wtorek, 29 listopada 2016

Od Mary C.D. Belli

-Hmm... Wiesz co... Może być ale i tak zmiotę cię z ziemią - zaśmiałam się.
Bella także się zaśmiała. Musiałam operować jedną nogą, na gaz, hamulec i sprzęgło, ale jakimś cudem udało mi się dotrzeć do akademii. Wyścigu w rezultacie nikt nie wygrał. Chwilę jeszcze pogadałyśmy o naszych zakupach i rozeszłyśmy się w swoje strony. Rozpakowałam swoje 19 toreb z różnych sklepów takich jak Sinsay, Mohito, CROPP, Insomnia i tak dalej. Posłańcowi Strachu rozłożyłam nowe, szare posłanie, lawendową miseczkę, białą obróżkę z dzwoneczkiem oraz duuużo karmy dla kotów. Potem odłożyłam kulę i położyłam się na swoim niebiesko-szarym łóżku. To był ciężki i długi dzień. Kocię od razu zasnęło.
***
Rankiem nie musiałam iść na trening z cross'u, ale i tak się zebrałam i osiodłałam Haru. Na torze zastałam tylko pana Liam'a i Cole'a. 10 minut później przybiegła Bella z Księciem. Instruktor zmierzył ją surowym spojrzeniem. Po treningu kiedy odprowadzaliśmy konie podeszłam do niej.
-Czemu tak późno? - zapytałam.
-Potem ci wytłumaczę - odparła Bella.
Pokiwałam głową. Zaczęła mnie ta sprawa ciekawić. Co się stało wczoraj wieczorem? Czemu Bella się spóźniła? Te pytania zatruwały moją głowę aż do końca lekcji. Jednak postanowiłam jeszcze trochę poczekać. Najpierw poszłam do stajni, aby wylonżować Haru jeszcze przed 15 bo wtedy idę na rehabilitację z panią Ruby Stewart. Zajrzałam do boksu Księcia. Zastałam tam czyszczącą go Bellę.

Bell? Hahaha

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz