poniedziałek, 28 listopada 2016

Od Jennifer cd Cole'a

Spojrzałam na Cole'a i popędziłam klacz.Nie byłam pewna tego pomysłu, ostatnio rzadko skakałyśmy, lecz nie mogę dać tego po sobie poznać, prawda? Klepnęłam La'Primę w szyję i dołożyłam łydki.Klacz posłusznie przyspieszyła do kłusa.Spojrzałam na parkur, nie wydawał się trudny choć zaniepokoiła mnie reakcja Primy. Cofnęła się i położyła uszy po sobie.Było to dla mnie ostrzeżenie.Po chwili klacz wierzgnęła dość mocno, przez co znalazłam się dosłownie na jej szyi.Próbowałam wrócić do siodła, lecz klacz miała inne plany.Pochyliła się a ja zjechałam po jej szyi wprost na ziemię.Pod koniec swego dzieła parsknęła radośnie i oczekiwała, aż wstanę.Podniosłam się z podłoża otrzepując kurz i brud p czym ponownie dosiadłam La'Primy.Tym razem stała spokojnie żując wędzidło.
-Sytuacja opanowana-Odparłam poprawiając kosmyk włosów spływający po moim czole.Pierwszy jechał Cole, cały przejazd był wzorowy. Teraz moja kolej. Stęp, kłus a po chwili galop i najazd na przeszkodę.Szło dobrze,do czasu.Pierwsza była stacjonata, Prima perfekcyjnie skoczyła.Koperta również nie była trudna.Okser również klacz pokonała bez najmniejszego trudu.Katem oka dostrzegłam to.Źrenice mi się powiększyły i skręciłam klacz na przeszkodę.Następny był triplebarre, mój koszmar na jawie.Wspomnienia wróciły, od razu przed oczami miałam te zawody.Skaczący Vigor i ten niebezpieczny upadek.Coś ukuło mnie serce.Ale było za późno.Raz, dwa, trzy, cztery HOP! Za wcześnie! Byłam pewna , że nam się nie uda.
-Dalejjj!-Krzyknęłam przeciągając.Prima skoczyła idealnie.Przerażenie wciąż malowało się w moich oczach, spojrzałam na Cole'a.Nie wyglądałam chyba na przerażoną, chłopak uśmiechnął się tylko.
-Wiesz, chyba odprowadzę Primę do boksu, jest zmęczona-Westchnęłam i popędziłam klacz zostawiając Cole'a samego.Rozsiodłałam La'Primę i odniosłam jej sprzęt do siodlarni, po czym skrupulatnie zaczęłam ją oglądać, by wykryć jakieś ranki czy inne urazy.Brak jakichkolwiek skaleczeń.Zimny wiatr wpadł do stajni podrywając resztki kurzu w powietrze.Właśnie wszedł Cole.Przez chwilę patrzyłam , co robi lecz po chwili odwróciłam się do klaczy, gdy poczułam na sobie jego wzrok.Postanowiłam jeszcze puścić klacz na basen.Nie dostrzegłam Megami, która spała przy boksie Primy i ta nastąpiła na jej ogon.W stajni rozległ się straszny pisk a Prima stanęła na tylnych kopytach.Uspokoiłam ją szybko i pogładziłam po chrapach.Kiedy spróbowałam się cofnąć , potknęłam się o suczkę a klacz ponownie zestresowana wyrwała się mi i korzystając z okazji uciekła przez uchylone drzwi.
-La'Prima!-Krzyknęłam zrywając się z ziemi.Cole również próbował pomóc, na próżno.Prima oddaliła się na tyle daleko, że nie mogłam jej dojrzeć.Bez namysłu wpadłam do boksu pierwszego , lepszego konia, który okazał się być kucem.Lekko zniesmaczona szybko osiodłałam Tini i ruszyłam galopem śladem Primy.Nigdzie jej nie było, w dodatku zaczął padać śnieg który po kilku minutach zakrył ślady mojej ukochanej klaczy.Zatrzymałam się, by zaplanować dalsze czyny
-Musi gdzieś być,przecież nie mogła uciec gdzieś daleko, prawda?-Zapytałam sama siebie klepiąc Tini po szyi.
-Prawda-Odpowiedział głos za mną.Cole wraz ze swoim koniem ruszyli za nami.Moją bladą twarz oblał ciepły uśmiech, przynajmniej nie będę sama.Kuc ruszył kłusem, a ja bacznie wypatrywałam Primy.
~~~~~~
Minęło kilka godzin i świat oblał mrok, uniemożliwiło nam to dalsze poszukiwania.Moje gardło od tych nawoływań zdążyło się już zedrzeć a ręce bolały mnie niemiłosiernie. Tini również nie w smak było iść dalej w las, więc zawróciliśmy.Czułam się okropnie, straciłam kogoś tak mi bliskiego,kogoś, na kim mogłam polegać.Bo tylko ona mnie rozumiała, mimo swej upartości była dla mnie niczym skarb. Wtem coś poruszyło się w gęstych zaroślach.Zacisnęłam mocniej wodze i popędziłam klacz, jednak ta stała nieruchomo.Cole również zatrzymał Avenger'a. Ku zdziwieniu nas obojga z krzaków wyszła nie kto inny, jak La'Prima.Zsiadłam i podbiegłam do niej, mocno obejmując jej szyję.Była brudna od błota a w jej grzywie tkwiło wiele liści.Wsiadłam na Tini i popędziłam ją do galopu.Prima posłusznie podążała za nami aż do stajni.Zaprowadziłam kuca do boksu i po rozsiodłaniu mogłam zająć się moim brudasem.
~~~~~~
Kolejne godziny mijały na dokładnym czyszczeniu Primy. Cole zniknął mi z pola widzenia i miałam chwilę tylko dla niej.Ziewnęłam przeciągle i spojrzałam na zegarek.Już 1 ? Szybko znalazłam się w swoim pokoju i miałam kilka godzin snu, przed zajęciami.Budzik zadzwonił.Czas iść na zajęcia.Szybko ubrałam się i mimo ogromnego zmęczenia udałam się do stajni.Nigdzie jednak nie mogłam znaleźć siodła westernowego.Gdzie ja je zostawiłam? Ah! Już wiem! Pomknęłam niczym błyskawica w sam kąt siodlarni , gdzie znalazłam zgubę.Osiodłałam Primę, wyraźnie była wielce nie zadowolona z lekcji westernu.Przeciągnęłam się i już miałam wychodzić, gdy zatrzymał mnie Cole.
-Gdzie się panienka wybiera?-Zapytał z uśmiechem
-Na trening-Mruknęłam
-O 6.00 w czwartek ?-Zaśmiał się znajomy.Robiąc wielkie oczy spojrzałam na kalendarz.Rzeczywiście , jest czwartek. Ahh, wszystko mi się miesza.Błyskawicznie rozsiodłałam Primę i usiadłam przy jej boksie wpatrując się w Cole'a. Widziałam ruch jego ust.
-Możesz powtórzyć? Nie słuchałam - Przyznałam uśmiechając się sarkastycznie

<Cole? Wenaaaa *o* >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz