poniedziałek, 28 listopada 2016

Od Adeline cd. Bella


Pod drzwiami wejściowymi akademiku stawiłam się w piątkowy wieczór. Ciągnęłam walizki jednocześnie pilnując, by Daisy szła grzecznie przy mnie. Jakie nieocenione szczęście mnie spotkało, że mogłam posiadać tak grzecznego psa, jak ona. Chwilę zajęło mi, nim odebrałam klucz do pokoju i załatwiłam parę formalnych spraw związanych z moim pobytem w tym miejscu. Cały czas towarzyszył mi uśmiech, choć w głębi duszy czułam narastający z każdą chwilą strach. Podczas dłużącej mi się drogi do pokoju, prócz Daisy towarzyszyły mi myśli typu: "Czy na pewno tu pasuję?", "Czy nie będę odstawiać od reszty?", "Co jeśli nie nadążę za innymi podczas treningów?". Moje rozmyślenia przerwałam w chwili, gdy dostrzegłam mahoniowe drzwi ze złotawą tabliczką, na której wygrawerowany był numer dwadzieścia sześć. Wsunęłam kluczyk do zamku, drzwi ustąpiły, dzięki czemu wraz z walizkami i Daisy weszłam do środka. Pokój prezentował się nienagannie. Ściany w jasnych, beżowych kolorach, drewniane panele. Mały stolik, kanapa, telewizor. W rogu mieścił się mały kominek, a obok niego regał na książki. Następne pomieszczanie pełniło funkcję niewielkiej sypialni, na przeciwko której znajdowała się łazienka. Nie narzekałam, wręcz przeciwnie, mieszkanie szybko zyskało moją sympatię. Oczywiście, wymagało małych poprawek, akcentów, które wkrótce zamierzałam dodać. 

-I co Daisy? Jak ci się podoba? - zapytałam swą towarzyszkę, pieszczotliwie drapiąc ją za uchem. Pies oddychał szybko z wystawionym jęzorem, co wyglądało nieco jakby się uśmiechał, a uśmiech to oznaka zadowolenia, nieprawdaż? Przeszłam do sypialni i zaczęłam rozpakowywać walizki. Gdy zapełniłam szafę ubraniami, postanowiłam urządzić sobie mały spacer zapoznawczy. Daisy została w środku, usnęła na moim łóżku, przez co nie miałam serca ją budzić. 
Swoje kroki skierowałam do stajni, chciałam zobaczyć jeszcze dziś Ozyrysa. Mimo początkowych trudności z odnalezieniem jego boksu, udało mi się dotrzeć do ogiera. Przesiedziałam z nim dobre półgodziny, gdy spojrzałam na wyświetlacz telefonu wybiła godzina 23:00. Szybko pożegnałam się z Ozyrysem i biegiem ruszyłam z powrotem w stronę akademika. Biegłam tak szybko, że nie zauważyłem wychodzącej z siodlarni dziewczyny i z impetem uderzyłam w nią całym ciałem. Obie upadłyśmy na posadzkę korytarza.
-Przepraszam....-wyjęknęłam, trzymając się za głowę, która natarczywie pulsowała. 



Bella? Wybacz, mówiłam, że nie umiem zaczynać. :/

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz