chociaż wpłynie na pamięć. Postaram się robić to, co robiłem tutaj wcześniej, ale problem tkwi w tym, że nie mam pojęcia, co robiłem.
Ja.. ja.. ja musiałem ją zranić i chcę wiedzieć, co się stało. Mam wrażenie, że wszyscy mają przede mną jakieś tajemnice. Ponownie wziąłem do ręki telefon i tym razem zadzwoniłem do mojego menadżera, który odebrał wręcz błyskawicznie.Przekląłem pod nosem i wyszedłem na balkon, wyjmując jednego papierosa z paczki. Odpaliłem go i pospiesznie zaciągnąłem się dymem, co wywołało u mnie nieprzyjemne drapanie w gardle i kaszel. Od wypadku nie paliłem, ale właśnie postanowiłem to zmienić. Wiem, że byłem uzależniony i wciąż jestem, a powrót do tego może chociaż wpłynie na pamięć. Postaram się robić to, co robiłem tutaj wcześniej, ale problem tkwi w tym, że nie mam pojęcia, co robiłem.
- Kim jest Juliet Simms? - Spytałem od razu.
- Coś sobie przypominasz? - Jego głos był spokojny, opanowany, ale można było wyczuć w nim trochę stresu.
- Nie, znajomi pytali - skłamałem - Więc?
- Przyjaźniliście się, z tego co mi wiadomo.
- Byliśmy parą, powiedzieli mi.
- Byliście - westchnął - Ona.. jest chora psychicznie, to wariatka. Szkoda, że tak późno to zrozumiałeś i zwlekałeś z zakończeniem tego toksycznego związku, jeszcze trochę i by cię kompletnie wyniszczyła.
- Później się odezwę, cześć. - Rozłączyłem się i rzuciłem telefon na krzesło. Kłamał, słyszałem jak zaczynał się jąkać. Mam tego dość, czuję się jakbym wylądował na obcej planecie. Nie mam pojęcia, co się stało, a nikt nie może, albo nie chce mi pomóc. Mogłem zadzwonić jeszcze do Mirandy, ale.. nie ufałem jej. Nie powiedziałem tego głośno, bo byliśmy parą, ale.. była mi obca.
- Ares, idziemy na spacer - westchnąłem, biorąc do ręki smycz. Mam nadzieję, że świeże powietrze choć trochę mi pomoże i uda mi się chociaż w małym stopniu uporządkować swoje myśli.
Juliet?
czyżbyś też była na spacerze?
czyżbyś też była na spacerze?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz