piątek, 26 stycznia 2018

Od Juliet cd. Andy

Wydaje mi się, że powoli pogodziłam się z faktem, że Andy mnie nie pamięta. Bo po co mam na siłę zostawiać w przeszłości. Muszę iść dalej i jako tako żyć.  Dlatego, kiedy wspomniał o serialu i o tym małym, ale znaczącym wspomnieniu. Nie byłam w stanie zostać z nim dłużej, wolałam wyjść i postarać się o tym zapomnieć. Andy jest ciekawski i jakaś amnezja tego nie zmieni, ale chyba nie myślał, że będę wstanie spędzać z nim czas, po tym wszystkim….. Wiedząc, że jest z Mirand. Wiedząc, że być może całą miłość jaką do mnie czuł, przekazał właśnie jej. Osobie, która w ogólne na to nie zasługuje. Nie znam jej zbyt dobrze, ale wystarczyło mi kilka wspólnych chwil, żeby stwierdzić jaka jest zarozumiała i zadufana. Ciekawe czy wszystkie modelki takie są? Czy większość zespołów rockowych ma tak dziwnego menadżera? Bo mogę dać sobie rękę odciąć, że on nie chcę ich szczęścia, zrobi wszystko żeby się wzbogacić. I może to głupie, ale podejrzewam, że może mieć coś wspólnego z wypadkiem chłopaka. Nigdy za mną nie przepadała i na każdym kroku chciał przekonać Andy'ego, że nie jestem dla niego odpowiednia. Na pewno los nie jest aż taki sprzyjający. Znajdę dowód, że to on. Nic innego nie mogę zrobić.
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*
Czekałam właśnie na telefon od taty, od mojego przyjazdu tutaj rzadko rozmawialiśmy.  On nie miał czasy, a ja…. no cóż, nie miałam ochoty. Wiele się zmieniło w te kilkanaście miesięcy. Tata ożenił się z Jennifer i wcale nie była zła. Wiedziała, że nie zastąpi mi matki i nawet za bardzo się nie starała. Była bardziej jak dobra koleżanka , a mi to bardzo odpowiadało. Nie jestem już małą dziewczynką, która potrzebuje bliskości mamy. Przez lata zdążyłam do tego przywyknąć.
Trzymałam komórkę w ręku, zaczynając liczyć w myślach. Ustalona godzina już minęła, a ja nie rozumiałam co mogło się stać. Zawsze dotrzymuję obietnicy. Ale tym razem nie mogłam nic zrobić, więc  po prostu stwierdziłam, że czas zacząć małe śledztwo.
Zapamiętaj robisz to tylko i wyłącznie dlatego, że chcesz dojść do prawdy. Tylko dlatego.
Wzięłam telefon w razie gdyby dzwonił i otworzyłam drzwi. Stając twarzą w twarz z szatynem. Nagle moja pewność siebie zniknęła, a ja jedynie westchnęłam. Chłopak spojrzał na mnie i lekko się uśmiechnął.
- Właśnie do Ciebie szłam – powiedziałam szybko, bojąc się, że spanikuje.
- Naprawdę? - nie dziwię się, że mi nie dowierza.
- Tak, chciałabym dowiedzieć się czegoś o twoim wypadku, a przy okazji może.... ty o coś zapytasz. – wzruszyłam ramionami, otwierając szerzej drzwi. Andy spojrzał na mnie, chyba sprawdzając, czy nie żartuję, a kiedy mój wyraz twarzy się nie zmienił wszedł do środka i od razu usiadł na fotelu. Ja zajęłam miejsce naprzeciwko jego.
- Co chcesz wiedzieć?- Spytał.
- Wszystko. Złapali sprawcę? Byli jacyś świadkowie? Wiem, że menadżer wszystkim się zajął, ale na pewno ktoś musiał coś widzieć. Andy, Twoim życiem interesują się miliony, śledzą Cię.... Nie wydaje ci się to dziwne? – w mojej głowie było tysiąc myśli na minutę.
- Nie mam pojęcia. Ostatnie co z tego pamiętam, to światła i rozbite szyby. Jechałem sam Richardson powiedział, że po pierścionek zaręczynowy, nic więcej.... – spojrzałam na niego, jakbym nie rozumiejąc jego słów.
Tyle raz mówił mi, że ślub to nie dla niego, że to tylko papierek. To nic nie daje, a teraz..... Wcześniej powiedział, że....
- Mówiłeś, że byłeś z Mirandą już przed wypadkiem? Prawda?
- Tak- odpowiedział szybko.
Był z nią, będąc ze mną. Zna ją większość życia, a mnie.... Z nią był gotów się ożenić. Może to też mu wmówili, może... Czemu to tak boli? Chciałabym poznać prawdę, bo jeżeli to nią jest, to lepsza jest śmierć. Jeżeli okaże się, że zdradzał mnie z nią znienawidzę go. Zrobię to.
- Wszystko w porządku?- pokiwałam twierdząco głową. – Dlaczego pytasz?
- Sam nie wiem. Ciekawość... Nie ma żadnych świadków, bo zawsze dałeś o prywatność i nie wiem jak to robiłeś, zawsze przemieszczałeś się niezauważony –  uśmiechnęłam się , wspominając starego Andy’ego, mojego Andy’ego.
- Na to wygląda. Chcesz coś jeszcze wiedzieć? – przez chwilę myślałam, czy jest coś jeszcze, ale nic nie przychodziło mi do głowy. Andy nie widząc mojego zaangażowanie, sam przeszedł do pytać. – Ostatnim razem, kiedy tu byliśmy przyjaźniliśmy się.....
- Tak, ale nie rozumiem do czego zmierzasz- wtrąciłam się.
- Spokojnie – zaśmiał się – Nie możemy być nimi? Może od tego trzeba zacząć. - Spojrzał na mnie z iskrami w oczach, nie mogłam go rozczarować.
- W sumie czemu nie.. Zawsze możemy spróbować – uśmiechnęłam się, przynajmniej tak mi się wydaje.- Jest coś jeszcze?
- Spaliśmy że sobą? – wybuchnęłam  śmiechem, to pytanie było głupie.
- To tak jakbyś zadał pytanie pięciolatce, czy lubi słodycze.
- Okej, rozumiem – mruknął, ciągnąć za końce swoich włosów.
- Zostawiamy przeszłość za sobą. Jesteśmy przyjaciółmi – to brzmiało niedorzeczne w moich ustach. Ale od czegoś trzeba zacząć. A dla nas to wydaje się najlepsze. Co nie oznacza, że nie będę miała do niego urazu. Może przejdzie mi, kiedy wyjaśnię całą tą sprawę z wypadkiem? Kto wie. 
Nie myślałam, że jeszcze kiedyś będę spędzała czas z Andy’m i będzie on..... miły. Niemal zapomniałam jaki z niego żartowniś, naprawdę. Potrafi śmiać się ze wszystkiego. Co z jednej strony może być dziwne, ale co tam. To Andy. Pewnie siedzielibyśmy dłużej, ale mój tata raczył zadzwonić, więc dogadałam się z chłopakiem, że przyjdzie trochę później. ~
 Cześć córcia, co u Ciebie? Poznałaś kogoś? - zaczął od razu, kiedy tylko nacisnęłam zieloną słuchawkę. 
~ Hej. Wszystko dobrze, sporo nauki, więc najczęściej siedzę w pokoju. Z resztą wiesz, że nie przepadam za tłumem. 
~ Kiedyś lubiłaś to, z resztą.... Nie chcę cię złościć. 
~ Wiem, tato.. A co u was? Jak tam Billy? – byłam ciekawa co słychać u tego małego psiaka, może nawet bardziej niż u nich. 
~ Rośnie jak na drożdżach. Większość czasu spędza u babci, nie mamy dla niego zbyt dużo czasu. Praca i praca – z dala dobiegł kobiecy głos – Jen cię pozdrawia. 
~ Też ją pozdrów- przygryzłam wargę- Muszę coś Ci powiedzieć. 
Nawet nie wiem czy muszę, chcę po prostu z kimś o tym powiedzieć. Wiem, że tata nie przepada za nim, teraz. Wcześniej go uwielbiał, nawet miałam wrażenie, że bardziej ode mnie. 
~ Coś się stało? Twój były menadżer do ciebie zadzwonił, bo jeżeli tak załatwię to. Może źle się czujesz? Mogę po ciebie przyjechać.... 
~ Nie, nie... Po prostu... jest tu..... Andy – zanim zdążyłam coś odpowiedzieć, po drugiej stronie nastała cisza, a później krzyk. 
~ Juliet! Chcesz znowu przez to przechodzić? Ile razy ma  złamać ci serce? Widziałem jak cierpisz...
~ To nie tak, miał wypadek, nie pamięta nic. Może to druga szansa? 
~ Chyba przekleństwo – jęknął.
~ Tato!- usiadłam na podłodze przy łóżku. 
~ Rozumiem, kochasz go, ale daj sobie spokój. 
~ Nie rozumiesz, on nic nie pamięta. Nie pamięta mnie, nas.... Nie pamięta naszej kłótni o zaręczynach, nic
~ Byliście? Nie powiedziałaś mi?! 
~ Nie byliśmy. Andy udzielał wywiadu, gdzie powiedział, że ślub to nie dla niego. To nic nie zmienia i nie widzi potrzeby żeby go brać. Pokłóciliśmy się o to. Poważnie. – przekrzykiwałam jego donośny głos. Zanim zdążyłam coś opowiedzieć, moje drzwi zatrzeszczały, nie wiedziałam co mam zrobić. Rzuciłam telefon na łóżku i szybko podbiegłam do nich. Andy pokręcił głową i ruszył wzdłuż korytarza, poszłam w jego ślady, ale on jakby na mnie nie reagował. 
-Poczekaj! – krzyknęłam do jego pleców. Zatrzymał się gwałtownie, ale nie odwrócił się. - Przepraszam... 







Andy? 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz