- Będziesz miał towarzystwo kolego- powiedziałem do konia i poklepałem go po szyi
Przy płocie siedział również mój bursztynooki pies - Liam. Dziewczyna zaczeła się rozglądać. Po pewnym czasie dostregła mnie i podeszła z hanowerem.
- Eee... Cześć wiesz gdzie może znajdę boks swojego konia i biuro właścicieli?- spytała
Zaśmiałem się pod nosem i zeskoczyłem z płotu.
- Hej! Cole Stewart jestem, a ty to...- spytałem
- Mara Todd-Brighton- odparła- Jestem nowa i nie za bardzo się orientuję
- Tak. Można było się domyślić- uśmiechnąłem się- Chodź oprowadzę ci i pokaże ci twoj pokój Maro- zaproponowałem
~*~*~*~
Wyszedłem z pokoju dziewczyny. Jako dobry synek wlaścicieli zrobiłem to co do mnie należało. Miałem zamiar udać się do siodlarni wyczyścić osprzęt. I tak nic lepszego nie przychodziło mi do głowy.
Osiodłałem Avenger'a. Miałem jeszcze przed sobą spora cześć dnia i nie zamierzałem jej marnować. Tym bardziej, że dawno nie jechaliśmy gdzies w teren. Wyjechałem na kasztanie ze stajni i ruszyłem na leśnią ścieżkę prowadzącą w stronę sporej polany.
- Liam?!- krzyknąłem
Pies zniknął gdzies w gęstej trawie. Po chwili jednak zamiast psa zobaczyłem Marę z koniem. Nie rozpoznała mnie z początku.
- Znając życie nie wiesz jak wrócić?- spytałem
Dziewczyna tylko wsiadała na konia nic nie mówiąc.
- Taa... Ale nie ruszymy się stad póki nie wróci Lee- oznajmiłem
- Lee?- spytała Mara
- Mój pies Liam. Lee to tylko zdrobnienie- uśmiechnąłem się
Mara?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz