poniedziałek, 28 listopada 2016

Od Mary do Belli

Kolejny dzień. Dziś był poniedziałek a co za tym idzie za 30 minut był trening ze skoków. Szybko się ubrałam, uczesałam itd a potem pognałam do stajni żeby osiodłać Haru. Poszło mi dość szybko bo wczoraj wszystko sobie przygotowałam. Pierwszy jechał Cole. Potem Bella i Adeline. Ja natomiast miałam po prostu utrzymać się w siodle bo nadal miałam nogę w stanie... Krytycznym. Cole zakończył swój przejazd bezbłędnie. Bella ruszyła następna. Jednak coś poszło nie tak i Książę zawadził przednimi kopytami o belkę. Przestraszony zrzucił Bellę i odbiegł na drugi koniec parkuru. Dziewczyna podniosła się.
-Nic ci nie jest Bello? - podeszła do niej Ruby Stewart.
Ta tylko zaprzeczyła głową i złapała Księcia. Postanowiłam spróbować do niej podjechać. Lewą nogą zmusiłam Haru do ruszenia się z miejsca. Klacz posłusznie podreptała do Belli i Księcia.
-Udało ci się ruszyć Maro. Widzę postępy - uśmiechnęła się matka Cole'a.
Ja jednak powoli zsiadłam z Haru. Jak? Przecież mam złamaną prawą nogę a nie obie. Przytrzymując się mojej klaczy, zrobiłam dwa kroki w stronę dziewczyny.
-Na pewno nic się nie stało Bello? - uniosłam brew.

Bella? Takie na szybko

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz