- Oj... Przepraszam- odparła szybko dziewczyna
- Nic się nie stało- odparłem i uśmiechnąłem się
Dziewczyna wychodziła z siodlarni.
- Idziesz jeździć?- spytałem
- Owszem- odparła
- Chciałabyś udać się ze mną na parkur?- zaproponowałem
Jennifer wzruszyła ramionami.
- Czemu nie?
- Za dwadzieścia minut przy wyjściu ze stajni- krzyknąłem z wnętrza siodlarni, bo dziewczyna chyba już powoli szła w stronę boksu swojej klaczy
~20 minut później~
Wychodziłem ze stadniny. Jennifer wraz z Primą czekały już.
- Gotowa?- spytałem i wsiadłem na grzbiet Avenger'a
Dziewczyna poszła w moje ślady i również wsiadła na swojego wierzchowca. Ruszyłem kasztana i pojechaliśmy w stronę toru przeszkód.
Jennifer?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz