niedziela, 7 stycznia 2018

Od Anastasi cd. Oliego

- W to nie wątpię - prychnęłam - ale chodzi o to, że to ja to wszystko tak pokomplikowałam. Gdybym wtedy na balu nie...
- Nastia - przerwał mi - wystarczy. Za bardzo się tym zadręczasz.
- Okej - westchnęłam. Szczerze? Dalej nie wiedziałam, co właśnie się dzieje, na czym stoję, ale.. w ogóle mnie to nie obchodziło. Byłam w tym momencie cholernie szczęśliwa, że mogłam być przy Olim. Jego bliskość sprawiała, że przysłowiowe motylki w moim brzuchu zaczynały szaleć, a serce na zmianę zwalniało i przyspieszało. Cholera jasna. Wiedziałam, że.. że chłopak.. on nie to samo.. co ja.. eh. Nawet nie potrafiłam tego wyjaśnić. Ja go kochałam, on mnie.. nie do końca. Jeszcze będę z tego powodu cierpieć, ale nie obchodzi mnie to. Teraz czuję się wspaniale, gdy chłopak mnie obejmuje i przytula się do moich pleców. Jego ciepły oddech na mojej szyi powoduje przyjemne dreszcze, przechodzące po całym moim ciele.
- Szczęśliwego nowego roku - szepnął, przyciskając wargi do mojej szyi. Odruchowo zerknęłam na zegarek, który wskazywał punkt dwunastą. Za oknem widoczne były różnokolorowe fajerwerki, puszczane najprawdopodobniej w pobliskim mieście.
- Szczęśliwego nowego roku - odpowiedziałam, uśmiechając się.
~~*~~*~~
Obudziłam się oczywiście o wiele wcześniej niż Oli i szczerze mówiąc, nie miałam serca go budzić o ósmej rano. Po cichu podniosłam się z łóżka i poszłam do swojego pokoju, żeby choć trochę się ogarnąć. W całym akademiku panowała idealna cisza, podejrzewam, że większość albo nie wróciła na noc, albo właśnie odsypia Sylwestra. Weszłam do swojego pokoju i pierwsze co wyjęłam z szafy coś do przebrania i udałam się do łazienki. Szybko umyłam się, wyszczotkowałam zęby, rozczesałam włosy i zrobiłam delikatny makijaż. Założyłam na siebie granatowy top na ramiączkach i tego samego koloru, obcisłą spódniczkę sięgającą mniej więcej do połowy ud. O godzinie trzynastej ma odbyć się apel dotyczący jakiegoś szkolnego święta, więc pasowałoby ubrać się troszkę "odświętniej". O godzinie dziesiątej byłam już ubrana i w stu procentach ogarnięta, więc postanowiłam pójść po Oliego, żeby zjeść spóźnione śniadanie.
Gdy weszłam do jego pokoju, chłopak jeszcze spał, ale był już ubrany. Widocznie obudził się i postanowił wstać, a złowrogie łóżko postanowiło przyciągnąć go z powrotem. Uśmiechnęłam się sama do siebie i usiadłam obok niego.
- Oliii - szepnęłam, jednak nie zareagował. Pochyliłam się nad jego uchem i ponownie szepnęłam. - Olii.
- Pięć minut - mruknął ospale i schował twarz w poduszce. Zaśmiałam się cicho i usiadłam okrakiem na dolnej części jego pleców, przejeżdżając dłońmi po jego ramionach.
- Oli, wstawaj. Nudzi mi się - powiedziałam cicho, delikatnie ściskając jego ramiona.
- Masażem na pewno nie przekonasz mnie do wstania, wręcz przeciwnie. Jest mi zbyt dobrze bym mógł teraz wstać.
Wywróciłam oczami i z powrotem usiadłam obok niego i odczekałam dziesięć minut, aż chłopak z ciężkim westchnięciem podniósł się do pozycji siedzącej. Jego oczy wciąż były delikatnie przymknięte.
- Dzień dobry, księżniczko. - Uśmiechnął się delikatnie, nadal nie otwierając całkowicie oczu. Odwzajemniłam jego uśmiech i położyłam dłoń na jego policzku.
- Dzień dobry - odpowiedziałam, zmniejszając dystans, który dzielił nasze twarze. 





Oli?
miało być dłuższe, ale nie wyszło :C

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz