wtorek, 29 listopada 2016

Od Belli cd. Mary

Było już popołudnie, a ja biegłam do stajni, a za mną Fix. Chciałam jak najszybciej wsiąść na Księcia. Miałam ochotę poskakać 220 cm. Wyzwanie? No nie powiedziałabym. Byłam już przy jego boksie. Szybko go wyczyściłam, bez uwiązu, bo uznałam, że nie jest mi to potrzebne i wsiadłam na niego, tak po prostu, na oklep. Sięgnęłam po krótką linę, zwiszającą na haczyku obok boksu. Pogoniłam Księcia łydką i ruszyliśmy na krytą ujeżdżalnie. Było chłodne popołudnie, więc nie chciałam narażać siebie i Księcia na katar, kaszel czy coś innego. Wszystkie poprzeczki podwyższyłam do wysokości około 200-220 cm i zaczęłam rozgrzewkę. Standardowo robiłam to samo, co zwykle, a przyglądał mi się mój psiak. Po skończonej rozgrzewcę do ujeżdżalni weszła Mara razem z Haru. 
- Cześć - przywitałam się i podjechałam do niej. 
- Cześć - uśmiechnęła się do mnie - Mogłabyś mnie asekurować? Chciałabym potrenować na Haru.
- Jasne, z wielką przyjemnością - pokłoniłam się jej jak królowej i obie się zaśmiałyśmy. 
Pomogłam jej wejść na klacz i dalej jakoś czas sam płynął. Pilnowałam dziewczyny równocześnie skupiając się na przeszkodach. Kiedy zobaczyła jak przeskakuje wachlarz (dla niewtajemniczonych, przeszkoda złożona z czterech stacjonat), który zaczyna się na 200 cm, a kończy na 240, była zdumiona, chociaż tego po sobie nie pokazywała. Do odczuwania uczuć innych mam po prostu dar. Pomagałam jej również stanąć w strzemionach i przejść przez kilka płotków. Czas szybko płynął, nawet nie zauważyłam, że ktoś mnie obserwuje. Chociaż czułam na sobie czyiś wzrok, nie miałam zielonego pojęcia kto mnie "szpieguje". W końcu uznałam, że to tylko Mara się na mnie patrzy.

Mara? :3

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz